Tatry Bielskie: Koperszady i kozie zady.
Tatry Bielskie: Koperszady i kozie zady.
Wszelkie prognozy w TV i w Internecie wskazywały, że to będzie piękny weekend w górach.
I że możliwe są opady w Tatrach. No przecież, akurat wtedy, gdy człek chciał zdradzić dla nich Beskidy. Gościnność zaiste na poziomie morza.
Ostatecznie, gdzieś około ósmej parkujemy w Tatrzańskie Jaworzynie. Chmury przyjechały razem z nami i zaparkowały jakieś 200 metrów wyżej.
Ruszamy szybko asfaltem wgłąb doliny. Od początku marudzę i złorzeczę na pogodę i że „gupie” Tatry chyba zaorali bo ich w ogóle nie widać. Na Polanie pod Muraniem (wierzę na słowo) śniadamy.
Następnie idziemy dalej na niebieski szlak. Szlak w kolorze nieba. Nieba, którego dziś nie zobaczymy.
Gęsty las świerkowy doprowadza nas wygodnym chodnikiem do Bramki. Na szczęście nie całujemy tu klamki – Bramka jest otwarta i możemy przez nią wejść do Doliny Zadnich Koperków, tfffu, Zadnich Koperszadów (cokolwiek to jest). Otoczenie Bramki, trzeba przyznać, całkiem sympatyczne.
Idziemy sobie spokojnie rozmawiając dnem doliny, a tu nagle stop! Niedźwiedź! A nawet niedźwiedzica z małym misiaczkiem stoją na ścieżce przy wiacie. Stój bo strzelam (zdjęcie) – krzyczę – a miśki kurde stoją rzeczywiście jak zaklęte i nawet pozują. O, to pewnie dlatego na mostku wisi tablica z napisem: „O chvilu uvidite medvede z dreva”. Jakoś nie załapałem...
Zaś sobie śniadamy i powoli ruszamy za granicę. Granicę lasu. Tutaj nad polaną zwykle sterczą podobno ładne szczyty, ale dziś ktoś je zapaćkał białą farbą i tyle z widoków. U nas w Beskidach to nie ma takiego wandalizmu...
Tymczasem ścieżka zwęziła się nieco i poczęła sobie trawersować grzbiecik. Trzeba jej oddać jedno – to naprawdę świetnie poprowadzony szlak, idealne, spokojne nachylenie, w sam raz na spacer. Nawet nie trzeba wysoko odrywać nóg od ziemi i wspinać się po kamyrdolach. No chociaż tyle z plusów dnia dzisiejszego.
Za kolejnym zakrętem ujawniła się Przełęcz pod Kopą (Kopskie Sedlo). W połowie zakryta chmurami. Druga połowa w stronę Białych Ples wydaje się być w słońcu. Ruszam tam na lekko i po dwóch minutach stoję na Wyżniej Przełęczy pod Kopą. Tutaj skończyliśmy nasz spacer w czerwcu podziwiając grań Tatr Bielskich oraz Jagnięcy, Kieżmarski i inne. Dziś z widoków nici, choć w po stronie południowej chmury rozrywają się, a nawet raz na czas pojawia się przelotne przejaśnienie.
Wracam do Gosi odpoczywającej w dole, łykamy trochę wody oraz ze dwa zabłąkane promienie słoneczne i ruszamy na Szalony Przechód. Od razu wchodzimy w gęstą, wilgotną chmurę. Wydaje się, że możną ją dotknąć, ułamać kawałek i zabrać do kieszeni. Nagle na grani widać zarys kozicy. Po chwili drugiej i trzeciej i czwartej.
Przy ścieżce tuż przed Szalonym Przechodem pasie się stadko kozic nic nie robiących sobie z obecności ludzi. Grupka Słowaków na przełęczy fotografuje z jednej, my z drugiej strony. Kózki sa tak zuchwałe, że dopiero podejście na odległość mniej niż 2 metrów zmusza je do odejścia od ścieżki. Po chwili znów wracają. Zaczynam więc foto-sesję która pewnie trwałaby wiecznie, gdyby nie stanowcze słowa zmarzniętej Żony.
Czas nagli w dół. Na Szerokiej Przełęczy troszkę się przejaśnia po stronie zachodniej. Wschodnia, w stronę Zdiaru to jedno wielkie mleko.
Zanurzamy się w nim po czubki głów. Schodzimy w dół. I to była porażka dnia. Nigdy więcej zejść ani wyjść tym szlakiem! Na mokrej i błotnistej ścieżce toczyliśmy prawdziwe boje o życie. Walka była zaciekła, a )^($($)**%^$# sypał się gęsto, nawet gęściej niż chmura... W końcu, z bólem kolan i ud lądujemy cali na dnie doliny. Przysięgam na czubek buta, że ma noga, ani prawa, ani lewa, więcej na tym szlaku nie postanie. Howgh!
Końcówka dnia to już zejście asfaltem do Zdiaru, znów nieudane łapanie stopa, przejazd autobusem do Tatrzańskiej Jaworiny i powrót przez Słowację do domu.
Tutaj więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1014740746 ... EczBielska
I że możliwe są opady w Tatrach. No przecież, akurat wtedy, gdy człek chciał zdradzić dla nich Beskidy. Gościnność zaiste na poziomie morza.
Ostatecznie, gdzieś około ósmej parkujemy w Tatrzańskie Jaworzynie. Chmury przyjechały razem z nami i zaparkowały jakieś 200 metrów wyżej.
Ruszamy szybko asfaltem wgłąb doliny. Od początku marudzę i złorzeczę na pogodę i że „gupie” Tatry chyba zaorali bo ich w ogóle nie widać. Na Polanie pod Muraniem (wierzę na słowo) śniadamy.
Następnie idziemy dalej na niebieski szlak. Szlak w kolorze nieba. Nieba, którego dziś nie zobaczymy.
Gęsty las świerkowy doprowadza nas wygodnym chodnikiem do Bramki. Na szczęście nie całujemy tu klamki – Bramka jest otwarta i możemy przez nią wejść do Doliny Zadnich Koperków, tfffu, Zadnich Koperszadów (cokolwiek to jest). Otoczenie Bramki, trzeba przyznać, całkiem sympatyczne.
Idziemy sobie spokojnie rozmawiając dnem doliny, a tu nagle stop! Niedźwiedź! A nawet niedźwiedzica z małym misiaczkiem stoją na ścieżce przy wiacie. Stój bo strzelam (zdjęcie) – krzyczę – a miśki kurde stoją rzeczywiście jak zaklęte i nawet pozują. O, to pewnie dlatego na mostku wisi tablica z napisem: „O chvilu uvidite medvede z dreva”. Jakoś nie załapałem...
Zaś sobie śniadamy i powoli ruszamy za granicę. Granicę lasu. Tutaj nad polaną zwykle sterczą podobno ładne szczyty, ale dziś ktoś je zapaćkał białą farbą i tyle z widoków. U nas w Beskidach to nie ma takiego wandalizmu...
Tymczasem ścieżka zwęziła się nieco i poczęła sobie trawersować grzbiecik. Trzeba jej oddać jedno – to naprawdę świetnie poprowadzony szlak, idealne, spokojne nachylenie, w sam raz na spacer. Nawet nie trzeba wysoko odrywać nóg od ziemi i wspinać się po kamyrdolach. No chociaż tyle z plusów dnia dzisiejszego.
Za kolejnym zakrętem ujawniła się Przełęcz pod Kopą (Kopskie Sedlo). W połowie zakryta chmurami. Druga połowa w stronę Białych Ples wydaje się być w słońcu. Ruszam tam na lekko i po dwóch minutach stoję na Wyżniej Przełęczy pod Kopą. Tutaj skończyliśmy nasz spacer w czerwcu podziwiając grań Tatr Bielskich oraz Jagnięcy, Kieżmarski i inne. Dziś z widoków nici, choć w po stronie południowej chmury rozrywają się, a nawet raz na czas pojawia się przelotne przejaśnienie.
Wracam do Gosi odpoczywającej w dole, łykamy trochę wody oraz ze dwa zabłąkane promienie słoneczne i ruszamy na Szalony Przechód. Od razu wchodzimy w gęstą, wilgotną chmurę. Wydaje się, że możną ją dotknąć, ułamać kawałek i zabrać do kieszeni. Nagle na grani widać zarys kozicy. Po chwili drugiej i trzeciej i czwartej.
Przy ścieżce tuż przed Szalonym Przechodem pasie się stadko kozic nic nie robiących sobie z obecności ludzi. Grupka Słowaków na przełęczy fotografuje z jednej, my z drugiej strony. Kózki sa tak zuchwałe, że dopiero podejście na odległość mniej niż 2 metrów zmusza je do odejścia od ścieżki. Po chwili znów wracają. Zaczynam więc foto-sesję która pewnie trwałaby wiecznie, gdyby nie stanowcze słowa zmarzniętej Żony.
Czas nagli w dół. Na Szerokiej Przełęczy troszkę się przejaśnia po stronie zachodniej. Wschodnia, w stronę Zdiaru to jedno wielkie mleko.
Zanurzamy się w nim po czubki głów. Schodzimy w dół. I to była porażka dnia. Nigdy więcej zejść ani wyjść tym szlakiem! Na mokrej i błotnistej ścieżce toczyliśmy prawdziwe boje o życie. Walka była zaciekła, a )^($($)**%^$# sypał się gęsto, nawet gęściej niż chmura... W końcu, z bólem kolan i ud lądujemy cali na dnie doliny. Przysięgam na czubek buta, że ma noga, ani prawa, ani lewa, więcej na tym szlaku nie postanie. Howgh!
Końcówka dnia to już zejście asfaltem do Zdiaru, znów nieudane łapanie stopa, przejazd autobusem do Tatrzańskiej Jaworiny i powrót przez Słowację do domu.
Tutaj więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1014740746 ... EczBielska
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez BesKid, łącznie zmieniany 6 razy.
o nie.. Nie.. Niedźwiedź! i ten straszny szlak.. miałam nadzieję nigdy go już więcej nie ujrzeć..
Czy nikt Was nie ostrzegł, że to przerażające (i zwodnicze!) miejsce i że lepiej unikać?
Macieju, Małgosiu, nie idźcie tą drogą.
ps. rogacizna bez mian, wpada na szlak, jak do ZOO, popatrzeć na ludzkie gadziny.
Czy nikt Was nie ostrzegł, że to przerażające (i zwodnicze!) miejsce i że lepiej unikać?
Macieju, Małgosiu, nie idźcie tą drogą.
ps. rogacizna bez mian, wpada na szlak, jak do ZOO, popatrzeć na ludzkie gadziny.
Ze zdjęć widzę, że całkiem przyjemna ta Dolina. Musze się tam wybrać i to koniecznie. Zejście do Zdiaru to sobie może daruje A ten łańcuch który Gośka chce wyrwać z korzeniami to kaj był ?
Ostatnio zmieniony 2013-07-14, 10:19 przez mieciur, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
BesKid pisze:Kózki sa tak zuchwałe, że dopiero podejście na odległość mniej niż 2 metrów zmusza je do odejścia od ścieżki.
Kilka lat temu w czasie podejścia na Jagnięcy zdarzyło mi się, że na pewnym odcinku szlaku wręcz spacerowały ze mną. Było to bardzo wczesną porą, znajomi szli nieco przede mną a ja poruszałam się starając się nie wykonywać gwałtowych ruchów. Fajne uczucie zwłaszcza, że była ich spora gromadka.
Ładne zdjęcia, jak na taką niepogodę. Przyjemny szlak, choć to zejście to Zdziaru też wspominam nie najlepiej.
Malgo Klapković pisze:Oj oj, no marzy mi się taki spacer, tylko czy dałoby się (zamiast od razu schodzić do Zdziaru) pójść przez Białe Plesa do Zielonego, czy to już padanie na ryjek?
Malgo do Zielonego z Przełęczy pod Kopą jest jakieś 30-40 min. Gdyby wcześnie rozpocząć wycieczkę na pewno da radę.
Malgo Klapković pisze:Oj oj, no marzy mi się taki spacer, tylko czy dałoby się (zamiast od razu schodzić do Zdziaru) pójść przez Białe Plesa do Zielonego, czy to już padanie na ryjek?
Spokojnie do przejścia - tak jak pisze wysoka - z przełeczy do Zielonego Plesa dojdziesz w 40 minut - max godzinę - potem jeszcze dwie do parkingu na wylocie doliny. Sam mam zamiar tak przejść to następnym razem.
***
Piotrek, wycieczka była 7 lipca w niedzielę.
BesKid pisze:cokolwiek to jest
To je, Panie, jest od miedzi.
P.s. Wy Szuje - szliście pod prąd szlakiem jednokierunkowym. WON !!!
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:BesKid pisze:cokolwiek to jest
To je, Panie, jest od miedzi.
Ja woll !! Kupferschächte !!
Dobromił pisze:P.s. Wy Szuje - szliście pod prąd szlakiem jednokierunkowym. WON !!!
Hmm...w sumie to się nie dziwę, że taki był, ale .... kup se Pan nową mapę
Szlak jest obecnie dwukierunkowy (był jednokierunkowy do 15.06.2009 )
Ponoć minęliśmy się o 20 minut w Javorinie...następnym razem pewnie będzie 2 minuty
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 35 gości