vertigo pisze:Określenie "stacja turystyczna" nie jest - o ile wiem - zastrzeżone jakimkolwiek aktem prawnym i nie ma wymagań jakie należy spełnić, aby mieć prawo posługiwania się tym określeniem. Więc zabawne jest określanie zachowania ludzi którzy - co za dziwaki! - nie chcą za darmo udostępniać swojej własności sukinsyństwem.
fakt - nie jest. Dlatego, co napisałem wyżej, sukinsyństwem jest używanie tej nazwy do takich miejsc jak to. Możesz dalej się podniecać określeniami "wolny rynek" i "swoja własność", a ja nadal będę twierdził, że takie postępowanie to sukinsyństwo
vertigo pisze: Gdyby ktoś np. w Zawoi czy innej Piwnicznej otworzył obiekt pod nazwą "Stacja Turystyczna" i serwując tam drobne posiłki, napoje, piwo, oferując noclegi jednocześnie nie zgadzał się na przesiadywanie ludzi którzy zupełnie niczego nie zamawiają też byłby sukinsynem?
owszem - gdyby porozwieszał po wsi reklamy i drogowskazy z napisem "stacja turystyczna", a potem bym przyszedł i kazał by mi zapłacić za siedzenie w ogródku bo "on musi zarobić nawet na tym" to też nazwę to sukinsyństwem
vertigo pisze:Rozumiem. Gdyby byli Żydami, Portugalczykami czy Ekwadorczykami to problemu by nie było. Ale to Polacy i typowe polskie cwaniactwo...
wtedy nazwałbym to żydowskim, portugalskim czy ekwadorskim cwaniactwem. Dziwnym trafem jednak ten pan reprezentuje TYPOWE polskie cwaniactwo, z którym mam do czynienia na co dzień
vertigo pisze:Ja z kolei słyszałem, że Żydzi porywają chrześcijańskie dzieci i przerabiają na macę.
tego nie trzeba czytać, wystarczy obejrzeć malowidła w niektórych katolickich kościołach
Jesli ktos zalozy sklep warzywny i bedzie z niego wyrzucal np. osoby po 60tce albo matki z dziecmi, argumentujac ze nie lubi staruchow i bachorow i ma prawo obslugiwac kogo chce, tez uznam to za sukinsynstwo a nie za powod do radosci ze mamy wlasnosc prywatna...
![:rol](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
no właśnie - ale nie mogę na przykład ze swojej PRYWATNEJ knajpy czy sklepu wyprosić Cyganów, Murzynów, matek z dziećmi czy goroli, bo, z jakiegoś powodu nie podoba mi się ich obecność - mimo, że to mój prywatny obiekt i powinienem mieć prawo obsługiwać tam kogo chcę a także np. wywiesić kartkę np. "Chińczykom i psom wstęp wzbroniony" (w końcu mam prawo nie lubić Chińczyków ani psów). Mimo, że to mój PRYWATNY biznes i mój PRYWATNY teren, mimo, że lojalnie ostrzegłbym przed wejściem kogo sobie nie życzę - nie mogę. Nie mogę ustalić swoich reguł w takim przypadku...
Wiele osób odradzało mi np. Wielką Raczę. A w moim subiektywnym, jak najbardziej, odczuciu nie mam nic do zarzucenia temu obiektowi.
ja Raczę odradzam, bo zawsze tam piździ - ilekroć byłem, to jeszcze nie zdarzyło mi się trafić na ciepłe wnętrza. W okresie jesienno-zimowo-wiosennym brak możliwości wysuszenia się czy choćby ogrzania (w jadalni para szła z ust) jest dla mnie u schroniska dyskwalifikujący. Do tego niemal zawsze jedzenie było co najwyżej letnie (najwyraźniej za krótko trzymali w mikroweli) a np. chleb wilgotny...