Vision pisze:Dlatego ja sobie odpuszczam bieganie. Bo jakoś nie chce mi się tłumaczyć. I dochodzi jeszcze to, że za niedługo to zwykli ludzie się zaczną takich biegaczy czepiać. Że zamiast siedzieć na dupie, to to lekceważą i sobie dla przyjemności biegają, nie zważając na powagę sytuacji.
to by musieli najpierw czepiać się sąsiadów albo siebie, bo generalnie mało kto tak naprawdę nieustannie siedzi w domu
gar pisze:Idę do banku, sklepu, wspólniczki, na pocztę i po zabawie. Ważne żeby pretekst dostosować do godziny i mieć jakieś dokumenty to potwierdzające.
przecież przepisy nie wspominają o żadnym banku i poczcie, cały czas mówimy o kwestiach "zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego". Więc jak najbardziej to kwestia interpretacji.
Ja akurat biegam głównie po polach i lasach, bo wśród zabudowy śmierdzi, ale mimo wszystko nie sądzę, aby ktoś na mnie rzucił mięsem. Raz, że PiSowców raczej u mnie mają w dupie, dwa, że ludzie sami łażą i jeżdżą na rowerze. I mimo wszystko nie sądzę, że jakbym spotkał patrol gdzieś w polu to w lepią mi mandat. I tak go nie przyjmę. A brodaty minister z apelami może mnie pocałować w d... - ciąglę słyszę, że te 2 tygodnie można jakoś wytrzymać. Słyszałem to w połowie marca, gdy wprowadzali pierwsze obostrzenia, słyszałem w ubiegłym tygodniu, słyszę teraz. Ludzie, którzy normalnie byli aktywni i nagle na miesiąc albo więcej bez ruchu to mamy wręcz pewniaka, że późną wiosną będą grubasami, złamasami i niezbyt zdrowi. Tu nie chodzi o żadne "poprawianie formy", ale u o to, żeby kompletnie się nie zapaść. Ja np. muszę rozbiegać i rozciągać mieśnie, kolana itp., bo mi to wszystko się zapiecze - i co, mam to robić w piwnicy? Nie każdy ma domową siłownię jak jaśnie państwo z rządu
Aha, na rowerze jeżdżę z plecakiem - mogę tam schować piwo i aparat, a wygląda jakbym wracał ze sklepu lub pracy
Grunt to nie dać się zwariować - teraz wychodzi, kto w społeczeństwie jest normalny albo idiotą.