: 2020-05-10, 18:02
Obawiam się, że przez najbliższy czas (czytaj: kilka lat) nikt nie wpadnie na taki pomysł.
Forum dla wszystkich miłośników turystyki górskiej.
http://gorybezgranic.pl./
Obawiam się, że przez najbliższy czas (czytaj: kilka lat) nikt nie wpadnie na taki pomysł.
sokół pisze:Po popasie rozpoczął się wyścig kulawych. Każdy miał już jakieś dolegliwości. No może oprócz wciągającej energetyczne gluty Renaty. Ta to w ogóle jest z kosmosu i pewnie by jeszcze ze dwie takie pętle zrobiła na luzie.
sprocket73 pisze:Dzień dobry
Start o 5:00 był uzasadniony ze względu na trasę, ale jednak to strasznie wcześnie. Człowiek się nie wyspał, jechał po ciemku, na miejscu jeszcze słonko było schowane i straszliwie zimno.
laynn pisze:Wiecie, że tradycji stało się zadość?
Tzn Sprocket pojechał w sobotę w góry i ściągnął dobrą pogodę na sobotę, mnie pozostało jak zwykle w niedzielę liczyć, że nie spadnie deszcz.
Adrian pisze:P. S
Teraz Sebastian powinien wrzucić swoją relacje, jak to sobie słodko drzemał, w tym samym czasie
Wrócisz. Pielgrzymka w tej intencji się udałaDobromił pisze:Jak wrócę do odpowiedniego stanu zdrowia...
E tam... na tyle szalony już jesteśDobromił pisze:...i odpowiednio oszaleję...
Z tym będzie problem bo:Dobromił pisze:...to wybiorę się z Wami na podobne szaleństwo górskie.
sokół pisze:Obawiam się, że przez najbliższy czas (czytaj: kilka lat) nikt nie wpadnie na taki pomysł.
My przeważnie robimy wycieczki 20-30 km. Po tym dystansie organizm zaczął sygnalizować, że należałoby już przestać. Po 40 km sygnały te były już głośne i wyraźne Myślę, że nikomu nie brakło sił, nikt nie miał problemów wydolnościowych. Po prostu zaczynało wszystko boleć: stopy, stawy, kolana, jakieś skurcze, otarcia.Wiolcia pisze:A na którym kilometrze zaczęły Was brać dolegliwości?
sokół pisze:Po popasie rozpoczął się wyścig kulawych. Każdy miał już jakieś dolegliwości. No może oprócz wciągającej energetyczne gluty Renaty.
Nie demonizujmy tak koleżanki - ona na pewno jest człowiekiemAdrian pisze:Aaaaa sory, może poza Renatą! Ta to ma niezmożone pokłady sił
Czasem ruszam w nocy, jak jadę sam nie ma z tym problemu. Ale jak jedziemy razem, to Ukochana zdecydowanie woli pospać dłużej. Tak, wiem, że jestem pantoflarzSebastian pisze:Powiem ci, że wiele tracisz, wyjeżdżając jak na moje standardy, dość późno w góry. A jeszcze więcej traci twój Canon. Spróbuj się przełamać i ruszyć w góry w nocy, nie masz daleko.
sprocket73 pisze:Czasem ruszam w nocy, jak jadę sam nie ma z tym problemu. Ale jak jedziemy razem, to Ukochana zdecydowanie woli pospać dłużej. Tak, wiem, że jestem pantoflarz
Adrian pisze:Fasola, stok jest zdradliwy jak ten do Chaty na Gruniu M. F, Żona moja osobista wyrżneła tam orła dupą prosto w błoto
Izabela pisze:Tak mniej więcej koło 40 km zaczęło mnie na tyle boleć lewe biodro, że Adrian przez chwilę niósł mój plecak, ale wzięłam tabletkę przeciwbólową i po chwili mogłam normalnie iść dalej.
Zdecydowanie gorzej było dzisiaj rano... , ale już powoli dochodzimy do siebie.
sprocket73 pisze:My przeważnie robimy wycieczki 20-30 km. Po tym dystansie organizm zaczął sygnalizować, że należałoby już przestać. Po 40 km sygnały te były już głośne i wyraźne Myślę, że nikomu nie brakło sił, nikt nie miał problemów wydolnościowych. Po prostu zaczynało wszystko boleć: stopy, stawy, kolana, jakieś skurcze, otarcia.Wiolcia pisze:A na którym kilometrze zaczęły Was brać dolegliwości?
Nie no, nikt chyba nie miał zamiaru łazić asfaltami naokoło Górek. To chyba tylko mapy.cz tak wyznaczyły trasę po szlakach. Jak wyszliśmy z lasu, porzuciliśmy szlak i poszliśmy po prostu w kierunku samochodów. Ale dla mnie nie był to "nielegalny" skrótWiolcia pisze:Zrobiliście wszystko zgodnie z planem, czy już w Górkach były skróty (bo tam asfaltem to trochę naokoło wyglądało)?
sprocket73 pisze: To chyba tylko mapy.cz tak wyznaczyły trasę po szlakach.