Lekko zaległa relacja z soboty. Po wielkich ulewach przyszedł mi do głowy pomysł zobaczyć jak będą wyglądać wodospady w Beskidzie Małym. Na wycieczce byłem tylko z psami i postanowiłem się trochę uciorać
Podjechałem do Czańca, do Cygańskiego lasu i poszedłem wzdłuż potoku Domaczka w kierunku wodospadów pod Złotą Górką. Postanowiłem iść strumieniem, żeby było ciekawiej. Wody było sporo, ale myślałem, że będzie więcej, wszak pod Tatrami prawie stan klęski żywiołowej.
Wzdłuż potoku szło się... masakrycznie. Czyli dostałem dokładnie to co chciałem
Idzie się tak spory kawałek mijając po drodze liczna małe wodospadki, pokonując progi i powalone drzewa.
Psom się najwyraźniej podobało
Główny wodospad prezentował się tak:
Potem jeszcze poszedłem dalej w górę wzdłuż strumienia, aż wąwóz się skończył i uznałem, że wystarczy. Całe to wędrowanie srogo mnie umęczyło, na dodatek rozwalił mi się but. Wyleczyłem się z myślenia o dotarciu tego samego dnia do drugiego wodospadu - Dusicy, uznając, że to zbyt daleko.
Następnie drogą wyszedłem na Porębski Groń, gdzie szlak żółty jest już oczyszczony z wiatrołomów.
Znalazłem skrzydło motyla.
Ponieważ mi nie uciekało, a ja już nie miałem ambitnych planów, straciłem parę minut na próby sfotografowania go z największym możliwym powiększeniu. Efekt końcowy wyszedł zdumiewający. Skrzydło składa się z pojedynczych pikseli, jak obraz na monitorze.
Potem zaliczając szczyt Wielkiej Bukowej poszedłem w najbardziej komercyjne miejsce w BM - zajazd Kocierz Hotel & SPA.
Potem na Potrójną, gdzie okazało się, że jestem na tyle wcześnie, że wariant dotarcia do Dusicy jest jeszcze realny.
Lecimy przez Anulę, gdzie Tobi jak zwykle wskakuje na pieniek.
Tym razem nakręciłem dodakowo film.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=SMM4xQb5QaA&feature=youtu.be[/youtube]
No to na szybko do Groty Komonieckiego.
Odnalazłem pudełko z notesem do wpisów. Ciągle w stanie bardzo dobrym
Poniżej groty wodospad Dusica. Pierwszy raz widziałem oba wodospady jednego dnia, trzeba przyznać, że Dusica ma więcej wody i robi lepsze wrażenie.
Sprawdziłem godzinę - 16:40, a ja jestem w najdalszym punkcie od auta. Szedłem tu ponad 8 godzin, więc jakbym wracał tak samo szybko, to przy aucie powinienem być ok 1 w nocy. No nic. Trzeba zwiększyć tempo.
Na Potrójnej cienie już długie. Wstępuję na piwko, które ma mi dać siłę - taaaak wielką.
Wracam przez Jawornicę. Wiem,że prościej byłoby dokładnie tą samą drogą co przyszedłem, ale zawsze staram się unikać chodzenia tą samą drogą. Dawno nie byłem w lecie na Jawornicy. Polana zarosła, krzyż jakby zmalał.
Zejście do Targanic dało mi popalić. A potem wyjście żółtym szlakiem na Złotą Górkę jeszcze dobiło. Natomiast czasowo było nieźle. Ciągle jasno. Na szczycie Złotej Górki zobaczyłem słońce.
Zszedłem do auta nie wyciągając czołówki, czyli można uznać, że po jasnemu