Tak się złożyło, że styczeń był głównie miesiącem aktywności narciarskiej.
Były pierwsze narty w Beskidzie Sądeckim:
I kolejne w Niskim:
Na Turbaczu:
Oraz w Wyspowym – pod Mogielicą:
Następnie pierwsze zimowe wejście na The Great Copieniec i Nosal Peak:
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/--pW5SdqEGDQ/UsB9G3YnPDI/AAAAAAAAXb4/Vc-QQICLF98/s700/podsumowanie%2520%252817%2529.jpg)
W lutym GS-owa Babia:
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-YqRcjSKHyJo/UsB9HnrEYWI/AAAAAAAAXcA/r781kWqIp74/s720/podsumowanie%2520%25283%2529.jpg)
i jeszcze jakieś deseczki w Niskim:
Marzec wydaje się trochę słabszy, bo tylko jedna wyprawa, ale za to trzydniowa na biegówki na Pradziad:
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-Rksu86xMcms/UsB9Ig6TuKI/AAAAAAAAXcM/5WhbXpRLIss/s720/podsumowanie%2520%25282%2529.jpg)
W kwietniu pokosztowaliśmy trochę zimowych Tatr, raz na Kończystym:
Potem trochę bardziej wiosennie na Wołowcu:
Następnie przywitanie wiosny w Beskidzie Niskim: Kolanin:
W maju najpierw dwie wycieczki w Niski:
Czertyżne
Radocyna:
I wyjazd roku : Maroko i Jebel Toukal.
Gdzie, jak się okazało po powrocie, nie byliśmy sami.
Z potomkiem na pokładzie znacznie obniżyliśmy loty i rozpoczęliśmy spędzanie czasu bardziej pasywnie – tzn. więcej spaliśmy na szlaku
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Na przykład w czerwcu na Brzance (Pogórze Ciężkowickie)
W Tatrach Bielskich
Na Polanach Surowicznych:
W lipcu były głównie grzybobrania i tylko jedna wycieczka w Sądecki
W sierpniu padł jeszcze Polski Grzebień
Lubań
Stożek
Rycerzowa:
A we wrześniu nasza swojska Radziejowa:
W październiku jeszcze wjechaliśmy naszą ciężarówką na:
Bacówkę nad Wierchomlą:
Durbaszkę i Wysokie Skałki:
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-_NIo0EOPOJk/UsB9cwsz8EI/AAAAAAAAXeo/erA9KcDOBkQ/s720/podsumowanie%2520%252827%2529.jpg)
Ośli Vrch i Certovą Skałę:
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-2V_CVBkhIJg/UsB9ezwcVnI/AAAAAAAAXew/LSy2xeBQCcQ/s720/podsumowanie%2520%252830%2529.jpg)
W listopadzie udało się poszwendać po późno-jesiennych Bieszczadach
A w grudniu pomachaliśmy Tatrom na do widzenia z Przełęczy Nad Łapszanką:
Jaki był ten rok? Górsko dobry, a prywatnie na pewno przełomowy. Teraz czekamy na nowy rok, nowego członka rodziny i zupełnie nowe wyzwania. Także te górskie
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)