laynn pisze:Rok temu w maju Ustrzyki Górne wyglądały jak za dawnych lat. Ot dziura, która się budzi do życia. Jedynie ta wyświetlana tablica z informacją o wolnych miejscach na parkingu kontrastowała do tego mojego skojarzenia.
Ale październik zaś to wszystkie parkingi zatkane, sznury ludzi na szlakach, kolejki do budki po bilet wejściowy do parku...
Pudelek pisze:Wiolcia pisze:To kiedy tam bywasz? Poza sezonem?
ostatnio byłem w czerwcu, w drugiej połowie. Było trochę więcej osób niż w innych miesiącach, ale w porównaniu z Cisną to pustawo. Przedtem byłem w maju, w kwietniu i w marcu. A także kiedyś we wrześniu.
W majówkę spodziewałabym się jednak tłumów. Chyba że chodzi o inny majowy weekend. Ponoć w wakacje najwięcej ludzi jest po 15 lipca; w te ostatnie sama byłam zdziwiona (będąc przed tym terminem w Bieszczadach), że nie jest źle. Więc może poza paroma "newralgicznymi" momentami wcale te Bieszczady nie są takie zatłoczone?
Ale że Cisna taka popularna? Przecież to z dala od głównych atrakcji.
buba pisze:Wiolcia pisze:Ja pamiętam pierwszy raz w Ustrzykach, późne lata dziewięćdziesiąte, lato, małe sklepiki, ławka, leci SDM, klimat niesamowity. Zakochałam się wtedy w Bieszczadach.
Moze zesmy sie tam gdzies wtedy spotkaly? albo chociaz minely..
Bardzo prawdopodobne. Z tego, co kiedyś pisałaś (o ile dobrze pamiętam), byłaś tam pierwszy raz w 1997 roku, jak ja. Tyle że my przez lata uznawaliśmy tylko połoniny i co roku jeździliśmy w te same miejsca (i za każdym razem nam się podobało!). Dopiero niedawno zaczęłam odkrywać, że Bieszczady to nie tylko okolice między Ustrzykami a Wetliną. A Ty pewnie wtedy balowałaś po jakichś chatkach i zadupiach