Schronisko PTTK POD ŁABSKIM SZCZYTEM
Schronisko PTTK POD ŁABSKIM SZCZYTEM
Ostatnio zmieniony 2019-04-17, 14:40 przez Piotrek, łącznie zmieniany 2 razy.
Ocena schroniska: co najwyżej dopuszczająca
Położenie ładne, pokoje standardowe i całkiem duże, szkoda że słabo sprzątane (w jednym z pokoi pod łóżkiem znaleźliśmy plastikową butelkę i parę skarpet)
Toalety - niezłe
Łazienki - a właściwie w budynku głównym 1 łazienka z prysznicem, którego obsługa nie należy do najłatwiejszych przy pierwszym spotkaniu
Ciepła woda i prąd w określonych godzinach, ale to schronisko górskie, więc z tym należy się liczyć.
Główne wejście przed którym znajdują się ławki zamykane około godziny 20 (nie wiadomo dlaczego). Sala główna zamykana o godzinie 22.
Obsługa - jakby to napisać: niedoinformowana (problemy z rezerwacjami, zaliczkami, pokojami itp.), zagubiona, fatalnie zorganizowana i w dużej części nie mówiąca w języku polskim. W czasie naszego pobytu na stałe nie było ani jedej osoby mówiącej biegle po polsku.
Jedzenie: wybór posiłków nadzwyczaj skromny, a po godzinie 18 z dań obiadowych zostały resztki oraz parówki ! Na całe szczęście nie zabrakło butelkowego, czeskiego piwa Kozel po 10 zł. Czas oczekiwania, aby ktoś przyjął zamówienie - co najmniej kilkanaście minut zakładając, że było się w kolejce na 4 - 5 miejscu. Z czasem realizacji było lepiej, ale niestety co jakiś czas okazywało się, że ktoś czegoś nie dostał, bo obsługa zapomniała. Co prawda reklamacje były uwzględniane na bieżąco i bez większych problemów, ale widać, że schronisko nie działa tak jak powinno.
Ceny noclegów: wg mnie za oferowaną jakość usług bardzo wysokie, gdyż miejsce w pokoju 6-osobowym kosztuje 45 zł, w "4" - 50 zł, w "2" - 60 zł, "1" - 70 zł).
Zdecydowanie nie polecam !
Położenie ładne, pokoje standardowe i całkiem duże, szkoda że słabo sprzątane (w jednym z pokoi pod łóżkiem znaleźliśmy plastikową butelkę i parę skarpet)
Toalety - niezłe
Łazienki - a właściwie w budynku głównym 1 łazienka z prysznicem, którego obsługa nie należy do najłatwiejszych przy pierwszym spotkaniu
Ciepła woda i prąd w określonych godzinach, ale to schronisko górskie, więc z tym należy się liczyć.
Główne wejście przed którym znajdują się ławki zamykane około godziny 20 (nie wiadomo dlaczego). Sala główna zamykana o godzinie 22.
Obsługa - jakby to napisać: niedoinformowana (problemy z rezerwacjami, zaliczkami, pokojami itp.), zagubiona, fatalnie zorganizowana i w dużej części nie mówiąca w języku polskim. W czasie naszego pobytu na stałe nie było ani jedej osoby mówiącej biegle po polsku.
Jedzenie: wybór posiłków nadzwyczaj skromny, a po godzinie 18 z dań obiadowych zostały resztki oraz parówki ! Na całe szczęście nie zabrakło butelkowego, czeskiego piwa Kozel po 10 zł. Czas oczekiwania, aby ktoś przyjął zamówienie - co najmniej kilkanaście minut zakładając, że było się w kolejce na 4 - 5 miejscu. Z czasem realizacji było lepiej, ale niestety co jakiś czas okazywało się, że ktoś czegoś nie dostał, bo obsługa zapomniała. Co prawda reklamacje były uwzględniane na bieżąco i bez większych problemów, ale widać, że schronisko nie działa tak jak powinno.
Ceny noclegów: wg mnie za oferowaną jakość usług bardzo wysokie, gdyż miejsce w pokoju 6-osobowym kosztuje 45 zł, w "4" - 50 zł, w "2" - 60 zł, "1" - 70 zł).
Zdecydowanie nie polecam !
Dodałbym, że w styczniu aby wejść do budynku to trzeba było przejść przez korytarz-palarnię. Chcąc nie chcąc każdy śmierdział fajami...
A co do obsługi to uważam, że jednak powinni regulować to przepisy, aby obiekty prowadzące oficjalną działalność gospodarczą posiadały przynajmniej jedną osobę posługującą się językiem urzędowym tego państwa!
A co do obsługi to uważam, że jednak powinni regulować to przepisy, aby obiekty prowadzące oficjalną działalność gospodarczą posiadały przynajmniej jedną osobę posługującą się językiem urzędowym tego państwa!
Ostatnio zmieniony 2019-07-09, 13:41 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Pudelek pisze:A co do obsługi to uważam, że jednak powinni regulować to przepisy, aby obiekty prowadzące oficjalną działalność gospodarczą posiadały przynajmniej jedną osobę posługującą się językiem urzędowym tego państwa!
Doszliśmy do tych samych wniosków. Zastanawiam się tylko, czy takich przepisów już nie ma, tylko nie są respektowane.