Beskidy z racji bliskości odwiedzałem od dziecka, Tatry poznałem w podstawówce, a w Sudety pierwszy raz pojechałem dopiero chwilę po dwudziestce, gdy już pracowałem.
Na urlop do Karpacza, czyli moje pierwsze Sudety!
Wszystkie zdjęcia letnie są Marcina.
W moim spisie relacji, brakowało mi jeszcze mojej pierwszej, a nawet dwóch pierwszych wizyt w Sudetach, a dokładnie w Karkonoszach. Poprosiłem Marcina o zdjęcia (ja jeszcze nie miałem aparatu) i...oto relacja.
Było to lato 2006go roku, trwał właśnie mundial w Niemczech a ja z Justyną i Marcinem zmierzaliśmy do Karpacza.
Wpierw zwiedziliśmy jeszcze Kłodzko, a dokładnie twierdzę:
Widać głowy Justyny i moją
Następnie ruszyliśmy dalej, oglądając zza okien auta Góry Stołowe, pamiętam, że ten widok wywołał u mnie ekscytację, coś nowego widzę!
Po dojeździe poszukaliśmy kwatery, po czym poszliśmy połazić po mieście, oraz do knajpy obejrzeć mecz. Z okien pensjonatu mieliśmy super widok na Śnieżkę. I to na nią się udaliśmy na pierwszą wycieczkę w góry.
Widok z okien pensjonatu.
Na szlaku - jakże innym od beskidzkich ścieżek.
W góry wyruszyliśmy obok świątyni, kościółka Wang, którego obejrzeliśmy zza płota rezygnując z zwiedzania, bo wejście było płatne. Pierwsze zdziwienie na szlaku? Że to szeroka, brukowana droga. Gdy otworzyły się widoki, zaczęło mi się podobać. Gdy doszliśmy nad Mały Staw, zrobiło się pięknie!
Widoki niemalże tatrzańskie!
Kolejne widoki były już po wyjściu na grań. Tu dalej zdziwienie, bo dalej wędrujemy szeroką drogą, skąd wkrótce widzimy Śnieżkę:
Oczywiście wdrapaliśmy się na szczyt!
Zejście, to wędrówka przez Biały Jar, krótki odpoczynek pod Strzechą Akademicką i pamiątka po słonecznym, wietrznym dniu - spalona twarz, ale dosłownie spalona, a dokładnie nos.
Wnocy przykleiłem się tym nosem do poduszki...więc kolejnego dnia, widząc dalej taką samą pogodę, tj tak zwaną lampę, odpuściliśmy góry i pojechaliśmy na Zakręt Śmierci, Świeradów, oraz do Jeleniej Góry.
Zakręt Śmierci.
Zwiedziliśmy piękną starówkę:
(ja w kaszkiecie, żeby choć trochę nos oszczędzić... )
Odwiedziliśmy też Zamek Czocha:
Znów...widać Justynę i mnie, a Marcin nie zdążył dolecieć do nas, przed zwolnieniem migawki
Kolejną górską wycieczką było wejście na Szrenicę, z której ja zjechałem kolejką na dół, przez problemy z bolącą nogą. Nosiłem wtedy pierwsze buty trekingowe (zmiana z wysokich glanów ), z jakiegoś dyskontu. I wędrówka na Śnieżkę, pierwsze ich użycie, je wykończyła, rozwaliłem wkładkę na pięcie, na zejściu piętą gniotłem po konstrukcji, takiej kratce, co skończyło się poranioną piętą... (co to za gówno było...ale lekkie ).
Szczerze to z tej wycieczki niewiele pamiętam, nawet jak żeśmy szli, więc oglądając zdjęcia, spróbuje ustalić naszą wędrówkę . Auto zostawiliśmy niedaleko stawu w Szklarskiej Porębie, przy dolnej stacji kolejki na Szrenicę, skąd ruszyliśmy, chyba czarnym szlakiem, następnie zielonym doszliśmy do żółtego, którym podeszliśmy pod schronisko Pod Łabskim Szczytem.
Analiza:
Widok na Szrenicę. Chyba widok z żółtego szlaku...?
Kukułcze skały.
Następnie mamy zdjęcie na ławkach, zapewne to obok schroniska Pod Łabskim Szczytem, skąd zielonym szlakiem doszliśmy do Mokrej Przełęczy.
Widok na Trzy Świnki:
A potem dojście do Schroniska na Szrenicy i ja ledwo powłóczący nogami:
Odpoczynek, zjadamy coś, coś popijamy i ja podejmuje decyzję o zjeździe, a następnie czekam nad stawikiem na dole.
Kolejną wizytą w Karpaczu był krótki urlop zimowy, na którym planowaliśmy się nauczyć z kolegą jeździć na nartach. Śniegu tradycyjnie niżej nie było, w sumie nawet Karpacz był bezśnieżny. Owszem na stokach było biało, a my wobec widoku dzieci śmigających jak szalone na stokach, naszą naukę odłożyliśmy na później 😂.
Wjechaliśmy za to pod Śnieżkę, którą zdobyłem drugi raz, choć było ciężko, cóż trzeba było wypocić wczorajsze wypite dzień wcześniej trunki ...
Tym razem zdjęcia moje, z jakiejś małpki...
Po zejściu z kanapy wchodzimy w inny świat! Pełno śniegu:
(ach ten strój trekingowy... )
Śnieżka już bliżej:
bliżej:
i już na szczycie:
Wypiliśmy po piwie w spodku i zeszliśmy (?) do miasta.
Odwiedziliśmy też wodospad Kamieńczyk:
kolejny raz Zamek Czocha:
(tu z racji iż nikogo więcej nie było, wpuszczono nas za darmo )
oraz pierwszy (i póki co, jedyny) raz byłem pod zamkiem Chojnik:
Tak przeglądając te zdjęcia, stwierdzam, że czas wrócić w Karkonosze. Tym razem z rodziną! Ciekawe kiedy to się uda
Karkonosze - pierwsze poznane sudeckie góry...dawno temu...
Zimowe Karkonosze chętnie bym zobaczył, może kiedyś się uda ...
Fajne wspomnienie.
Fajne wspomnienie.
Ostatnio zmieniony 2022-06-28, 12:52 przez Adrian, łącznie zmieniany 1 raz.
Adrian pisze:Śnieżne Kotły (szlak) w zimie chyba zamknięty?
Otwarty z tego co mi się wydawało jak byłem
wyprawa-zimowa-w-karkonosze-vt5515.htm
Tam lubi wiać i tworzyć wielkie zaspy
https://www.youtube.com/watch?v=WD2w2-_Ee88
Ostatnio zmieniony 2022-06-29, 01:41 przez Coldman, łącznie zmieniany 1 raz.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Dobromił pisze:Bije z Was młodość.
I entuzjazm. Oraz poważne braki sprzętowe
Coldman pisze:Otwarty z tego co mi się wydawało jak byłem
Pan żeś nie był w Śnieżnych Kotłach tylko nad nimi, na Czarciej Ambonie (po czesku Vysoká pláň (1497 m), przy Radio-Telewizyjnym Ośrodku Nadawczym " Śnieżne Kotły". Ale się nie przejmuj, większość ludzików chodzi na Śnieżne Kotły jakby to jakiś szczyt był.
A Adrianowi chodziło pewnie o szlak zielony, przy stawkach.
włodarz pisze:A Adrianowi chodziło pewnie o szlak zielony, przy stawkach.
A mnie o ten na górze, zimą nie za bardzo bym chciał być na dole, a i widoki lepsze z góry.
włodarz pisze:entuzjazm. Oraz poważne braki sprzętowe
Tak na prawdę, pierwszy plecak turystyczny nowoczesny, buty, kurtkę i koszulkę kupiłem latem 2008roku, potem polara, a spodnie po tym jak mnie zwykłe szmaciane bojówki obtarły gdy schodząc z Rakonia byliśmy cali przemoczeni. Skarpety trekingowe pierwsze razem z tymi gównianymi butami kupiłem, to dziś właśnie poszły do prania, po kolejnej wycieczce górskiej. Już mają 12 lat a nie chcą się zepsuć
Te zakupy były spowodowane, gdy zobaczyłem, że o ile się lepiej chodzi w takich skarpetach, co mają pięty i palce z dodatkowym materiałem, że są dużo wygodniejsze.
I nie żałuje przejścia z glanów/plecaka harcerskiego na nowszy sprzęt
Ostatnio zmieniony 2022-06-29, 19:01 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
No ja nie łaziłem tyle. Ino w namiocie spałem, ale to autem go przywieźliśmy.
Inna kwestia, rozkładanie namiotu. Kurde ten szkielet, trzeba było ojcu pomagać, bo się namiot walił, a teraz, składasz te aluminiowe kijki, raz dwa, i namiot stoi, narzucasz tropik, 6 szpilek i idziesz spać. A ojciec by jeszcze nie zdążył w tym czasie śledzi powbijać. Od namiotu, nie mówiąc o zamocowaniu tropiku
Ale ładnie taki oldskull wygląda. Na GS robią takie zjazdy .
Inna kwestia, rozkładanie namiotu. Kurde ten szkielet, trzeba było ojcu pomagać, bo się namiot walił, a teraz, składasz te aluminiowe kijki, raz dwa, i namiot stoi, narzucasz tropik, 6 szpilek i idziesz spać. A ojciec by jeszcze nie zdążył w tym czasie śledzi powbijać. Od namiotu, nie mówiąc o zamocowaniu tropiku
Ale ładnie taki oldskull wygląda. Na GS robią takie zjazdy .
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 94 gości