Strona 1 z 2

2 - 0 - 1 - 9, czyli dlaczego ciągle nie mam czasu... ;)

: 2019-12-11, 21:30
autor: nes_ska
Mój 2019 był specyficzny ze względu na to, że troszeczkę się "przebranżowiłam". Zaczęłam więcej krążyć wokół muzyki, działam w stowarzyszeniu Góry Szalonych Możliwości, z którym organizuję koncerty i festiwal. Jeżdżę nie tylko w góry, ale też spotykam się ze znajomymi, którzy są rozrzuceni po Polsce.

(1.01.2019) Standardowo przywitałam już rok w górach - w Górach Izerskich. To tutaj spędzę także kolejnego sylwestra razem z moim stowarzyszeniem/
Obrazek
Sylwester w Izerbejdżanie

(5-6.01.2019) Tydzień później pojechałam do schroniska na Głodówce, które znajduje się u podnóża Tatr, jednak lawinowa czwórka skutecznie odstraszyła nas od jakiegokolwiek szarżowania. Skończyło się na krótkich spacerach i imprezie pożegnalnej.
Obrazek
Styczniowa Głodówka u Madzi

(14-20.01.2019) Później musiałam sobie zrobić chwilę przerwy, dlatego kolejny raz pojechałam w góry dopiero 14 stycznia - padło na zimowe Bieszczady. Naprawdę zimowe! Szlaki zamknięte, śniegu po pas. Początkowo robiliśmy krótkie spacery, jednak później postanowiliśmy ruszyć w kierunku połonin. Udało się dotrzeć m.in. do Chatki Puchatka i w rejon Przełęczy pod Tarnicą. Na Tarnicę niestety nie dotarłam, ale ci, którzy dotarli, podobno mnie słyszeli, kiedy dostałam ataku śmiechu, brodząc w śniegu po pas :P
Obrazek
Bieszczadzkie asfaltowanie
Do Lutowisk po słońce
Chatkowe deja vu
O tym jak nie udało się wejść na Tarnicę

(22-23.01.2019) Kiedy wróciłam do domu, pozostał mi jeszcze tydzień ferii. Dwa dni postanowiłam wykorzystać na zimową wizytę na Turbaczu. Jest to jedno z miejsc, które uwielbiam. Idąc na Turbacz zgubiłam telefon... Pół godziny po spostrzeżeniu się, że go nie mam, zadzwoniła do mnie na drugi numer mama uczennicy, mówiąc mi, że ktoś do niej dzwonił, ponieważ go znalazł. Telefon do mnie wrócił, ale była przy tym moc zabawy :D To było jedno z nielicznych moich samotnych wyjść w przeciwieństwie do zeszłego roku.
Obrazek
Tegoroczny debiut na Turbaczu
Powrót w chmury ze słonecznego Turbacza

(25-26.01.2019) Po powrocie z Turbacza zostałam na chwilę w domu, po czym zdecydowałam się jechać nad Wierchomlę. Byłam tam w grudniu i było pięknie. W styczniu również powinno być? Niestety nie było słońca, ale zima dopisała. Znajdowałam się w białej bajce. W schronisku podeszła do mnie dziewczyna, pytając czy ja jestem tą Inez od telefonu. Okazało się, że to ona go znalazła i rozpoznała mnie po zdjęciu na FB. Uśmiałam się setnie ;)
Obrazek
Biało-czarno nad Wierchomlą

(27.01.2019) W sobotę dotarłam do znajomych do Krakowa, skąd następnego ranka pojechaliśmy na Czupel. Asia kompletowała KGP.
Obrazek
Smagani wiatrem w drodze na Czupel

(1-3.02.2019) W lutym mimo zajęć na studiach pojechałam na Odśnieżanie Dobrych Myśli w Chatce Włóczykija. Tutaj głównie koncertowaliśmy, spacerowaliśmy po okolicy i odbijaliśmy twarze w śniegu :D
Obrazek
fot. Fumum Venditor

(9-10.02.2019) Znów pojechałam na Jamną. Tym razem dotarłam do Ciężkowic skąd spacerem przez Bruśnik powędrowałam do celu. A jak już doszłam do celu, to wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy w Bieszczady, odwiedzając m.in. Chrewt, gdzie nasz kolega ma domek ;)
Obrazek
Weryfikacja stanu Dobrych Myśli w drodze na Jamną

(16.02.2019) W związku z tym, że miałam obronę pracy dyplomowej, w ten weekend nie mogłam pojechać w góry, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby ruszyć się gdziekolwiek. Odwiedziłam po raz pierwszy Kopiec Kraka w Krakowie, a następnie udałam się na Otwartą Scenę Piosenki Autorskiej ;)
Obrazek
WFS na Kopcu Kraka

(22-24.02.2019) Tydzień później pojawiłam się po raz pierwszy w Łodzi. Tym razem bez aparatu. W dzień spacerowałyśmy i oglądałyśmy łódzkie murale, wieczorem chodziłyśmy na koncerty.

(1-3.03.2019) Na początku marca pojechałam na urodziny kolegi do Gorczańskiej Chaty. Znów pogoda była przeciętna, warunki w Gorcach dosyć trudne. Właśnie zauważyłam, że nie wiem, co zrobiłam ze zdjęciami. Tym razem wędrowałam z kolegami, którzy już grożą mi, że osoba wymyślająca te głupoty, kolejnym razem będzie spała na wycieraczce. Przeciorałam ich bezszlakowo w rejonie Jamnego :P I nie mogę znaleźć zdjęć! Nie wiem, co z nimi zrobiłam :D

(8-10.03.2019) Kolejna wizyta w Łodzi. Tym razem na festiwalu YAPA.
Obrazek
Fot. Gosia R.

(15-17.03.2019) Wracamy na Głodówkę. Tym razem już w ciut lepszej pogodzie. Nie było już lawinowej czwórki. Jednak nie było też słońca. Przynajmniej do niedzieli. Niedziela była przepiękna, ale jako dzień powrotowy, niestety najkrótsza.
Obrazek
Muzyczna Wiosna na Głodówce - część górska
Muzyczna Wiosna koncertowo

(22-24.03.2019) Tym razem pojechałam w stronę mojego stowarzyszenia, czyli w Rudawy Janowickie. Oprócz klasycznej wizyty na Szwajcarce i koncertu, spacerowaliśmy również w dużej zwartej grupie w rejonie Mniszkowa.
Obrazek
Marcowa wizyta na Szwajcarce

(29-31.03.2019) Wreszcie moje ukochane Pieniny i Beskid Sądecki. Bardzo lubię jeździć w "swoje góry". Przede wszystkim mam blisko, a dodatkowo są przepiękne! Znów kolega grozi mi spaniem na wycieraczce za wymyślanie tras ;D... A ja wreszcie mogę wskoczyć w krótkie spodenki. Hurrra! Niech żyje wiosna!
Obrazek
Wiosenne spacery po Pieninach i Beskidzie Sądeckim

(12-14.04.2019) W pierwszym tygodniu kwietnia niestety przyjmuję harcerskich gości z mojej Chorągwi, dlatego wyjeżdżam dopiero tydzień później - znów Rudawy Janowickie, spotkanie z przyjaciółmi i dreptanie po okolicach Szwajcarki.
Obrazek
Wokół Szwajcarkowego Grania

(18-22.04.2019) Tym razem na święta wielkanocne ruszyłam do Łupkowa. Piękna pogoda, spacery po okolicy, budowanie tipi, codzienne zachody słońca i ogniska. I zimna woda!! Brrr... ;) Codzienne kąpiele w zimnej wodzie. W sam raz na kwiecień. Łupków atakuje moje serce. Jeszcze tam wrócę!
Obrazek
Łupkowsko przedświątecznie
Spacer po łupkowskich górkach
Zachód słońca i pożegnanie z Łupkowem

(26.04.-5.05.2019) Majówkę spędzam w całości w Bieszczadach, ponieważ jest to wyjazd pożegnalny mojej przyjaciółki. Pojawiamy się m.in. na Rawkach, Caryńskiej, Tarnicy, Korbani i Krywem. Wieczory codziennie spędzamy na koncertach i śpiewankach, co nieco utrudnia poranne wstawanie, ale dajemy radę ;-)
Obrazek
Bieszczadzki rozruch i Połonina Caryńska
Kwietniowy wtorek w gnieździe Tarnicy
Początek maja na Rawkach
Wyskok z parku, czyli Krywe i Korbania

(10-12.05.2019) Znów jadę w Bieszczady. Tym razem na zlot, ale przy okazji oczywiście spaceruję po górach. Trafiam m.in. kolejny raz na Połoninę Caryńską (To takie odczarowywanie połoniny po wypadku ;D)
Obrazek
Wokół zlotu

(16-19.05.2019) W połowie maja odbywa się Festiwal Pod Słońce w Chatce Włóczykija na Jamnej. Tutaj co prawda obsługuję biuro, ale jednocześnie mogę podziwiać piękne widoki naszego pogórza.
Obrazek
Pod dziesiątym słońcem - festiwalowo na Jamnej

(24.05-2.06) Wracam nad morze. Z dziećmi. Na morze napatrzyłam się już na najbliższe lata, ale było fajnie. Oglądaliśmy zachody słońca, zwiedzaliśmy, spacerowaliśmy. Ciągle w ruchu. Takie morze mi się nawet troszeczkę podoba.
Obrazek
Może nad morze?

(07-09.06) Weekend po powrocie znad morza spędziłam u przyjaciół w Stryszawie. Było granie, śpiewanie, piękne widoki i spacer na Babią Górę we mgle. Pamiętam, że wycieczka na początku strasznie mi dała w kość ze względu na upał, ale później wraz z mgłą przyszło delikatne ochłodzenie i zrobiło się bardzo przyjemnie :)
Obrazek
Ze Stryszawy w kierunku Babiej Góry

(19-23.06.2019) Środkowy weekend czerwca był jednym z nielicznych, podczas których zostałam w domu - musiałam niestety napisać świadectwa. Ale wraz z ostatnim szkolnym dzwonkiem, jeszcze w środę. Najpierw dotarłam do Wetliny, a później z kolegami kręciłam się przez parę dni w okolicach Jaworzca i jeździłam na ich koncerty, m.in. w cerkwi w Baligrodzie, gdzie była wspaniała akustyka i piękny koncert!
Obrazek
Na Bieszczady nie ma rady!

(27.06-01.07) Oficjalne otwarcie wakacji spędziłam w Łodzi i okolicach Gdańska. Razem z przyjaciółką wybrałam się na festiwal piosenki Bazuna, gdzie brała udział w konkursie...i wygrała ;) To był czas muzyczno-ogniskowo-towarzyski. Przekonałam się, że rejony Gdańska są zdecydowanie za daleko od gór :P
Obrazek
Najdalej od gór

(02-05.07) Wracam do Chatki pod Gwiazdami - miejsca, gdzie kończy się świat i zaczyna raj! Zakochałam się w Łupkowie, więc do Ali wracałam w tym roku wielokrotnie. Spacerowałam po okolicach, znów oglądałam zachody słońca i wspaniale się bawiłam, robiąc naleśniki o 7 rano po nieprzespanej nocy! Łupków jest obowiązkowy na mojej wakacyjnej mapie!
Obrazek
Tam gdzie kończy się świat...

(06-07.07.) Piątego lipca wróciłam z Łupkowa, ponieważ umówiłam się na weekend z moją rodzinką na zachód i wschód słońca na Mogielicy. Wypróbowałam swój hamak nie tylko za dnia i spędziłam czas w pięknych okolicznościach przyrody.
Obrazek
Od zachodu do wschodu słońca na Mogielicy

(08-09.07) Ósmego lipca wyruszam na Jamną odwiedzić przyjaciół, ponieważ nie byłam tam od maja! Miałam zostać tylko do wieczora, a ostatecznie zostałam do następnego poranka, spędzając miły wieczór w jednym z "moich" miejsc, czyli w Chatce Włóczykija.
Obrazek
Spontaniczna Jamna

(09-11.07.) Następnego dnia nie bez powodu wróciłam do Jamnej. Czekał mnie tradycyjny wyjazd na bazy gorczańskie - uwielbiam je i odwiedzam zawsze w lipcu. Co prawda tym razem skręciłam nogę już w Maniowach i zastanawiałam się, czy iść dalej, ale zmodyfikowałam trasy, wybrałam łatwiejsze i mniej strome trasy, a tym samym udało mi się wyjść i na Lubań, i na Gorc. Polecam te miejsca z całego serducha!
Obrazek
Lipcowe wizyty na gorczańskich bazach

(12-14.07.) Wpadłam na jeden wieczór do domu, po czym następnego dnia wyruszyłam znów w Gorce - tym razem na świętowanie wesela naszych znajomych w chatce, którą prowadzą. Leniuchowanie w Gorczańskiej Chacie, śpiewy, muzyka, piękna pogoda. Czegóż chcieć więcej? ;) Tylko zdjęć się robić nie chciało...
Obrazek

(15-17.07.) Odsapnęłam po weselu i wyruszyłam na spotkanie z bton1em i jego rodziną. Dreptaliśmy po Pieninach i Beskidzie Sądeckim. Mieliśmy wspaniałą pogodę i oczywiście doborowe towarzystwo! Bardzo się cieszę z tych spotkań, więc byłam bardzo szczęśliwa, że udało nam się spędzić razem 3 dni wakacji!
Obrazek
Gorczańskie wesele Tyśki i Radka Z "Błażejami" po Pieninach i Beskidzie Sądeckim

(19.07-30.07) Kilkanaście kolejnych dni to dla mnie czas festiwalowy. Najpierw byłam na Kropce w Głuchołazach, gdzie byłam tylko słuchaczem i widzem, a także spacerowałam sobie po głuchołaskich uliczkach. Następnie ruszyłam na Wędrowny Przegląd Piosenki "Polana", gdzie rąbałam drzewo, przygotowywałam namioty, opiekowałam się wolontariuszami, ale także spotykałam się ze znajomymi, śpiewałam, świetnie się bawiłam i słuchałam koncertów. I prawie nie spałam. Właściwie przez te 12 dni spałam od 2 do 4 godzin. Aż w pewnym momencie wydawało mi się, że już odzwyczaiłam się od spania :D To znów były chwile, kiedy nie miałam czasu robić zdjęć, ponieważ byłam zbyt zajęta.
Obrazek
(fot. Aneta W.)
Przez Kropkę na Polanę

(01-07.08) Po powrocie do domu spotkałam się ze znajomymi, którzy właśnie wracali z Mołdawii przez Brzesko, a następnie znów wyruszyłam do Łupkowa - pora było odpocząć po festiwalowych szaleństwach! Pobyt w chatce pod gwiazdami to znów czas relaksu, odpoczynku i spacerów po okolicy, zachwycających zachodów słońca, spotkań z przyjaciółmi, ognisk i koncertowania.
Obrazek
Relaksacyjne spacery wokół Łupkowa

(09-11.08) Po powrocie z Łupkowa zaplanowałam sobie jeden dzień na wizytę u kosmetyczki, po czym następnego dnia wyruszyłam do Złockiego na mój ukochany festiwal. Tym razem weszłam na bazę namiotową i przez przypadek...zajęłam się biurem, meldunkami i innymi przyjemnościami. Oprócz tego oczywiście śpiew, gitary, koncerty, podziwianie przyrody i 2 godziny snu w ciągu dwóch nocy ;) Kocham to miejsce i polecam!
Obrazek
Złockie-Błockie!

(14-18.08) W muszynową niedzielę okazało się, że mój kot jest chory. W poniedziałek miałam ruszyć z Pudelkiem w Beskid Niski, ale jednak ostatecznie musiałam zostać z kotem, ponieważ śmigałyśmy na kroplówki. Kiedy poczuła się lepiej, zostawiłam ją znów pod opiekę mamie i dołączyłam do Marcina. Klasycznie odwiedziliśmy ukochane chatki studenckie, zahaczyliśmy o Słowację, chodziliśmy po kolana w błocie. Beskid Niski sercu bliski! - Również obowiązkowy na mapie moich wakacji! Nawet gdyby Pudelek twierdził, że on coś wymyślał, to wiedzcie, że te najpiękniejsze fragmenty trasy to moja zasługa :D
Obrazek
Beskid Niski jak co roku!

(19-21.08.) Po powrocie z Beskidu Niskiego przepakowałam bagaże i wyruszyłam w Rudawy Janowickie - odwiedziłam przyjaciół i schronisko Szwajcarka. Zrobiłam tylko kilka zdjęć telefonem... Ale znajomi się ze mnie śmiali, jak to robię, że jednego dnia jestem w Beskidzie Niskim, a drugiego w Rudawach Janowickich. Teleportacja! ;-)

(22-25.08.) Wróciłam z Janowic i... na Danielkę! Ruszyliśmy m.in. zupełnie daremnie (:P) na Muńcoł o 4 rano. Szwendaliśmy się po okolicy, śpiewaliśmy w strumieniu, koncertowaliśmy, ogniskowaliśmy, itp. Czas płynął szybko i nieubłaganie, bo już za chwilę trzeba było wrócić do pracy...
Obrazek
Wokół Danielki i na Muńcole
Danielkowy koncert Grupy na Swoim

(31.09-01.09) Po powrocie z Danielki trzeba było oswoić się z powrotem z pracą. Po intensywnych wakacjach potrzebowałam chwili wytchnienia, więc wyruszyłam na samotną wycieczkę w Beskid Sądecki - odwiedziłam swoją ukochaną Halę Łabowską i pokręciłam się po jej okolicach. Widoki były przeciętne, ale pogoda dopisała. Odwiedziłam m.in. dawno przeze mnie nie odwiedzany czerwony szlak i Cyrlę.
Obrazek
Przedurodzinowo na Hali Łabowskiej

(06-08.09) Powrót do trybu weekendowego wymusił pewne ograniczenia, ale zamknięcie sezonu plenerowo-festiwalowego poczyniłam w Dąbrowie k/Opola, odwiedzając Zamczysko. To znów czas spotkań, uśmiechów, ognisk, śpiewów. Jedyne zdjęcia, które ja zrobiłam, to zdjęcia z koncertu GnS :-)
Obrazek
fot. Dominik S.
Grupa na Zamczysku

(13-15.09.) W kolejny weekend znów wracam w swoje okolice. Znów z Błażkami. Odwiedzamy Beskid Sądecki - Jaworzynę Krynicką i Ścieżkę koronami drzew. Dzień wcześniej zahaczyłam jeszcze o ukochaną Bacówkę nad Wierchomlą, licząc na zachód słońca na Wyżnich Młakach, na który biegłam, a którego nie było :P
Obrazek
Góry kieszonkowe w wersji grupowej

(21-22.09.) Tydzień później okazało się, że muszę być w sobotę na szkoleniu w Krakowie, a już umówiłam się z Szymonem i Martą na góry! Czarna rozpacz! Pojechałam zatem na szkolenie z plecakiem i jak tylko mogłam, to urwałam się, żeby zdążyć na zachód słońca pod Bereśnikiem. Zdążyłam. Uff! Następnego dnia wyruszyliśmy na Koziarz. Bardzo udana wycieczka z trudnym powrotem!
Obrazek
Rodzinny Beskid Sądecki

(27-29.09.) Pojechałyśmy z Asią w Pieniny. Ja przyjechałam już w piątek, ona dojechała do mnie w sobotę. Po spotkaniu uderzyłyśmy na stronę słowacką, którą pomaszerowałyśmy w kierunku Wysokiego Wierchu i Durbaszki. Pogoda nas nie rozpieszczała, ale po dojściu na Durbaszkę zaczęło się rozpogadzać, więc ja złapałam za aparat i jeszcze raz pospacerowałam na Wysoki Wierch! A było warto! ;) Następnego dnia poszliśmy na Wysoką, a nastepnie Białą Wodą zeszliśmy do Jaworek
Obrazek
Pienińskie wędrowanie z Joanną i samotny Wysoki Wierch
Niedzielny początek pienińskiej jesieni

(04-06.10.) Na początku października mieliśmy spotkanie Stowarzyszenia Góry Szalonych Możliwości w Srebrnym Potoku. Pogoda była pod psem, więc nie wyciągnęłam aparatu. Głównie graliśmy, śpiewaliśmy, część ekipy poszła na grzyby, z których później mieliśmy smaczny sos. Jak widać znają się, bo jeszcze żyję ;)
Obrazek
fot. Krysia P.

(1.10.) W związku z tym, że musiałam wrócić do pracy, niestety mam pewne ograniczenia. Np. ciężej wyjechać gdzieś w tygodniu :D Ale we wtorki zazwyczaj kończę pracę o 10.30, więc...mogę gdzieś ruszyć. Pewnie jak dzień znów będzie dłuższy, to wykorzystam ten czas na pogórza. Tymczasem w październiku wyskoczyłam znów do Schroniska Dobrych Myśli na Jamną.
Obrazek
Moja Jamna po raz kolejny!

(11-14.10.) W październiku wróciłam na CzartGranie - To ta impreza, po której dwa lata temu wracałam do domu helikopterem :P Tym razem tylko rozbiłam kolano i pękło mi żebro, ale widoki były tego warte! Było górsko, zachodowo, muzycznie, przygodowo. Wrócę!! ;)
Obrazek
Przez Rozsypaniec i Halicz na Tarnicę
Jesienne barwy na Połoninie Wetlińskiej

(18-20.10.) Po CzartGraniu zażywaliśmy beskidzkiej jesieni w Gorcach - trzeba było wykorzystać ją jak najpełniej! Tym razem wdrapaliśmy się na Lubań i odwiedziliśmy Turbacz. Niestety nie udało mi się obejrzeć żadnego wschodu słońca mimo szczerych chęci - leń wygrywał! Aaaaaaaaaaaaaaa! I turlaliśmy się, hahaha :D Co prawda po 4 turlaniach moje żebra mocno dały mi się we znaki, bo tydzień po pęknięciu daleko było im do zagojenia, więc później w nocy nie spałam z bólu, ale było warto! ;)
Obrazek
Gorrrce!

(25-26.10.) W ostatni weekend października pojechałam na koncerty Grupy na Swoim w Sudetach - najpierw byliśmy pod Wieżycą, gdzie m.in. próbowaliśmy ich piwa, nalewanego prosto z kadzi (:P), a następnego dnia pojechaliśmy do Szwajcarki. Nasze górskie szaleństwa właściwie ograniczyły się do dwójkowego wyjścia na Sokolik, a poza tym jednak było głównie śpiewankowo-koncertowo.\
Obrazek
Śpiewankowo z Grupą na Swoim w Sudetach

(30.10-3.11.) W kolejny, długi, weekend pojechałyśmy z Asią w Karkonosze. W środę dotarłyśmy tylko w okolice Wrocławia, a następnego dnia wyruszyłyśmy już do Szlarskiej Poręby, skąd dotarłyśmy na Halę Szrenicką, a następnie przez Odrodzenie i Śląski Dom do Karpacza. Śnieżkę sobie darowałyśmy, ponieważ ostatni dwa dni wędrowania były w ścianie deszczu i mgle. Czeskie schroniska wszystkie pozamykane. Nieprzyjemny wiatr. Pogodowo wycieczka była bardzo wymagająca...
Obrazek
Późnojesienne Karkonosze z widokami
Mgliste listopadowe Karkonosze

(8-11.11.) Kolejny weekend niezbyt rozpieszczającej pogody. W piątek dotarłam, żeby od soboty podziwiać piękne widoki, a tu w sobotę klops, w niedzielę klops... Dopiero w poniedziałek zaczęło się robić lepiej. W międzyczasie na szczęście był główny cel przyjazdu czyli TAM (Turystyczna Awangarda Muzyczna) i koncerty oraz śpiewanki do rana.
Obrazek
TAM gdzie świata kraniec na Hali Łabowskiej

(15-17.11.) Teoretycznie pojechaliśmy na Danielkowe Granie, a wiec na koncerty i śpiewanki. Praktycznie chcieliśmy też pochodzić po górach. Znów w prognozach było 8 godzin słońca, a w rzeczywistości halny i brzydka pogoda. Dopiero w niedzielę względnie się rozpogodziło, ale mimo to wyszliśmy na Raczę w sobotę i Muńcoł w niedzielę.
Obrazek
Danielkowo, muzycznie, Raczowo

(22-24.11.) Mój pierwszy raz w Warszawie! Co prawda przyjechałam na koncert Słodkiego Całusa od Buby w swoim starym składzie, ale przy okazji odwiedziłyśmy z Asią parę warszawskich zakamarków. Udało się trochę pozwiedzać.
Obrazek
Pierwszy rzut okiem na Warszawę

(29.11-01.12) W następny weekend teoretycznie pojechałam w góry, na Skalankę. Praktycznie od środy chodziłam w ortezie, ponieważ miałam problem z nogą i weekend spędziłam w całości w chatce, gdyż ze względu na nogę o górach mogłam zapomnieć...
Obrazek
Z koncertu w Tychach na Skalankę

(06-08.12.) Kolejny weekend bez gór. Noga na szczęście już powoli zaczynała działać jak należy. W piątek wylądowałam na mikołajkowym koncercie Grupy w Łodzi, a w sobotę pojechaliśmy do Warszawy, gdzie po raz pierwszy odwiedziłam La Boheme - miejsce przyjazne poezji śpiewanej, a następnie wieczorem spacerowałyśmy po oświetlonej Warszawie. Dokładnie 7.12. zostały uruchomione iluminacje w mieście :)
Obrazek
Mikołajki z Grupą na Swoim

(13-14.12.) Wigilia TAM! W piątek właściwie wędrowałyśmy po ciemku ze Szczawnika, bo dotarłyśmy dosyć późno. W sobotę znów średnia pogoda, ale wybrałyśmy się na spacer do Wierchomli i z powrotem, a następnie dołączyłam do klasycznej TAMowej wycieczki z gitarami. W niedzielę udało nam się za dnia przespacerować do Szczawnika we w miarę przyzwoitej aurze :) Poranek za to był ładny! Ale do zimy daleko...
Obrazek
TAM na wigilii

(21-22.12.) Padło na Gorce! Są najlepsze na niezimę, ponieważ jest dużo drzew iglastych i nie wyglądają aż tak szaro i smutno, jak inne pasma beskidzkie... Wyruszyliśmy jednym z moich ulubionych szlaków przez Kudłoń na Turbacz, a następnego dnia poszliśmy na Gorc. Sobotnia pogoda była w miarę udana, ale nieeeeedziela! Niedziela była cudowna!
Obrazek
Sobotnia jesienna wycieczka po Gorcach
Niedzielna nie-zima w Gorcach


Świąteczny wyjazd odpuściłam ze względu na to, że po ostatnim wyjeździe pół dnia przeleżałam z gorączką. Teraz czeka mnie dopiero wyjazd sylwestrowy w Góry Izerskie. Wyruszam już 27.12. i na tym kończę tegoroczne wyjazdy :P

: 2019-12-11, 21:51
autor: Pudelek
Długością przebije Dynastię :lol

: 2019-12-11, 22:01
autor: nes_ska
Długością przebije Dynastię


Nieprawda :P 20 już tu jest i popatrz, że krótkie. Zostało tylko 34 :P

: 2019-12-11, 22:46
autor: Pudelek
W połowie Dynastii też się wydawało, że to już prawie koniec :P

: 2019-12-12, 06:32
autor: Piotrek
Śpiewające podsumowanie. Przypuszczam, że kolejna zwrotka będzie jeszcze ciekawsza :)

: 2019-12-12, 15:12
autor: Iva
Takiej to dobrze :) Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, choć z fb troszkę wiem co się tam u Ciebie wyprawia ;)

: 2019-12-12, 15:40
autor: laynn
No właśnie Fb. Często na telefonie nie da się obejrzeć zdjęć Neski ...

: 2019-12-12, 18:19
autor: Sebastian
Bogato, pozazdrościć. Czekam na dalszy ciąg.

: 2019-12-12, 22:22
autor: nes_ska
Na razie uzupełniłam kilka albumów pod zdjęciami, więc wyświetlają się pod spodem, ale tak naprawdę przez rok nie wrzucałam zdjęć w Photos Google (co spowodowało, że zgubiłam niektóre albumy w otchłani komputera :D). Jak ogarnę resztę zdjęć z całego roku to dorzucę ;) Tymczasem jutro jadę w góry <3

: 2019-12-13, 12:35
autor: buba
Mysle ze jeszcze kilka lat i Nesce uda sie przebic przez magiczna liczbe 400 dni wyjazdow w roku! :D Tego jej zycze! :D

Tylko obawiam sie, ze nie bedzie miala czasu sie tym z nami podzielic! :P

: 2019-12-13, 13:11
autor: laynn
Ja tak czytam jej, kolejne podsumowanie i szczerze powiem Wam, że mnie się by nie chciało.
Ba mam ochotę zaplanować urlop na plaży, tylko czytając jej nabity plan do ostatnich granic ;)

: 2019-12-14, 19:25
autor: maurycy
Widzę, że przebranżowienie dobrze Ci robi 😉
Tak trzymać!

: 2019-12-14, 20:15
autor: Sebastian
laynn pisze:Ja tak czytam jej, kolejne podsumowanie i szczerze powiem Wam, że mnie się by nie chciało.
Ba mam ochotę zaplanować urlop na plaży, tylko czytając jej nabity plan do ostatnich granic ;)



To się nazywa młodość :)

: 2019-12-14, 20:49
autor: laynn
To się nazywa młodość

Wiedziałem, jestem stary :D

: 2019-12-14, 22:33
autor: buba
nes_ska pisze:Zaczęłam więcej krążyć wokół muzyki


Tylko patrzec jak sama zaczniesz spiewac! :D :D :D :D