Romantyczne 50 km - relacja wspólna

relacje ze zlotów i spotkań forumowych
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12271
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Romantyczne 50 km - relacja wspólna

Postautor: sokół » 2020-05-09, 23:20

Każdy niech tu wrzuca swoje... wypociny.

Ja na zachętę dwie foty na szybko, bez obrabiania.

Obrazek

Obrazek


Dziękuję wszystkim za liczne stawiennictwo i czynny udział! Miło było poznać nowe mordy i zobaczyć te znane, lecz dawno nie widziane. To był piękny dzień. Dzięki Wam. Dziękuję

Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5633
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2020-05-10, 10:14

Dzień dobry :)

Start o 5:00 był uzasadniony ze względu na trasę, ale jednak to strasznie wcześnie. Człowiek się nie wyspał, jechał po ciemku, na miejscu jeszcze słonko było schowane i straszliwie zimno. Wyruszyliśmy w stronę gór, patrząc na góry którymi będziemy wracać - Równica i Lipowski Groń.

Obrazek

Pierwsza, największa i w sumie jedyna atrakcja wycieczki - kamień czekoladka.

Obrazek

Na grzbiecie spotkaliśmy słońce.

Obrazek

Zapowiadał się piękny dzień :)

Obrazek

Raźnym tempem zdobywaliśmy kolejne górki i nabieraliśmy wysokości.

Obrazek

Łąki pod Błatnią.

Obrazek

Parę zdjęć i grupa mi uciekła...

Obrazek

Jest i oficjalna fotka grupowa.

Obrazek

Widoki z Błatniej.

Obrazek

Obrazek

Jeszcze chwila zachwytu nad zielonymi listkami.

Obrazek

Klimczok. Dziwnie pusty, ale ludzie jeszcze nie zdążyli tu przyjść.

Obrazek

Zielona Karkoszczonka.

Obrazek

Obrazek

Pędzimy dalej. Czasy mamy lepsze niż w założeniach, wszyscy ciągle w pełni sił.

Obrazek

Pogoda ideał, humory cały czas dopisują. Sielanka.

Obrazek

Długie i strome podejście pod Hyrcę - tutaj pojawiły się u niektórych pierwsze oznaki kryzysu. Czyli jednak będzie bolało. Grupa się rozciągnęła, spotkaliśmy się na Kotarzu, gdzie miał być dłuższy postój, piwko, jedzenie - a tu wszystko zamknięte. Było czuć zmianę nastrojów.

Obrazek

Kolejna fotka grupowa, tym razem ze mną. Fasola i Krzysiek schodzą w dół.

Obrazek

Reszta ciągnie na Biały Krzyż, gdzie mamy zamiar zrobić zaległy popas w wysokim standardzie. Ludzi miliony, autami obstawiony każdy metr. Wszystko pozamykane. Uciekamy stamtąd zniesmaczeni.

Obrazek

No to popas będzie w Telesforówce, idziemy odliczając czas i kilometry. Chyba nikt nie zwraca uwagi jak wciąż jest pięknie.

Obrazek

Są widoki.

Obrazek

Sporo ludzi. Wiemy od nich, że przynajmniej tu jest otwarte. Robimy regeneracyjny popas. Piwo poprawia nastrój.

Obrazek

Ruszamy dalej. Koniec już jest wyczuwalny, ale jednak jeszcze jest daleko. Ta malutka najdalsza górka to Zebrzydka. Musimy pod nią dojść, górami - masakra.

Obrazek

Jeszcze jestem w stanie delektować się majową zielenią.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Grupa daje radę. Nikt nie ma poważniejszych problemów - lekkie mają wszyscy. Rozmowy schodzą na dziwne tematy. Wciąż jest śmiech, choć twarze krzywią się z bólu. Jedynie po Tobim nie widać najmniejszych oznak zmęczenia.

Obrazek

Przeszliśmy Równicę (na drugim planie) - wiadomo już, że damy radę.
Pora na zaspokojenie mojego kaprysu - Lipowski Groń - szczyt poza szlakiem, na którego trzeba ekstra podejść. Oczywiście idealnie, byłoby aby podeszli wszyscy, ale i tak jest dobrze - idzie połowa, a pozostali czekają na nas w dole. Co ciekawe pod górę zasuwamy tak, jakbyśmy byli w pełni sił, wręcz spragnieni dodatkowego wysiłku.

Obrazek

Ostatni odcinek jest płaski, miedzy polami i zabudowaniami Górek Małych.

Obrazek

Każdy krok na twardym asfalcie to męka. Na GPS-ach odliczamy metry. Daliśmy radę! :)

Obrazek

Dziękuje Sokołowi za ten poroniony pomysł :)
Przejście 50 km po górach to przesada. Taka wycieczka musi stać się zbyt męcząca. Ale warto się trochę pomęczyć, żeby człowiek sprawdził swoje limity i ograniczenia. Ukochana choć tego nie chce przyznać, jest z siebie bardzo dumna, bo dla niej to był rekord. Ja też jestem dumny z siebie, bo od 16 lat nie sprawdzałem, czy jeszcze tyle mogę - jak widać mogę.
Fantastyczna grupa! Wszyscy, którzy przyjechali tu z myślą o całości, zrobili całość. To znaczy, że nikt nie udawał kozaka - po prostu wszyscy jesteśmy kozakami ;)
Ostatnio zmieniony 2020-05-10, 11:32 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9519
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2020-05-10, 10:34

Ładnie to opisałeś Witku, w twoich słowach da się nawet wyczuć nutkę bólu ...
Sprawdzenie swoich możliwości, dzisiaj tylko tak mogę opisać "wyrype" bo normalna wycieczka nie ma z tym nic wspólnego
:pod6 :beczy

Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5633
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2020-05-10, 11:04

Zgodnie z obietnicą wystawiłem na GoogleDrive komplet zdjęć, można sobie pobrać klikając w link:
https://drive.google.com/open?id=1lUY00 ... dzFjAfJRC_

alicjaraczek
Posty: 323
Rejestracja: 2020-05-04, 09:59

Postautor: alicjaraczek » 2020-05-10, 11:18

Witam serdecznie. Zdjęć Wam nie podeślę, bo nie mam. Za to mam cudowne wspomnienia pięknego dnia. Mam wrażenie, że każdy zrobił tymi 50 kilometrami coś istotnego dla siebie. Dziękuję za sympatyczne towarzystwo na każdym z 71 tysięcy kroków :-) .

Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5633
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2020-05-10, 11:36

Cześć Alicja :)
Fajnie, że postanowiłaś zaryzykować i spędzić dzień z obcymi ludźmi. Jak widzisz chodzenie po górach to nie była żadna ściema i przykrywka dla "innych" celów ;)

Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14465
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2020-05-10, 11:37

Byłem z Wami duchem.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9519
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2020-05-10, 11:42

Dobromił pisze:Byłem z Wami duchem.


A czy twojego ducha też wszystko boli, czy tylko nasze ciała są takie ułomne? ;) :haha

Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14465
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2020-05-10, 11:47

Boli od wielu miesięcy. Z innego powodu.

Jak wrócę do odpowiedniego stanu zdrowia i odpowiednio oszaleję to wybiorę się z Wami na podobne szaleństwo górskie.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14465
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2020-05-10, 11:48

Większość osobników rozpoznaję z pyska. Poproszę o opis pozostałych.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

marekw
Posty: 3748
Rejestracja: 2014-06-18, 18:04
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Postautor: marekw » 2020-05-10, 11:52

Świetnie,że wam się udało.Gratuluje odwagi i samozaparcie zwłaszcza dla ładniejszej połowy.
Pięknie spędzony dzień.Siedząc w pracy myślałem jak wam tam idzie :ok :brawo

Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12271
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2020-05-10, 12:02

Dobrze, że Witek napisał pierwszy, to będę w zasadzie tylko uzupełniał swoimi spostrzeżeniami.

Na starcie napiszę, jestem ogólnie zaskoczony frekwencją, z początku bałem się, że nikt nie podejmie rękawicy - ba, sam się wahałem, a tu się okazało, że było nas całkiem sporo.

Start jak start, w moim przypadku miał nieco skomplikowany przebieg, auto mi odmówiło posłuszeństwa w drodze, na szczęście w takim miejscu, że mogłem je zostawić i dzięki pomocy Sebastiana i Renaty dostałem się na punkt zbiorczy. Sebastian pojechał opalać się na Tuł, a my mogliśmy ruszać.

Światło księżyca nie przeszkadzało Tobiemu zacząć wycieczki od wysokiego "c".

Obrazek

Ponieważ "Kamień-czekoladka" zostało oficjalnie wyśmiany, postanowiłem w najbliższym czasie pojechać tam znowu i przenieść go w inne miejsce, żeby nie był więcej obiektem kpin.
Pierwszą górką była Zebrzydka. W zasadzie wiem, skąd ta nazwa. Po podejściu na szczyt większości z nas góry wyraźnie "zebrzydły".

Obrazek


Niemniej muszę przyznać, że klimat na tej niepozornej górce był, szczególnie przy zejściu na przepieknej przecince w bukowym lesie.

Obrazek

Obrazek


Dość szybko pozrzucaliśmy z siebie większość ubrań i zdecydowana większość szła w krótkich spodenkach i koszulkach. Robiliśmy też popasy po drodze. Krótkie, aczkolwiek treściwe.

Obrazek

Niektórzy uczestnicy zabawy nie mogli dojść do tego, jak mogli dać się w ogóle wciągnąć w ten pomysł wyjścia w góry przed kogutami z zamiarem łażenia do zmroku.

Obrazek

Nasza dalsza trasa zapowiadała się całkiem nieźle!

Obrazek

A jeśli ktoś myślał, że Adrian był najwyższego wzrostu to poniższe zdjęcie pokazuje jasno, jak bardzo się mylił.

Obrazek




Obrazek

Obrazek

Przed Cisową czeka na nas Fasola, który zbyt szybko szedł od strony Brennej, więc nie chcąc czekać na nas zbyt długo wyszedł nam naprzeciw.

Obrazek

Dalej szliśmy już więc w składzie dziewięciosobowym plus pies.

Obrazek

Jak już Witek wspomniał, na Błatnej mieliśmy nieco dłuższy popas. Niektórzy w dalszym ciągu nie umieli sobie wybaczyć tego, że dali się wciągnąć w tą wyrypę...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zrobiłem też zdjęcie osobie, która za to powinna być mi wdzięczna do końca życia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po drodze były pomysły zdobycia jaskiń w Stołowie i w Trzech Kopcach, ale Ukochana widząc gęste krzaki stanowczo ostudziła nasze zapędy. Witek próbował jeszcze znaleźć jakiegoś sojusznika, ale skończyło się na krótkim popasie na Trzech Kopcach. I to w niepełnym składzie, bo Kristoff słysząc o pomysłach ekspoaracji jaskiń uciekł na Klimczok, a Renata zjadła chyba jednego ze swoich energentycznych glutów i popędziła za Kristoffem niczym Struś Pędziwiatr.

Obrazek


Tym sposobem reszta grupy podążyła za nimi na ten Klimczok, a tam konsternacja. Przez tego całego koronawirusa nieźle się pozmieniało. Obecnie na Klimczoku jest granica polsko-czeska.

Obrazek

Obrazek

Krótki popas i lecimy na Karkoszczonkę, ludzi coraz więcej.

Obrazek

Obrazek

Kolejny cel to Kotarz, wcześniej mordercza Hyrca wyciska z niektórych resztę życia, Fasola męczy się z kręgosłupem, Ukochana żąda płaskiego chodnika, tu i teraz!
No ale jakoś na ten Kotarz docieramy, chociaż jedni szybciej, drudzy wolniej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

jak już wspomniano, piwa nie było.
Na Grabowej Fasola z Kristoffem schodzi do Brennej. Prosiliśmy ich, aby przynieśli nam z Chaty Grabowa kawę i zimne piwo, ale nas olali. To poszliśmy na Biały Krzyż.

Obrazek

Na Białym Krzyżu było jak na parkingu marketu przed Bożym Narodzeniem. Adrian poczuł się do obowiązku współorganizatora i poszedł załatwiać zimne piwo i kawę. Załatwił tylko wodę z lasu, więc poszliśmy dalej. Po drodze mieliśmy tor przeszkód. No ale, jak to Witek już napisał, w Telesforówce było wszystko, co potrzebowaliśmy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Odległość, jaką przeszliśmy, robiła wrażenie, dlatego niektórzy uczestnicy wycieczki dogorywali pod płotem...

Obrazek

Po popasie rozpoczął się wyścig kulawych. Każdy miał już jakieś dolegliwości. No może oprócz wciągającej energetyczne gluty Renaty. Ta to w ogóle jest z kosmosu i pewnie by jeszcze ze dwie takie pętle zrobiła na luzie.
Ludzi było coraz mniej, klimat szlaku zrobił sie też bardziej sielankowy, zieleń aż biła po oczach, ale naprawdę trudno się było tym zachwycać, po tym, co przeszliśmy...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trudy podejścia na Orłową umilił nam Sprocket opowieścią o tym, jak Ceper zrzucił 20 kilogramów w piętnaście minut. Ta historia naprawdę dodała nam skrzydeł i ani się obejrzeliśmy, jak osiągnęliśmy szczyt Orłowej.

Obrazek

Pozostało jedynie zejść ostro na przełęcz i podejść ku ostatniemu z przeciwników. Równica straszyła podejściem, odwracała uwagę soczystą buczyną, korciła wieżą obserwacyjną dla leśników. Nawet Tobi nie dał się sprowokować i olał wieżyczkę. Zachował się rozsądnie, nie dał się omamić i już niebawem zbliżaliśmy się ku wierzchołkowi Równicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Byłem też na Lipowskim Groniu.
Obrazek

A potem to już wszystko mi jedno było...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sebastian z Renatą odstawiają mnie do Czechowic, po czym wracam sobie lawetą jak hrabia, w sumie dobrze, bo nogi tak bolały...

marekw
Posty: 3748
Rejestracja: 2014-06-18, 18:04
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Postautor: marekw » 2020-05-10, 12:28

sokół pisze: po czym wracam sobie lawetą jak hrabia

Na.......ałeś się z kumpla,ze nie dba o auto to rzucił na ciebie klątwę.
Może zmień mechanika bo chwile temu go miałeś w naprawie.

Gość

Postautor: Gość » 2020-05-10, 13:00

Wiecie w sumie najlepszą motywacją dnia było: " Maszeruj albo giń." ;-P

Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9519
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2020-05-10, 13:03

Dobry.

5.00 rano, godzina w której poznajemy sześciu nowych forumowiczów, pasjonatów gór, ludzi pozytywnie zakręconych …
Kierownika wyprawy znaliśmy już wcześniej ze wschodu słońca pod Tułem.
5.15 ruszamy, uznając że już nikt więcej nie dołączy do naszej grupki, jak się trochę później okazało myliliśmy się bo niespodziankę zrobił nam Fasola czekając cierpliwie na pniu, gdzieś na szlaku ;)
Z początku niepewnie i nieśmiało, ale z każdym kilometrem przetasowania w grupie, rozmowy powodowały że czuliśmy się coraz luźniej i swojsko :)
Większość twarzy zna się ze zdjęć, forumowych relacji i jest wrażenie jakby się Ich znało już od dawna, a przecież poznaliśmy się zaledwie kilka kilometrów temu ;)
Było świetnie, klimat wycieczki i pogoda pasowały do siebie tego dnia jak nigdy … Wiosna, ta prawdziwa wiosna w końcu była wszędzie dookoła, idealny dzień na Wyrype :/ Wyrype w dobrym towarzystwie.
Dzięki wszystkim za fajną wycieczkę, łączymy się z wami w bólu i niedoli.

P.S
Nieobecnym zazdrościmy podjęcia słusznej decyzji o pozostaniu w domu …



Obrazek

Obrazek

Koty zobaczyły Tobiego
Obrazek

Witek pokazuje możliwości Tobiego
Obrazek

Obrazek

Renata pierwsza z lewej :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z nadzieją na coś dobrego do picia, prawie się udało ;)
Obrazek

Obrazek

Od lewej : Iza , Adrian, Fasola, Tomek, Krzysiek, Witek, Gosia, Ala, zdjęcie robiła Renata.
Obrazek

50 km to dystans który jest kresem naszych możliwości i więcej nie dali byśmy rady, jestem dumny z mojej żony, że dała radę! :ser44 :brawo1
Ostatnio zmieniony 2020-05-10, 13:26 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.