Przez Suwalszczyznę i Mazury z plecakiem.

Relacje pozagórskie z Polski.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2019-07-02, 16:15

na drogach asfaltowych nie ma, na tych pozostałych to nie wiem, ale nie widziałem jakiś specjalnych znaków

W 2006 roku tam bylam z rodzicami i sie tam autem krecilismy. I jakos nie zauwazylismy zakazow, ani nikt nas nie napastowal. Oczywiscie mam na mysli drogi a nie gdzies na przelaj przez las

Zakaz dotyczył dróg asfaltowych i gruntowy na obszarze parku (nie chodzi o leśne administrowane przez LP). Ale to dawno było, może coś się zmieniło. Słabo pamiętam ale idea była taka, by mieszkańcy normalnie mogli funkcjonować, natomiast wyeliminować miało to np. tłumne podjeżdżanie do jezior i parkowanie gdzie popadnie.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-07-02, 16:54

Hmm, to jak w takim razie turyści mieli się dostać do jezior? Innej komunikacji niż własny samochód tam nie ma... To chyba miała być turystyka bez turystów.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2019-07-03, 21:03

Nie wiem, może pieszo szlakiem?

Kłopot w tym, że nie pamiętam jak to było ale sam fakt został mi w głowie-stąd pytanie. Tydzień kimałem w PTSM w Smolnikach i chodząc po parkowych szlakach rzeczywiście auta widziałem może ze dwa razy.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-07-03, 23:47

Piotrek pisze:Nie wiem, może pieszo szlakiem?

tam pod większość jezior prowadzi normalny asfalt z drogami gminnymi, powiatowymi i wojewódzkimi, więc te ograniczenia to musiały być gdzieś na kompletnych zadupiach.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-07-04, 22:00

Plaża nad jeziorem Czarnym w Smolnikach... Szum wody i otaczających je lasów, spokój i cisza... No, prawie cisza - wieczorem nikomu nie przyszło do głowy, aby nas odwiedzić, mimo iż była sobota, za to o świcie swoją obecność objawiła... krowa. Musiała przebywać gdzieś niedaleko, bo jej przejmujące darcie się wyrwało nas brutalnie ze snu i powodowało dreszcze. Eco komentował krowie krzyki dość wulgarnie, zatem koncert był w wersji stereo ;).
Obrazek

Kiedy bydle wreszcie ucichło (możliwe, że ktoś je zakatrupił) odwiedziło nas dwóch rybaków. Po udanych połowach komentowali zdobycze w tak soczystym stylu, że nie jeden dres spaliłby się ze wstydu...
Obrazek

Po wyjściu z namiotu okazało się, że w ciemnościach ustawiliśmy go w najbardziej krzywym miejscu. Jest możliwe, iż maczały w tym swe palce trunki rozgrzewające ;).
Obrazek

Skoro dziś niedziela, to postanawiamy się nie wysilać. Część zaplanowanej trasy pokonamy autobusem, a ten jedzie dopiero po południu. Niespiesznie udajemy się do pobliskiego sklepu po zakupy, ja przy okazji odbieram ładowarkę, którą tam wczoraj zostawiłem...
Obrazek

Potem pichcimy sobie śniadanio-obiad w kominku, a Andrzej dokonuje bohaterskiego czynu i zażywa pełnej kąpieli! Próbował kilkukrotnie i w końcu się zanurzył, choć wrzaski przypominały te od krowy :D. Ja także miałem ochotę, lecz nie udało mi się zwalczyć lodowatej temperatury jeziora...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po godzinie 13-tej zwijamy obozowisko, aby jeszcze na chwilę usiąść przy barze. Mają tam fajne ławeczki w lasku.
Obrazek

Idąc na przystanek mijamy smolnicki cmentarz. Tabliczka informuje, że tam śmieci składać nie wolno. Ciekawe czy można za murem?
Obrazek

Pień drzewa podziurawiony przez mrówki...
Obrazek

Zjawia się pekaes, tłumów w środku brak. Po jakimś kwadransie chcemy wysiadać przy kompletnym braku zrozumienia kierowcy i pozostałych pasażerów. W głowie im się nie mieściło, że zamiast jechać od razu do celu mamy ochotę dreptać jeszcze kilka kilometrów piechotą.

Rogożajny Małe
to niby wioska, ale w rzeczywistości luźno porozrzucane gospodarstwa.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przyjemna szutrowa droga zmienia się w trawiastą i prowadzi między żółto-zielonymi łąkami oraz polami, czasem pojawi się też jakiś dom.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wkrótce na horyzoncie pojawiają się zwarte zabudowania oraz niebieski kolor zbiornika wodnego.
Obrazek

Jezioro Wistuć. Kilka lat temu trwały o nie przepychanki pomiędzy prywatnym dzierżawcą a urzędnikami. Poszło o zarybienia, podobno nielegalne. W efekcie dzierżawę wymówiono, a akwen został bez gospodarza, więc zimą mieszkające w nim ryby podusiły się... Ostatecznie sąd zwrócił jezioro prywatnemu właścicielowi, ale nie wiem czy dostał odszkodowanie za kilka ton śniętych ryb...
Obrazek

Okolica jest tak piękna, że grzechem byłoby nie zrobić sobie tutaj odpoczynku. Zdjęcie dobrze ukazuje różne reakcje na temperaturę u różnych członków ekipy :P.
Obrazek
Obrazek

Ciężko się zebrać z takiego miłego postoju, lecz jak mus, to mus!
Obrazek

Przed nami Wiżajny (lit. Vižainis). Miejscowość, podobnie jak wiele innych na Suwalszczyźnie, ma nazwę pochodzącą z języka litewskiego, w tym przypadku od vežys = rak. Przynajmniej tako rzecze Zara... tfu, Wikipedia. Kiedyś mieszkali tu Jaćwingowie, potem weszła w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rzeczone raki miały być daniem popisowym w gospodzie, którymi poczęstowano króla Jagiełłę.
Obrazek

Przez dwa wieki Wiżajny posiadały prawa miejskie, utraciły je w 1870 roku. Zachował się - choć słabo czytelny - miejski układ urbanistyczny.
Obrazek

Naszym celem jest znaleźć sklep. I - pomimo niedzieli niehandlowej - udaje nam się! Żółte ściany przyciągają jak g...o muchy.
Obrazek

Rzecz jasna trochę się przy nim zasiedzieliśmy, więc w dalszej (ostatniej już dziś) części wędrówki towarzyszą nam kolory zbliżającego się wieczoru.
Obrazek

W okresie międzywojennym w Wiżajnach stacjonowała kompania Korpusu Ochrony Pogranicza, która ufundowała w 1930 roku obelisk poświęcony Piłsudskiemu. Wtedy określenie "wódz narodu" nie budziło takich skojarzeń jak dzisiaj...
Obrazek
Obrazek

Pomnik został zniszczony w czasie wojny, ale w III RP odkopano zachowany cokół i zrekonstruowano. Obok umieszczono współczesny słupek graniczny.
Obrazek

Jest też zabytkowy kościół z 1825 roku. Bez szału architektonicznego.
Obrazek

Nocujemy dziś w Wiżajnach, ale nie w wiosce, tylko nad jeziorem o takiej samej nazwie. To najbardziej wysunięte na północ jezioro polskiej części Suwalszczyzny. Dalej już tylko Litwa.
Obrazek
Obrazek

Komuś się tak spieszyło, iż zgubił klapek :D. A taki ładny, chiński...
Obrazek

Podobnie jak przy jeziorze Hańcza i wczoraj w Smolnikach kierujemy się według mojej mapy, na której zaznaczone jest miejsce biwakowe. I oczywiście mapa się nie myliła!
Obrazek

Czego tam nie ma: kilka wiat, śmietniki, miejsca na ognisko, plaża, drewniany wigwam z ogniskiem, wychodki (te akurat dość rozwalone). Pieniądze Unii nie poszły w błoto ani w piach. W sezonie grasują tu tłumy ludzi, teraz oprócz nas jest tylko grupa nastolatków, która bawi się za murkiem, ale zupełnie nie przeszkadza.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Patrząc na jezioro stwierdzam, że rano zaryzykuję i może w końcu uda mi się wskoczyć do wody. Tymczasem podziwiamy zbliżający się zachód...
Obrazek
Obrazek

Chociaż przez cały dzień było słonecznie, to jednak wieczorem temperatura nie rozpieszcza. Trudno się jednak dziwić patrząc w kalendarz - na kartce data 12 maja, a więc świętego Pankracego. Pierwszy dzień zimnych ogrodników. Wolałem jednak "Piątki z Pankracym".

Wiata-wigwam bardzo się dziś przyda. Kominek oczywiście też.
Obrazek
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3486
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2019-07-04, 22:32

Ładnie rzeczywiście przy tym jeziorze Wistuć. Spróbowaliście serów z Wiżajn może? Okolice z nich słyną i są one bardzo smaczne (przynajmniej jak na mój gust).
A Wiżajny to takie miejsce, gdzie psy szczekają wiadomo czym ;).
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-07-04, 22:39

Nawet nie słyszałem o żadnych serach :P

Czytałem gdzieś, że Wiżajny to jest jakieś bardzo ciekawe miejsce i nie wiadomo jak atrakcyjne, a rzeczywistość... no właśnie :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2019-07-04, 23:15

W się nie znacie. Fajna miejscowość i jaka ciekawa :D
Te zdjęcia z przed roznegliżowanego Eco ładne, ładnie tam.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-07-07, 12:34

A rano... wszystko się spieprzyło. Po słońcu ani śladu, niebo całkowicie zachmurzone. Piździ jak w kieleckiem (lub za cara, a więc właściwie na to samo wychodzi), wieje wiatr, lada moment zacznie padać. Plan kąpieli oczywiście odpada. Nastroje wyraźnie siadły. I nagle Buba proponuje, aby spać dziś pod dachem! Komercyjnie. Czy ja dobrze słyszę?

Nauczony doświadczeniem sądziłem, że będzie to ostatnia osoba, która rzuci takie obrazoburcze hasło! Przecież mamy namioty, przecież jesteśmy twardzi, przecież tak się nie godzi, przecież tradycja...

A jednak! Wizja ciepłego noclegu nie znajduje przeciwników. W głębi duszy cieszyłem się, iż to ktoś inny na to wpadł :D. Tym bardziej, iż prognozy na kolejne dni także nie są optymistyczne: dziadowska pogoda szalejąca i mrożąca Śląsk i południe Polski dotarła na północno-wschodnie kresy.

Dziś świętego Serwacego, drugiego z zimnych ogrodników. Do diabła z takimi patronami!
Obrazek

Wracamy się do wioski wśród opadów deszczu. O ile wczoraj Wiżajny w promieniach słońca przedstawiały widok opuszczonej osady, to dzisiaj wszyscy nagle ożyli i walą do marketu. Walimy więc i my.
Obrazek

Autobus podwozi nas w okolice trójstyku polsko-litewsko-rosyjskiego przy wiosce Bolcie (lit. Balčiai). Nie ma tam oficjalnego przystanku, ale uprzyjmy kierowca wysadza nas obok wypasionego parkingu. Ten jest znakomicie wyposażony: posiada czynną okresowo i płatną toaletę, zalane deszczem wiaty oraz tablicę elektroniczną informującą, że temperatura powietrza wynosi 9 stopni. Miejsce to uznawane jest za polski biegun zimna, jednak niesłusznie, ponieważ tę rolę pełnią obecnie Góry Izerskie.
Obrazek

Do granicy mamy kilkaset metrów. Jako pierwsze pojawiają się białe słupki litewskie.
Obrazek

Te nie budzą niepokoju, dopiero kawałek dalej wyskakują płoty, tablice, groźne napisy i kamery.
Obrazek
Obrazek

Płot stoi zarówno po litewskiej, jak i rosyjskiej stronie. Między nimi pasy graniczne. A w środku granitowy obelisk.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Granice przebiegały tu od wieków. Kiedyś stykały się ze sobą Prusy i Wielkie Księstwo Litewskie, potem przez kilkaset lat państwo niemieckie i Rosja. W okresie międzywojennym po raz pierwszy punkt ten stał się trójstykiem - wtedy Niemiec, Polski i Litwy (połowę zajmowała Rzesza). Ponownie wrócił do swojej roli w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego. Ale granic tutaj więcej: po polskiej stronie Suwalszczyzny i Mazur, a także województw, powiatów i gmin.

Nazwa "Wisztyniec" pochodzi od pobliskiego litewskiego jeziora i miasteczka.

Okolica upiększona jest licznymi zakazami. Postawiono nawet budkę przypominającą fotoradar. Ponoć miejscowi pogranicznicy są upierdliwi do granic fanatyzmu i lepią kary nawet za postawienie nogi na rosyjskiej ziemi. Nie ryzykuję więc i ograniczam się do zdjęcia ze strony litewskiej.
Obrazek

Najbardziej zdumiał mnie zakaz... robienia zdjęć Rosji! Co to za dziwo i kto na to wpadł?? Jeśli Polacy, to czy w ogóle można zabronić fotografować obce państwo? A jeśli Rosjanie to chyba ich zakazy nie obowiązują za granicą?? Jeden z większych idiotyzmów z którym się spotkałem! I, z tego co się orientuję, nie ma ku niemu podstawy prawnej.

Poniżej zaorany pas drogi granicznej należący do Polski. Trawa po prawej i las to już Federacja. W oddali majaczą polskie i rosyjskie słupki.
Obrazek

Wracamy do głównej drogi, aby znaleźć jakiejś miejsce na przeczekanie nieprzyjaznej aury. Ustaliliśmy, że dojedziemy dzisiaj aż do Gołdapi i tam będziemy spali, a jedyny autobus będzie dopiero za 3 godziny!

Wiaty przy nowoczesnym parkingu średnio nadają się na popas, więc rozsiadamy się wokół zadaszonego stołu oddalonego o kilkaset metrów w kierunku zachodnim. To już Mazury :D. Liczyłem, że w końcu uda nam się do nich dotrzeć, lecz nie sądziłem, iż w takich warunkach...
Obrazek

Granica pomiędzy dwiema krainami jest dobrze widoczna na asfalcie.
Obrazek

Postanawiam podejść na najbliższą górkę, aby zobaczyć jak daleko do przystanku. Mazurska droga i okolica dość malownicza.
Obrazek
Obrazek

Nie mogło zabraknąć ujęć granicznych.
Obrazek
Obrazek

W zaroślach ruiny dawnego posterunku niemieckich strażników.
Obrazek

Znajduję przystanek i wracam do reszty, która próbuje się rozgrzewać. Ziąb jest taki, że nawet palnik przygasał i trzeba było go osłaniać.
Obrazek

A na szosie wojewódzkiej się dzieje...

Najpierw przemknęli Niemcy z przyczepami kempingowymi ciągniętymi przez... traktory.
Obrazek

Potem polski rolnik, któremu deszcz nie straszny.
Obrazek

Jako trzeci zjawia się patrol Straży Granicznej. Przybył z Mazur, zajechał na trójstyk, zawrócił i skierował się w naszą stronę. No tak, nie mogli przegapić takiej okazji. Podchodzi do nas młoda dziewczyna z rozradowaną gębą i śpiewnym akcentem. Nie wiemy kto się bardziej cieszy ze spotkania - ona, bo może z kimś pogadać, czy my, bo wyprawa bez spotkania z SG byłaby nieważna ;).

Rozmowa przebiegła w bardzo sympatycznej atmosferze, nikt nawet nie sprawdzał naszych dokumentów. Widać było, że dużą ulgę sprawiło pani odkrycie, iż nie jesteśmy obywatelami obcego państwa. A przynajmniej się z tym nie afiszowaliśmy ;). Zostaliśmy tylko ostrzeżeni, że włażąc na rosyjską ziemię grozi nam nie tylko mandat, ale też oberwanie pałką ze strony rosyjskiego strażnika, bo ponoć czasem tak lubią komuś przywalić...

Znowu zostajemy sami. Czas na chłodzie płynie wolno, lecz wreszcie przychodzi godzina, kiedy trzeba podążyć na przystanek. Ubieramy się stosownie do pogody...
Obrazek

W autobusie pustawo, ciepło i sucho. I choć humory trochę siadły przez tych cholernych zimnych ogrodników, to ostatnie zdjęcie pokazuje, że duch w kompanii całkowicie nie upadł :D. Tak więc, zaczynamy część mazurską tegorocznych Kresów!
Obrazek
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6183
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-07-08, 00:09

I nagle Buba proponuje, aby spać dziś pod dachem! Komercyjnie. Czy ja dobrze słyszę?

Nauczony doświadczeniem sądziłem, że będzie to ostatnia osoba, która rzuci takie obrazoburcze hasło! Przecież mamy namioty, przecież jesteśmy twardzi, przecież tak się nie godzi, przecież tradycja...


Ten pomysl nie narodzil sie w Wizajnach o poranku.. On dojrzewal juz od jakiegos czasu... ;)

Po drugiej nieprzespanej z zimna nocy, gdzie zamiast spac, naprzemiennie biegalam po okolicy, pilam wodke albo wrzaca herbate, ostatecznie zawijalam sie w folie NRC albo wchodzilam ze spiworem do plecaka albo z plecakiem do spiwora, stwierdzilam ze dosc, ze mam 3 wyjscia:
a) odlaczyc sie od ekipy i wrocic do domu
b) odlaczyc sie od ekipy i pojechac do jakiegos miasta i kupic 10 kg cieplych ubran
c) odlaczyc sie od ekipy i zostac w pierwszym mijanym hotelu, bez wzgledu na jego cene i obrzydliwy wyglad
d) zaplanowac jakis CIEPLY nocleg w okolicy i namowic na niego ekipe...

Mialam cale dlugie noce na przemyslenia, wiec stwierdzilam ze rozpoczne od wersji nr 4. A nuz sie uda? Ze bede kusic Pudla prysznicem i zabytkami w miasteczku, eco bliskoscia klimatycznej knajpy, ktora pamietalam z dalekiej przeszlosci, a na Grzesia cos jeszcze wymysle.. O dziwo poszlo duzo latwiej niz przypuszczalam! :D


Ziąb jest taki, że nawet palnik przygasał i trzeba było go osłaniać.


Ja nie oslaniam palnika, ja chyba grzeje rece aby wrocilo w nich czucie ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2019-07-08, 00:14

Piłaś wódkę, podczas gdy my spaliśmy? :o-o :-o
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6183
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-07-08, 00:22

Pudelek pisze:Piłaś wódkę, podczas gdy my spaliśmy? :o-o :-o


Nooo :D Zawsze woze ze soba na dnie plecaka seteczke, ktorej celem nie jest bycie rozweselaczem tylko ratowaniem przed zamarznieciem w sytuacjach awaryjnych ;) Przewaznie jest to jakis rodzaj koniaku albo whisky ktorych nienawidze w smaku... Ta sytuacja awaryjna nadeszla juz w noc w Smolnikach wiec w Wizajnach pozostalo mi tylko bieganie... (moglam wprawdzie uzupelnic w sklepie ale zapomnialam, zamarzly mi styki w mozgu ;)
Ostatnio zmieniony 2019-07-08, 00:23 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2019-07-09, 17:01

Wtrącę trzy grosze: :-/
1. Relacja napisana po łebkach, bo odwiedziliście Königreich Preußen, ale brak właściwych nazw miast i wsi.
2. Zapomniałeś zabrać fanę, zaś Eco kapelusz? A może już je przepiliście?
3. Wyszło szydło z worka - wygodniej jest jednak w przytulnym pokoiku niż w lesie pod namiotem?

Na rowerze można zwiedzić te tereny szybciej, ale chyba trza odmówić sobie przyjemności. :zol
Edit: Kartacze = paskudztwo, chciałem nimi otruć psa właściciela karczmy przy jeziorze Wigry.
Ostatnio zmieniony 2019-07-09, 17:04 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Postautor: telefon 110 » 2019-07-09, 17:26

ceper pisze:1. Relacja napisana po łebkach, bo odwiedziliście Königreich Preußen, ale brak właściwych nazw miast i wsi.


No i w latach 1939-1941 nie było trójstyku w Wiżajnach. Wszystkie te tereny przynależały do Niemiec jako Regierungsbezirk Gumbinnen w ramach Provinz Ostpreußen.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6183
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-07-09, 21:07

ceper pisze:wygodniej


Cieplej!

Trąbia o ociepleniu klimatu a niestety jakos tego nie widac...

ceper pisze:Na rowerze można zwiedzić te tereny szybciej


Szybciej nie oznacza lepiej! Cala nasza trase, ktora wedrujemy od lat mozna pewnie zrobic autem w jeden dzien - tylko po co tak gnac?

ceper pisze:Kartacze = paskudztwo


Ja tez nie przepadam. Chyba wzielam schabowego!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 107 gości