Gdyby Putin chciał efektowanie naprężyć muskuły, to by przeprowadził operację militarną ograniczoną do okolic Ługańska, Doniecka i Krymu. Kilka dni trzepania się z wojskiem ukraińskiem i w razie sukcesu można byłoby usiąść do stołu rozmów, a EU i USA by się zastanawiały, czy w ogóle wprowadzać jakieś sankcje. Za pół roku nikt by o tym nie pamiętał.
Natomiast tutaj ewidentnie widać, że chodzi o złamanie całego państwa - na południu Ruscy przekroczyli Dniestr, w okolicy Kijowa wylądował desant i zajął lotnisko tuż obok stolicy (ponoć Ukraińcy je odbili przed chwilą, ale to nie potwierdzone), zajęli także Czarnobyl. Celem jest Kijów, więc zapewne wymiana władzy na jakąś marionetkę (jak ona by się utrzymała, to nie wiem?). A potem, według oficjalnych słów Putina, demilitaryzacja i "dezanyfikacja". To pierwsze - wiadomo, Ukraina ma być bezbronna, te drugie to nie mam pojęcia, bo nie wiedziałem, że Ukrainą rządzą naziści
(ostatnich takich polityków powieszono w Norymberdze).
A co będzie, jak Ukraińcy wytrzymają i Rosjanie staną? Wycofać się nie mogą, to co, może atom?
sprocket73 pisze:Pytanie co z ziemiami, gdzie jest tak pół na pół, a to spory obszar od Charkowa po Odessę. Sprawa jest naprawdę trudna.
od 2014 roku znacznie wzrosła ukraińska świadomość narodowa, zresztą we wszystkich obwodach poza Krymem nawet przed euromajdanem większość mieszkańców deklarowała się jako Ukraińcy (choć często rosyjskojęzyczni).
Przed chwilą Biden podał, że Rosja nie zostanie wyrzucona z tzw. SWIFT-u.
to było pewne od początku. Sankcje sankcjami, ale biznes is biznes. Rosję można całkowicie odciąć od większośći handlu zagranicznego, zablokować transport itp.. No, ale... Zresztą co tu dłużej pisać - polsko-rosyjskiej granicy też pewnie nie zamkną. Jesienią Łukaszenka prowadził wojnę hybrydową uchodźcami, a poza jednym przejściem granicznym normalnie sobie tiry jeździły tam i z powrotem[/quote]