Biesiada na śmietniku czyli migawki z Gór Izerskich

Relacje z Sudetów polskich i czeskich.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6186
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Biesiada na śmietniku czyli migawki z Gór Izerskich

Postautor: buba » 2021-02-15, 19:21

Obrazek

Ogromny parking na obrzeżach Świeradowa świeci pustkami. Świeci również równą taflą lodu, na której wywijam orła chyba z 5 razy. Zabraliśmy raczki, ale nie wpadłam na to, aby je ubierać już w busiu ;) Do granic parkingu docieramy więc na czworakach. Dalej na trasie raczki już potrzebne nie są. Z zaparkowanego nieopodal jedynego auta wysiadają narciarze. Szybko wyciągają swój sprzęt i rzucając nam nieufne spojrzenia pośpiesznie nurkują w las. Jak nic widzimy właśnie przestępców! Wyraźnie mają zamiar wspiąć się na zbocza, wbić gdzieś w połowie stoku i nielegalnie zjechać na nartach! Tylko czemu aż tak wzbudziliśmy w nich niepokój? Do linii drzew to wręcz biegną z tymi nartami na ramieniu.. Toperz się śmieje, że to nic dziwnego, że niebieska “nyska” nie budzi zaufania ;) Zwłaszcza wśród ludzi 40+ na jakich wyglądała ta ekipa.. To mogą być urazy głęboko zapadłe w podświadomości i wspomnieniach z głębokiego dzieciństwa ;) A poza tym po co ryzykować?

Pniemy się w górę szeroką drogą. Śniegu jest sporo, ale jest uklepany lub zmarznięty solidnie - w ogóle się nie zapadamy. Idzie się więc przyjemnie.

Obrazek

Obrazek

No może oprócz tego, że właśnie sobie wkręcam, że busio może być niezamknięty! Często po przekręceniu centralnego zamka nie zaskakują boczne drzwi. Zwłaszcza na mrozie. A teraz tak się skupiłam na próbach utrzymania się na nogach i obserwacji przemykających chyłkiem narciarzy, że zapomniałam za owe niepewne drzwi pociągnąć. Mam nadzieje, że nie będzie za nie w międzyczasie ciągnąć nikt inny, zwłaszcza osoby chcące się bliżej zaprzyjaźnić z naszymi plecakami, śpiworami i winem mirabelkowym… A za daleko jest aby wracać. Zwłaszcza, że toperz jest oazą spokoju i zawsze twierdzi, że z takimi korbami trzeba walczyć i 20 razy sprawdzanie gazu przed wyjściem z domu do niczego dobrego nie prowadzi.

Im wyżej wyłazimy, tym są fajniej oblepione śniegiem drzewa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tak w ogóle to zmierzamy na Stóg Izerski. Był plan iść dalej, ale to zabronione, nielegalne i och ach jakie straszne jakbyśmy z jakim Czechem łykneli borowiczke z gwinta. Nasza wycieczka więc kończy się na Stogu. Przynajmniej w relacji ;)

Widoczek na Karkonosze prezentuje się wyjątkowo sympatycznie - z wirującymi mgłami, które co chwile sadowią się na szczytach w innych konfiguracjach.

Obrazek

Obrazek

W inne strony panoramy otwierają się na bezśnieżne równiny lub małe pagóry. Częsty przypadek krajobrazów w Sudetach. Z dołu widać góry, a jak wyleziesz na górę to prawie wszędzie wokół plaskato...

Obrazek

Obrazek

Schronisko na szczycie jest zamknięte na cztery spusty. Wisi kartka, że można coś dostać z okienka na łopacie, ale tylko w jakieś wymienione dni. Dziś jest akurat inny dzień więc nawet okienka nie otwarli.

Obrazek

Tak jak podchodziliśmy całą drogę sami, to tu na szczycie kłębi się całkiem pokaźny tłumek ludzi. Większość z nich wjechała wyciągiem gondolowym i teraz zajmują się wożeniem dzieci na sankach. Na dole ze śniegiem słabo... W górnej stacji kolejki działa knajpa. Schronisko zamknięte to wszyscy uderzają tam...

Obrazek

Obrazek

Zaglądamy bo pizgać zaczęło solidnie i coś ciepłego chętnie by się wszamało. Wejść do środka nie można, tylko do miniprzybudówki. Widać w tle ogromną salę pełną zwałowanych na pryzmę stołów i ław. Ale nie dla psa kiełbasa… Można kupić i dostać do ręki żurek w plastiku, grzańca czy tam inne pierogi. Obserwuję kilka osób. Nie można utracić czujności ani na chwilę. Wychodząc na zewnątrz niespodziewanie uderza cie wir silnego wiatru, wytrącając niesione w ręku naczynie. O! Jeden pan ma cały żurek na niebieskiej kurteczce i wyraża się głośno i w sposób mało cenzuralny. Zaraz przed drzwiami jest też kolejna pułapka - ślizgawka. Zastanawiałam się czemu akurat tam jest ona aż tak spektakularna. Dowiedziałam się dość szybko i w sposób obrazowy. Idzie babka. Też niesie żurek. Otwiera drzwi i wywija takiego orła, że przez chwilę widać same podeszwy. Żurek ląduje na ziemi. Jeszcze chwila i zasili ślizgawkę, pięknym świeżym lodem. Leżące w śniegu, pokryte już lekkim szronem pierogi sugerują też jakiś milczący dramat jednostki. A już biada totalna tym, którzy niosą coś w obu rękach. Mi się udaje zrobić kilka kursów i szczęśliwie i bezwypadkowo wynieść dwa żurki i dwa grzańce. Hmmm… tylko co ja teraz z nimi zrobię? Zewnętrzne stoły całe są zasypane zlodowaciałym śniegiem. Położone na śniegu naczynia jadą jak sanki przesuwane wiatrem. Śmietnik! To jest myśl! Toperz zostaje czuwać nad wałówą. A ja obskrobuje śmietnik ze śniegu i lodu. Całkiem solidny blacik on ma. I trochę nawet schowany za wiatrem, przytulony do budynku. Fajno! Chwilę później biesiadujemy przy tym śmietniku w 25 osób. Jest ciasno, integracja pełna, bo każdy się chce dopchać do prowizorycznego stolika. Robi się też cieplej, bo wszyscy na siebie chuchają i grzeją się kuprami. Grzeją nas też rozmowy, a przede wszystkim jednomyślność poglądów. Bo tu jakoś nie ma miejsca na dyskusje. Myślę, że gdyby się tu pojawił jakiś sympatyk władzy, obostrzeń i kolejnych debilnych represji - to tłumek rozerwałby go na szmaty. Ale chyba takiego nie było. Albo miał resztki instynktu samozachowawczego. Ktoś się śmieje, że szkoda, że nie ma tu kibla. To byśmy mogli zrobić piknik na sedesie! :) Kilka plastikowych opakowań porywa wiatr i unosi gdzieś ku górom. Ludzie nawet próbują je gonić ale albo biegnąc natychmiast wpadają w poślizg na zastygłym już żurku, albo wlatują w śnieg po tyłek kawałek dalej. Miseczki będą pewnie zdobić szczyty izerskich gór do końca dni swoich...

Zapewne gdyby zjeść zupę w cieple, każdy przy swoim stole, z normalnej, wielorazowej miski - to byłoby złe dla zdrowia, nieczyste i pewnie też nieekologiczne. I co najważniejsze - nie mielibyśmy tych ciekawych wspomnień ze wspólnej biesiady na śmietniku!! Bo pewnie każdy z tu zgromadzonych gapił by się w swój telefon zamiast się integrować z resztą gawiedzi.
Zawsze można się dopatrzeć pozytywów ;)

Skądinąd ciekawe… Najpierw nie wiadomo po jakiego czorta budujesz w górach różne udogodnienia, upstrzysz nimi wszędzie krajobraz, a potem nie pozwalasz z nich korzystać… Obok stoi nowy, odremontowany, wylizany, zapewne ogrzewany budynek, w środku drewniane stylowe ławy i stoły. A ludzie żreją z ziemi jak psy. Śmieszne i smutne zarazem…

P.S. A drzwi busia były otwarte... Ale przymarzły, wiec nawet my mieliśmy je problem otworzyć ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9809
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2021-02-15, 19:47

To jednym słowem miła wycieczka ... :)
Korba okazała się być prawdziwa, a spokój Toperza nieświadomy, albo oszukany ;)
Łamiecie przepisy wielokierunkowo, jesteście przestępcami i będziecie rasocjalizowani przez PiS :D
laynn

Postautor: laynn » 2021-02-15, 19:51

I normalnie wszyscy policjancji z polski namierzają relację buby, stąd to niedomówienie :rol
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6186
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2021-02-15, 20:10

i będziecie rasocjalizowani przez PiS


Obowiazkowo ogladanie Wiadomosci przez przynajmniej 4 godziny dziennie. A potem koncert Zenka czy jak mu tak bylo ;)

laynn pisze:I normalnie wszyscy policjancji z polski namierzają relację buby, stąd to niedomówienie


Jedyna nadzieja w tym, ze na zaglebianie sie w moje relacje natracą odpowiednio duzo czasu i juz im go braknie na pacyfikowanie knajp ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9809
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2021-02-15, 21:20

Obowiazkowo ogladanie Wiadomosci przez przynajmniej 4 godziny dziennie. A potem koncert Zenka czy jak mu tak bylo ;)


Mało, mało ...
Dołożyłbym Anioł Pański co niedziele i ze dwie godziny tv Trwam, no i obowiązkowo obrady sejmu :haha
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2021-02-15, 21:48

że z takimi korbami trzeba walczyć i 20 razy sprawdzanie gazu przed wyjściem z domu do niczego dobrego nie prowadzi.

To tak jak u Adasia Miałczyńskiego :D
Ale po części znam ból, też mam często takie loty. Coś mam zrobić, robie to ale potem zastanawiam się czy jednak zrobiłem, idę sprawdzić, jest zrobione ale po chwili pojawia się wątpliwość czy aby na pewno dobrze sprawdziłem czy to zrobiłem itd. itd....

W dniu dzisiejszym tego natręctwa nie miałem. Gdybym miał to bym k...wa nie zapomniał karty do aparatu :D
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6186
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2021-02-15, 22:16

Piotrek pisze:
że z takimi korbami trzeba walczyć i 20 razy sprawdzanie gazu przed wyjściem z domu do niczego dobrego nie prowadzi.

To tak jak u Adasia Miałczyńskiego :D
Ale po części znam ból, też mam często takie loty. Coś mam zrobić, robie to ale potem zastanawiam się czy jednak zrobiłem, idę sprawdzić, jest zrobione ale po chwili pojawia się wątpliwość czy aby na pewno dobrze sprawdziłem czy to zrobiłem itd. itd....

W dniu dzisiejszym tego natręctwa nie miałem. Gdybym miał to bym k...wa nie zapomniał karty do aparatu :D


Ja kiedys tego nie miałam. Zaczelo mi sie od momentu, gdy kilka lat temu nie wyłączyłam parówek... Zrobilam sobie na sniadanie kanapki z serem, wsadzilam parowki do gara z wodą, podpalilam gaz i poszlam z talerzem z kanapkami do pokoju. Wlaczylam sobie jakis film, kanapki zjadlam i poszlam do pracy. Minely chyba ze dwie godziny, gdy przyszla kolezanka i zaczela opowiadac ze jej sie nie chce dzis robic obiadu i chyba zjedza z mężem na obiad parówki... Na to ja: "PARÓWKI!!!!!!!!" i wybiegłam, w fartuchu i chyba nawet bez kurtki a to byla jesien. Wszyscy w aptece oczy w słup co tej bubie sie stało. Czyzby tez tak bardzo zapragnela parowki kupic? No ale tak dotychczas nie bylo w zwyczaju wychodzic z pracy bez ponformowania kierownika i zapytania o zgode. Droga do domu zazwyczaj zajmowala mi 15 minut. Tym razem zajela chyba 6. W parowkach wody juz nie bylo, garnek juz byl czarny i fest smierdzial. Ale nic sie nie zapalilo. I tylko strach sie bać co by było gdyby kolezance jednak chcialo sie tego dnia zrobić obiad....

No i od tego czasu mam korby. Zwlaszcza zwiazane z gazem. Wyjezdzajac na dluzsze wyjazdy gdy ostatnia wychodze z domu zazwyczaj robie zdjecie palnikom, aby w razie czego po drodze moc sprawdzic, ze są wyłączone. Wiem ze to sie nadaje juz do leczenia ;)

A takie sytuacje jak tym razem z tym busiem tez nie sprzyjaja leczeniu takowych manii przesladowczych ;)
Ostatnio zmieniony 2021-02-15, 22:20 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
laynn

Postautor: laynn » 2021-02-15, 22:23

buba pisze:Jedyna nadzieja w tym

Jedni mają korbę z covidem, inni iż ich relację czyta MSW ;)

Obie strony niech sobie dadzą spokój :)
Awatar użytkownika
kristoff73
Posty: 606
Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
Lokalizacja: ST SD KGR TK SB

Postautor: kristoff73 » 2021-02-15, 22:59

No i od tego czasu mam korby. Zwlaszcza zwiazane z gazem. Wyjezdzajac na dluzsze wyjazdy gdy ostatnia wychodze z domu zazwyczaj robie zdjecie palnikom, aby w razie czego po drodze moc sprawdzic, ze są wyłączone. Wiem ze to sie nadaje juz do leczenia ;)


Żaden film nie przypomina mi się na co dzień tak często jak "Dzień Świra"... Ale znalazłem sposób. Gdy wyjeżdżam, wchodzę do każdego pomieszczenia, sprawdzam, czy wszystko gra, jeśli tak, mówię: "odbiór", i potem już jestem spokojny :)
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2021-02-16, 09:07

Na to ja: "PARÓWKI!!!!!!!!" i

Niezła akcja :D

Podobnie miałem z jajkami. Wrzuciłem do gotowania 4 i poszedłem sobie do pokoju. Coś mnie tam zajęło, pewnie jakiś film i spoko. W końcu po czasie zacząłem wyczuwać dziwny, nie przyjemny swąd i...objawienie - jajka.
Widok dramatyczny, gar spalony, jajka chyba wybuchały bo fragmenty leżały po całej kuchni, dym, smród, masakra :lol
Awatar użytkownika
Izabela
Posty: 791
Rejestracja: 2019-07-26, 08:31

Postautor: Izabela » 2021-02-16, 10:22

Nie przejmujcie się, to tylko incydent ( parówki, jajka). Znamy panią dla której normą było palenie garnków, patelni, wyjazd na wczasy i nie wyłączone żelazko ( trzeba się było włamać do mieszkania), ale kto by się przejmował..., przecież są ważniejsze i lepsze rzeczy do roboty ;) była niewzruszona, stoicki spokój. Wszyscy już mieli dosyć. Kiedyś szumnie mi ktoś powiedział
"proszę pani, to kwestia psychiki " :D .

Co do gazu, to tez mam korbę. U dziadków był Junkers, w którym zapychała się membrana i pewnego dnia strasznie pierdyknęło a ja akurat byłam w łazience. Nie mamy w mieszkaniu gazu, zaraz po zakupie kazałam usunąć.
Ostatnio zmieniony 2021-02-16, 10:28 przez Izabela, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2021-02-16, 11:30

Kiedy mieszkaliśmy w pierwszym mieszkaniu, to w piekarniku elektrycznym, pękło naczynie żaroodporne. Tzn podobno nieźle jebło. Z posiłkiem. Na szczęście żona nie kazała prądu zlikwidować ;)
Ps. termostat był zepsuty. Ale to kolejni lokatorzy już zrobili (a raczej szwagier, jako właściciel mieszkania).
Też tam był junkers, szwagier mówi, że jak niezapala, to trza go walnąć, wtedy odpala, teść z papierami gazownika, aż pobladł jak to usłyszał. Na drugi dzień był nowy junkers kupiony, bo ten stary...no cóż, mógł naprawdę wybuchnąć - to było w fazie przeprowadzki, więc żona, która się panicznie bała junkersa, na szczęście odetchnęła.
Dziś piec mamy gazowy, bo nie chcę mieć piekarnika elektrycznego, ja chcę namówić ją na indukcję, ona nie zgadza się, chcę mieć palniki.

Kiedyś jechaliśmy (Na Police bodajże) parę lat temu, przy wyjeździe z Sosnowca okazało się, że zapomniałem do auta aparatu. W plecy ponad pół godziny. Więc moja korba, to nie zapomnieć aparatu ;)
Ostatnio zmieniony 2021-02-16, 11:30 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8420
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2021-02-16, 15:52

buba pisze:A tak w ogóle to zmierzamy na Stóg Izerski. Był plan iść dalej, ale to zabronione, nielegalne i och ach jakie straszne jakbyśmy z jakim Czechem łykneli borowiczke z gwinta. Nasza wycieczka więc kończy się na Stogu. Przynajmniej w relacji

mogłaś umieścić w relacji, z polskiego punktu widzenia byłoby to całkowicie legalne, a mało prawdopodobne aby jacyś Czesi to czytali i ścigali was karnie ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6186
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2021-02-16, 19:19

laynn pisze:
buba pisze:Jedyna nadzieja w tym

Jedni mają korbę z covidem, inni iż ich relację czyta MSW ;)

Obie strony niech sobie dadzą spokój :)


Tak by bylo najlepiej jakby obie strony odpuscily! Dac spokoj z kowidem, dac spokoj z MSW. Spisac rozejm, zakopac topor wojenny, zapomniec o korbach i znow zyc normalnie. Ja jestem za...

laynn pisze:Też tam był junkers, szwagier mówi, że jak niezapala, to trza go walnąć,


Tez taki piecyk mielismy kilka lat temu! I faktycznie walniecie pomagalo! Na szczescie w koncu zepsul sie calkiem i juz byl mus wymienic.

Pudelek pisze:
buba pisze:A tak w ogóle to zmierzamy na Stóg Izerski. Był plan iść dalej, ale to zabronione, nielegalne i och ach jakie straszne jakbyśmy z jakim Czechem łykneli borowiczke z gwinta. Nasza wycieczka więc kończy się na Stogu. Przynajmniej w relacji

mogłaś umieścić w relacji, z polskiego punktu widzenia byłoby to całkowicie legalne, a mało prawdopodobne aby jacyś Czesi to czytali i ścigali was karnie ;)


A ja wiem po powrocie z ktorych mroczych zagranic zdupiają kwarantanny? Nie sledze tego na biezaco...

Moze kiedys napisze ;) Troche mam zaleglych relacji z tamtych okolic...
Ostatnio zmieniony 2021-02-16, 19:29 przez buba, łącznie zmieniany 4 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8420
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2021-02-16, 19:47

buba pisze:A ja wiem po powrocie z ktorych mroczych zagranic zdupiają kwarantanny? Nie sledze tego na biezaco...

z unijnych żadnych. A z nieunijnych raczej miałabyś ciężko przejść niezauważenie ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 59 gości