Chorwacja - Paklenica

Relacje z gór całego świata, niepasujące do pozostałych działów.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5764
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2021-07-20, 20:05

Część III - Vaganski Vrh

Parę dni przerwy. Łapki Tobiego się trochę podleczyły. Ja pokleiłem buty chorwacką "kropelką". Znowu były chęci na akcję górską. Kiedy zapytałem Ukochaną o plany, powiedziała, że mamy sobie iść na tą najwyższą górę, a ona pokibicuje nam dla odmiany z plaży. A więc jednak będzie zdobyty najwyższy szczyt Velebitu, bo przecież nie pokona mnie góra ciut wyższa od Babiej.

Wyruszyliśmy ok. 4:30, w Paklenicy było jeszcze prawie ciemno. Tobi wyglądał jakby dodatkowo chciał zrobić jakąś drogę wspinaczkową, ale nie było czasu. Miałem plan podgonić idąc kanionem, ale okazało się, że nagrzane w ciągu dnia skały oddają ciepło w nocy i momentalnie zacząłem cały spływać potem. Postanowiłem więc nie szaleć. Droga do schroniska zajęła 2 godzinki.

Obrazek

Wyżej temperatura bardzo fajna, chłodek. Dość mocny wiatr. Nabieraliśmy wysokości, pojawiło się słońce. Nice and easy.

Obrazek

Tobi w dobrym humorze znowu łaził po ostrych kamieniach.

Obrazek

Jak to jest łatwy i łagodny szlak, to ciekawe jak wyglądają te trudne i strome? ;)

Obrazek

Dookoła niesamowite skały. Jak tu pięknie!

Obrazek

Nawet kwiatki takie jakieś radosne.

Obrazek

Godziny mijają, a ja jakby wciąż w tym samym miejscu. Jednak idzie się wolniej niż w naszych górach, gdzie często są ułożone kamienne schodki.

Obrazek

Wreszcie jesteśmy na granicy płaskowyżu. Wiszą nad nim chmury, ale z tendencją do cofania się.

Obrazek

Za mną niebo czyste. Okoliczności przyrody zupełnie inne niż w niższych partiach i wciąż chłodno. Tzn, żeby doprecyzować: jak spocony człowiek zatrzyma się w cieniu na wietrze, to czuć chłód.

Obrazek

Mijam jeziorko. Tobi mówi, że woda w nim nie nadaje się do picia.

Obrazek

Wędrujemy spokojnie dalej. Wypatruję gdzież to jest ten najwyższy szczyt, ale nic się nie wyróżnia.

Obrazek

I nagle, o jest!
Vaganski Vrh jest kompletnie nieinteresujący i niewybitny.

Obrazek

Niewiele z niego widać. Chowa się za krawędzią płaskowyżu i dopiero z wysp można go wypatrzeć.

Obrazek

Widok w bok. Ciekawa warstwowa budowa geologiczna. Warstwy są pod kątem 45 stopni.

Obrazek

Dochodzi 13:00, czyli od schroniska szedłem na szczyt 6 godzin. Faktycznie idzie się długo. Co prawda od krawędzi płaskowyżu tempo miałem bardzo wolne, ale wcześniej na podejściu nie obijałem się. Zastanawiam się co dalej. Godzina jeszcze młoda, będę wracał wariantem wydłużonym z drugiej strony. Wchodzę na rozległe trawiaste przestrzenie.

Obrazek

W tym miejscu spotykam dwójkę turystów. Tak to byłem sam w górach. Jak tu pięknie i spokojnie... i niestety gorąco. Wiatr zniknął, pojawiło się pełne słońce. Ale obiektywnie, nie jest jeszcze źle.

Obrazek

Góra przede mną to Sveti Brdo (1753 m). Drugi co do wielkości szczyt. Ten jest dobrze widoczny z dołu. Przyciąga mnie jak leżę na plaży. Ale dzisiaj mam do niego za daleko.

Obrazek

Wędrówka bardzo mi się podoba. Góry są ciekawe. Pełno w nich kotlinek, mijam kolejne szczyty i obniżenia dość szybko. Niestety schodzę 400 m w dół, żeby potem znowu wyjść tyle samo w górę, jak to w górach. Upał dokucza coraz bardziej. Mam lekki niepokój, czy znajdę odbicie na mój szlak zejściowy, bo w Chorwacji nigdy nic nie wiadomo, ale spoko, z tym akurat nie było problemu.

Obrazek

Problem był jak zobaczyłem jak wygląda mój szlak zejściowy. Trochę skalisty i nie wiadomo co jest za załomem. Przypominam sobie rozmowę z panią o trudnościach. Zadając pytanie miałem na myśli wszystkie warianty szlaku. Czy ona udzielając odpowiedzi mówiła o wszystkich, czy tylko o tym łagodnym, który polecała na wyjście? Mam obawy, że mogło dojść do małego nieporozumienia.

Obrazek

Lekko zestresowany odbiłem kawałek w bok, żeby zdobyć kolejny szczyt Liburnija (1710 m).
Widok na Sveti Brdo.

Obrazek

Tutaj już coś widać. Szkoda, ze powietrze mało przejrzyste. Wielka Paklenica i ruinki nad morzem, których zdjęcie dałem z Viternika.

Obrazek

Mała Paklenica i most na drodze do Zadaru z którego można skakać na bungee.

Obrazek

OK. I co teraz?
Upał coraz większy. Woda się kończy i wariant, żeby wracać z powrotem po śladach nie wydaje się dobry. Przecież jakoś szlakiem zejdę. Pytanie co z Tobim. Jak bardzo tam będzie stromo?
Idziemy. Ostrożnie, bo kruszyzna. Ciekawe co będzie za załomem?

Obrazek

A za załomem pionowa ściana. Czułem to gdzieś w podświadomości.
No OK, nie pionowa, ale wygląda groźnie. To jest widok z dołu.

Obrazek

Patrze na Tobiego, a on ciągle w wyjątkowo dobrym humorze. No to co... idziemy. W końcu tyle lat ćwiczeń na Jurze musi się do czegoś przydać.

Obrazek

Tobi po prostu zszedł. Ja nie dałem rady bez trzymania się obiema rękami liny. Trudnych miejsc było potem jeszcze kilka. Ogólnie bardzo strome zejście.

Obrazek

Skalna ściana ma 300 metrów w pionie i kończy się skalistym szczytem Babin kuk, na który też jest szlak, ale już go odpuściliśmy.

Obrazek

Byłem już bardzo zmęczony, przegrzany, a czekało kolejne 900 metrów zejścia przez stromy kamienisty las, gdzie trzeba uważać na każdy krok.

Obrazek

Uff... koniec.
Widok z dołu. To było bardzo męczące.

Obrazek

Potem piwko przy pustym schronisku, pół godziny odpoczynku. Rozmowa z miejscową dziewczyną, która była pełna podziwu dla Tobiego.
Ruszamy dalej. Tobi niestety znowu kuleje. Coś go te odpoczynki pod schroniskiem dobijają. Widać jak woli iść po równych kamieniach, niż żwirku.

Obrazek

Pod koniec Paklenicy doganiam faceta, który akurat wychodził ze schroniska jak ja przyszedłem. Idzie ledwo kuśtykając. Założyłem w ciemno, że to Polak i zrównując się z nim powiedziałem "cześć". Miałem rację - Polak. Też był na Vagańskim, wychodził szlakiem najkrótszym. Wychodził nim 6 godzin, choć zakładał max 4. Bardzo złorzeczył na ten szlak, dał mu popalić. Na szczycie był po mnie, bo widział mój wpis w książce. Potem schodził tak jak ja wychodziłem. Czyli na trasie się minęliśmy. Pogadaliśmy o górach i tak końcówka kanionu zeszła szybko.

Obrazek

Wycieczka zajęła mi 15 godzin. Jedna z bardziej męczących jakie miałem w życiu. Porobiły mi się bąble pomiędzy palcami stóp. Widać nie mam przygotowania kondycyjnego na takie góry i takie warunki.
Ale za to jaka radość, oj superek było! :)

C.D.N.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5764
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2021-07-20, 20:13

SPROSTOWANIE
Ukochana również uważała, że należy schodzić do wioski, gdyż schodzenie na przełęcz jest ryzykowne i może się nie udać.
KONIEC SPROSTOWANIA

Sebastian pisze:A będą jakieś fajne zdjęcia z plaży?

Chodzi Ci o zdjęcia z plaży, czy gołe baby? ;)
Ostatnio zmieniony 2021-07-20, 20:16 przez sprocket73, łącznie zmieniany 3 razy.
włodarz
Posty: 2717
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2021-07-20, 20:28

Chodzi Ci o zdjęcia z plaży, czy gołe baby?

Czy piasek nad morzem może być interesujący? :-)
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9804
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2021-07-20, 20:59

Adrian, nie dramatyzuj


Czy teraz te słowa też są aktualne :lol
Panie Witku i oczywiście Tobiaszu, powiem tak - O Kurwa !
Ukochaną głupi ksiądz nie chrzcił, że wysłała Cię tam samego, Was samych ;)
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5764
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2021-07-21, 11:52

Część IV - Mala Paklenica

To że coś jest małe, nie znaczy, że łatwe ;)
W przewodniku o Chorwacji przy omawianiu Paklenicy jest wspomniane, że szlak przez Małą Paklenicę odpowiada trudnością Orlej Perci. Znowu można by dużo dyskutować o tym czym są trudności szlaku turystycznego. Dzielić je na trudności techniczne, lęk wysokości, lęk przestrzeni, trudności dla psa... itd. Są to sprawy bardzo indywidualne dla każdego. W każdym razie Ukochana podjęła wyzwanie Małej Paklenicy, co bardzo mnie ucieszyło. Byłem pewny, że damy radę :)

Wyruszyliśmy o 5:00 z kwatery. Od ostatniej wycieczki minęły 2 dni. Buty znowu pokleiłem kropelką, ale Tobi miał mało czasu na regenerację i z samego rana rozpoczął marsz na 3 łapach. Zaczęliśmy mieć wątpliwości, czy da radę. Odbyłem z nim poważną rozmowę dyscyplinującą. Powiedziałem, że albo będzie zachowywał się normalnie i używał wszystkich łap, albo oddajemy go do chorwackiego schroniska. Od razu się poprawił. Góry to nie miejsce dla mięczaków. Mnie też bolały poprzebijane bąble miedzy palcami, ale nie marudziłem.
Najpierw mieliśmy kilometr asfaltem, potem weszliśmy w kanion wyraźną ścieżką.

Obrazek

Szybko poczuliśmy unikalną atmosferę Małej Paklenicy. Cisza i spokój. Świerszcze. Ściany skalne z których dochodziły odgłosy zwierząt - sapanie ostrzegawcze kozic i meczenie małych koziczątek. Niestety żadnej nie udało się wypatrzeć. Magia.

Obrazek

Idzie się dnem wyschniętego strumienia.

Obrazek

Szybko pojawiły się trudności zaasekurowane stalowymi linami.

Obrazek

Kanion jest wąski i głęboki. Ciekawe jak długo świeci tu słońce, pewnie maksymalnie godzinę.

Obrazek

Poruszamy się wolno, ale konsekwentnie do przodu.

Obrazek

Taki tor przeszkód.

Obrazek

Cała zabawa polega na wymyśleniu którędy iść.

Obrazek

Czasami trzeba usiąść i pomyśleć jak przejść kolejną przeszkodę ;)

Obrazek

Są też momenty spokojne.

Obrazek

Najtrudniejsze miejsce wg Ukochanej. Trzymając się liny, wypadałoby sięgnąć nogą kamienia na którym stoi Tobi, ale noga jest za krótka. W przypadku niepowodzenia spada się parę metrów w kamienne szczeliny. Dla mnie to miejsce było łatwe, po prostu zeskoczyłem na kamień ufając w moje poczucie równowagi. Ale dla mnie inne miejsca były trudne, takie, gdzie nie umiałem wyjść z aparatem na szyi i musiałem go chować, aby używać obu rąk. Całą Orlą przeszedłem z aparatem, więc mógłbym powiedzieć, że Orla łatwiejsza niż Paklenica. Tobi radził sobie dobrze, w paru miejscach go podsadzałem, aby nie nadwyrężał uszkodzonych kończyn.

Obrazek

Jest więcej słońca. Wygląda, że kanion się powoli kończy. To dobrze, bo pokonując ęćdzieciątą przeszkodę człowiek zaczyna mieć już lekki przesyt.

Obrazek

Skały w słońcu zdecydowanie prezentują się lepiej.

Obrazek

Ciekawe miejsce, obniżenie i zwężenie strumienia. W poprzek jest zawieszona stalowa linka. Czyżby miała ułatwiać przejście w momencie gdy strumieniem płynie woda? Żeby się jej trzymać, żeby nie porwał człowieka nurt?

Obrazek

O dziwo pojawiły się trudności nawigacyjne. Trasę mieliśmy banalnie prostą. Iść cały czas kanionem, na pierwszym skrzyżowaniu szlaków w lewo, na kolejnym znowu w lewo i będzie już proste zejście górami wprost do domu. Pierwsze skrzyżowanie minęliśmy planowo, na drugim coś mi jednak nie pasowało. Niestety nie było żadnych tablic, napisów gdzie prowadzi dany szlak, ani numeru szlaku. To drugie skrzyżowanie wyglądało jednak inaczej niż się spodziewałem. Cholera jak to możliwe? Czy jakimś cudem przeszliśmy je nie zauważając go i jesteśmy już gdzieś dalej? Ale to też nie pasowało. Bardziej wyglądało, ze jesteśmy dopiero na pierwszym skrzyżowaniu, a to co widziałem jako pierwsze to albo był szlak, którego nie miałem zaznaczonego na mapie, albo jakieś omamy. W każdym razie skłaniałem się do drugiej opcji, a jak trochę wyszliśmy w górę to wszystko na szczęście zaczynało pasować.

Obrazek

Pięknie się zrobiło, widokowo.

Obrazek

Ależ niesamowite są te góry.

Obrazek

Szliśmy górskim interiorem. Nadszedł upał.

Obrazek

Na szczęście były chłodniejsze miejsca.

Obrazek

Znowu bardzo mi się podobało.

Obrazek

Te wąskie ścieżki. Skałki. Gdyby tylko nie ten upał...

Obrazek

Rozpoznaję znajome kształty. Viterniki: Wielki i Mały - nasi znajomi. A za nimi wyspy Dalmacji.

Obrazek

Niestety upał stał się nie do wytrzymania. Minęło południe, słońce grzało jak szalone, powietrze stało w miejscu. W miejscach takich jak to tak się nagrzewało, że wchodząc pomiędzy skały parzyło w nieosłonięte części ciała nogi, ręce, twarz. Trzeba było chwilowo wstrzymywać oddech żeby to rozgrzane powietrze nie dostało się do płuc. Tobi przemieszczał się między jedną plamą cienia a drugą i przydeptywał sobie język. Dyszał jak szalony. Wody już nie chciał pić. Ostrzegłem go tylko, że jak padnie to idzie do chorwackiego schroniska bo nie będę go nosił. Góry to nie miejsce dla mięczaków.

Obrazek

Byliśmy już nisko, gdzieś może na 100-200 metrach. To najgorsza strefa. Nie dociera tu wiatr od morza, ani chłodniejsze górskie powietrze. Nie ma wysokiej roślinności, nie ma cienia. Strefa śmierci. Wciąż robiłem jakieś zdjęcia, ale przestawałem widzieć kolory na wyświetlaczu aparatu. Miałem już kiedyś to zjawisko w Czarnogórze w podobnych warunkach. Dlatego wiedziałem że od takich rzeczy się nie umiera i nie wpadałem w panikę.

Obrazek

Ukochana miała tendencję do moim zdaniem zbyt szybkiego schodzenia, uciekania z tego piekła. Ostrzegałem ją, że na tych kamieniach trzeba uważać na każdy krok. Przecież jesteśmy już bardzo blisko, nie ma opcji, żebyśmy nie doszli.

Obrazek

Miałem rację. Dochodzimy do Seline. Tu już czuć lekkie podmuchy od morza i jest lepiej.
Ciekawostka, jak wchodziliśmy w tym miejscu na szlak na pierwszą wycieczkę, to roślinność była bujna. Teraz wszystko broni się przed uschnięciem, liście złożone. Czekanie na deszcz. Natura jest niesamowita.

Obrazek

Wycieczka trwała 8 godzin, czyli była najkrótsza ze wszystkich. Mała Paklenica jest fantastyczna. Kawałek wymagającego szlaku w niesamowitych okolicznościach przyrody. Na końcówce trochę nas przypiekło, ale tak czasem bywa. Jak się jedzie w lipcu do Chorwacji i wychodzi w góry, to trzeba się z tym liczyć.

C.D.N.
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9804
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2021-07-21, 15:15

Na zdjęciach wszystko wygląda tak niewinnie ... Tobi jest niesamowity że sobie daje rade w takich miejscach, skały nagrzany do czerwoności.
Fajna skala porównania, że Orlą przeszedłeś z aparatem, a tu się nie dało ;)
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5764
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2021-07-21, 17:43

Tobi jest debeściak! :)

p.s.
oczywiście z tym oddawaniem do schroniska żartowałem ;)
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6112
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2021-07-21, 21:50

Nieustająco podziwiam wasze łażenie po chorwackich górach w lipcu.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12331
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2021-07-21, 23:43

Urlop piękny, wycieczki zajebiste (widzę, że ze swoją relacją mogę sie schować) - ale wciąż brakuje mi tego pazura.... z plaż.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2021-07-22, 07:05

Ja jestem pod wrażeniem tych gór i klimatu miejsc. Taki zupełnie inny świat niż nasze kapusty :)
Ciutkę liznąłem gór Biokovo, one wyglądają wizualnie wręcz tak samo, więc mniej więcej wyobrażam sobie warunki.

Co do łapek pieska - nie ma jakiegoś "obuwia" dla psów?. Myśl może głupia się wydawać ale kto wie, może jakieś patenty są :)
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14538
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2021-07-22, 07:53

sokół pisze:(widzę, że ze swoją relacją mogę sie schować)


Nie rozdzieraj tak publicznie szat :)

Aż tak ujowa ta Twoja relacja nie jest.

sprocket73 pisze:oczywiście z tym oddawaniem do schroniska żartowałem ;)


Nie wierzę Ci. Masz teraz składać codzienny raport z obecności Tobiego. Proponuję filmy.

Piotrek pisze:Co do łapek pieska - nie ma jakiegoś "obuwia" dla psów?.


Z vibramem.

Na pewno są ochronne maści na zimę. Znajomy piesio Sokrates takich używa.

Sprockecie - czy widzisz już świat nie tylko na siwo i zielono ? :)
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5764
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2021-07-22, 08:03

sokół pisze:ale wciąż brakuje mi tego pazura.... z plaż
Chłopaki bądźcie poważni - to górskie forum ;)
Poza tym nie chce zbytnio podniecać Cepra ;)

Piotrek pisze:Co do łapek pieska - nie ma jakiegoś "obuwia" dla psów?
No wreszcie ktoś pożałował biednego pieska ;)
Spoko, udało się pod koniec zaprawić łapki w boju. Po ostatniej wycieczce wszystko było OK! :)
Nawiasem mówiąc jestem pewny, że w butach nie miałby takiej koordynacji na tych skałach, nigdzie by nie doszedł.

Dobromił pisze:Sprockecie - czy widzisz już świat nie tylko na siwo i zielono ?
Ciężko się przestawić na normalne życie :(
Ostatnio zmieniony 2021-07-22, 08:06 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2021-07-22, 08:24

tak ujowa ta Twoja relacja nie jest.

Istebna lepsza jest od Chorwacji. Istebna lepsza jest od Zakopanego. Istebna the best :lol
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14538
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2021-07-22, 08:47

laynn pisze:Istebna the best :lol


Nie tylko turystycznie. W szczepionkach też przodują.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14538
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2021-07-22, 08:49

sprocket73 pisze:Ciężko się przestawić na normalne życie :-(


To może na okres przejściowy pokój podobnie pomalujesz ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości