Po tygodniu deszczu,mgły a nawet opadu śniegu zapowiadają jakieś przejaśnienia.Należy to wykorzystać.Mam tylko pół dnia, dobre i to.Rano śniadanko,kawka.Z góry schodzi córa i mówi,pada deszcz.Zdaje Ci się odpowiadam i wychodzę.Myślałem,że mnie szlak trafi.Pada.Ale co mi tam.Pomżyło, pokropiło i przestało.Wysiadam na przedmieściach,,Jeleśni,, , gdzie wita mnie taka para górali.
Przy drodze potężna wychodnia skalna,na której poprowadzono drogi wspinaczkowe.
Cel na dziś.Czeretniki.Podejście na Janikowa Grapę bardzo ostre.W trakcie podejścia odsłaniają się widoczki ku dolinie Mutnika z zabudowaniami Mutnego.Kiedyś tu były dobre widoki w stronę Pilska i Romanki ale krzaki rosną.
Wychodzę na widokową polankę,a tam...
Odsłania się ku Pilsku i Romance,lecz chmury wygrywają.
Na szczycie(chyba) Janikowej Grapy kapliczka.
Od tego miejsca już tylko lasami i praktycznie po płaskim.Dochodzę do oś.Madeje.
Widoczki od Jałowca po Babią schowaną w chmurach,które jakiś szczęśliwiec może oglądać z podgrzewanej beczki.
Z drugiej strony odsłania się B.Mały.
Przy drodze mijam kilka opuszczonych gospodarstw.
Próbuje odsłonić się ku Babiej.
Momentami piękna szeroka droga,niestety rozjeżdżona przez motory i terenówki.
W prześwitach odsłaniają się zabudowania oś.Bigosy.
Na szlaku duża ilość kapliczek.
Niespodziewanie szybko dochodzę do polany pod szczytem Gachowizny.
Tu kończy się szlak żółty,a ja idę w kierunku szczytu Gachowizny,gdzie mam chrapkę na widoki.Niestety polany zarastają w zastraszającym tempie,choć coś jeszcze widać.
Dalsza część trasy bez szlaku błotnistymi
wądrożami.
Droga wyprowadza mnie w okolice przełęczy Marcoki
z której idę na przełęcz Kocońską.
Z przełęczy idę przez Kocoński Groń
i koło krzyża
obok nieczynnego baru,,Pod Dębami,, na przełęczy Przydawki kończę wycieczkę.