Spontaniczny wesoły wyjazd w Góry Choczańskie
- sprocket73
- Posty: 5771
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Spontaniczny wesoły wyjazd w Góry Choczańskie
W środę odezwał się znajomy i zapytał o plany na długi weekend. Żadnych nie było, więc zaproponował wspólny wyjazd najlepiej w Taterki z pieskami. Zapytałem, czy może być tuż obok w góry Choczańskie, bo Tatry są niebezpieczne, a my już nie młodzi - zgodził się.
I - wycieczka na rozruszanie
Spotkaliśmy się o rano na parkingu w Veľké Borové i poszliśmy na spokojną i krótką wycieczkę Doliną Kwaczańską.
Są tam takie urocze wodospadki.
Kiedyś była tam drabina, teraz tylko najdzielniejsi mogą wyjść na górę.
Zwiedziliśmy młyn.
Cieszyliśmy się pogodą.
Podziwialiśmy dolinę z punktów widokowych.
Szukając dobrych ujęć dna doliny...
...troszkę buszowaliśmy po okolicy
Delektowaliśmy się ciepłym listopadowym dniem.
Niżej weszliśmy w mgłę.
A na koniec zaproponowałem skrót dziką doliną krasową Príslop przecinającą masyw Prosiecznego. Na zdjęciu widoczne wejście do niej od żółtego szlaku łączącego wejścia dolin Kwaczańskiej i Prosieckiej.
Idąc dnem dzikiej doliny wyszliśmy ponad mgłę i znowu zrobiło się pięknie i słonecznie.
A ja byłem pod wrażeniem skał, które górowały w oddali. Poczułem zew.
Dolina zaczęła się zwężać i wyglądało, że będą atrakcje.
Pierwsza atrakcja - próg.
Przodem poszła wysportowana 12-letnia córa znajomego. Radziła sobie doskonale.
Wyglądało to trochę groźnie, ale to tylko tak na zdjęciu, rodzice byli spokojni.
Potem ruszył tata, ledwie mieszcząc się na szerokość. Ja zacząłem pakować aparat, bo też miałem w planie iść tą trasą, a dziewczyny z psami szukały obejścia bokiem.
W pewnym momencie, spory głaz widoczny na tym zdjęciu pod prawą ręką runął w dół. Huk był donośny, w powietrzu zapachniało siarką. Żona znajomego nie widząc co się dokładnie stało skierowała kilka czułych słów w stronę męża, chwaląc jego odwagę i inteligencję. Czegoś takiego nigdy jeszcze nie słyszałem i nawet nie umiałbym teraz dokładnie powtórzyć.
Jako grupa wpadliśmy w lekką panikę. Znajomy będąc już wysoko stwierdził, że teraz w dół już się nie da, więc może tylko w górę. Ja zrezygnowałem z parcia bezpośrednio na próg, poszedłem za dziewczynami, które zgłosiły brak możliwości obejścia bokiem. Odnalazłem drogę umożliwiającą obejście i wtedy okazało się, że nie ma Ukochanej, która pomknęła w górę i przestała reagować na komunikaty głosowe. Dodam jeszcze, że psy cały czas panicznie szczekały biegały we wszystkie strony. Ale cyrk!
Dogoniłem Ukochaną, ale trochę mi to zajęło. W czułych słowach wyraziłem obawę o jej bezpieczeństwo i poprosiłem, żeby się nie oddalała tak daleko w takim terenie. Zgodziła się, pod warunkiem natychmiastowego rozwodu, zaraz po powrocie z wycieczki. Przystałem na to i rozpoczęliśmy zejście do reszty grupy, zrzucając na nich z góry wielkie głazy. Oni z dołu pytali się, czy wciąż żyjemy. My z góry też odpowiadaliśmy tym samym pytaniem.
W końcu znowu byliśmy razem, zadowoleni, że pokonaliśmy trudne miejsce bez strat. Większość zakładała, że to już koniec. Jedynie ja dopuszczałem możliwość dalszych przygód, ale nie dzieliłem się tym z innymi. Nigdy mnie tu nie było, więc tak naprawdę nie wiedziałem co jest dalej. Wiedziałem jedynie, że pokonaliśmy pierwszy z 7 progów zaznaczonych na mapie.
Było ciekawie, ale wszyscy ładnie współpracowaliśmy.
Nie było już presji, żeby każdy próg atakować centralnie, choć wciąż byli chętni.
Obejścia bokiem robiliśmy spokojnie i w zwartej grupie.
W końcu wyszliśmy na łagodną przełęcz w masywie Prosiecznego.
Następnie zeszliśmy na dół dziką stromą drogą i zajęliśmy się szukaniem kwater.
Udało się w pobliskich Hutach
C.D.N.
I - wycieczka na rozruszanie
Spotkaliśmy się o rano na parkingu w Veľké Borové i poszliśmy na spokojną i krótką wycieczkę Doliną Kwaczańską.
Są tam takie urocze wodospadki.
Kiedyś była tam drabina, teraz tylko najdzielniejsi mogą wyjść na górę.
Zwiedziliśmy młyn.
Cieszyliśmy się pogodą.
Podziwialiśmy dolinę z punktów widokowych.
Szukając dobrych ujęć dna doliny...
...troszkę buszowaliśmy po okolicy
Delektowaliśmy się ciepłym listopadowym dniem.
Niżej weszliśmy w mgłę.
A na koniec zaproponowałem skrót dziką doliną krasową Príslop przecinającą masyw Prosiecznego. Na zdjęciu widoczne wejście do niej od żółtego szlaku łączącego wejścia dolin Kwaczańskiej i Prosieckiej.
Idąc dnem dzikiej doliny wyszliśmy ponad mgłę i znowu zrobiło się pięknie i słonecznie.
A ja byłem pod wrażeniem skał, które górowały w oddali. Poczułem zew.
Dolina zaczęła się zwężać i wyglądało, że będą atrakcje.
Pierwsza atrakcja - próg.
Przodem poszła wysportowana 12-letnia córa znajomego. Radziła sobie doskonale.
Wyglądało to trochę groźnie, ale to tylko tak na zdjęciu, rodzice byli spokojni.
Potem ruszył tata, ledwie mieszcząc się na szerokość. Ja zacząłem pakować aparat, bo też miałem w planie iść tą trasą, a dziewczyny z psami szukały obejścia bokiem.
W pewnym momencie, spory głaz widoczny na tym zdjęciu pod prawą ręką runął w dół. Huk był donośny, w powietrzu zapachniało siarką. Żona znajomego nie widząc co się dokładnie stało skierowała kilka czułych słów w stronę męża, chwaląc jego odwagę i inteligencję. Czegoś takiego nigdy jeszcze nie słyszałem i nawet nie umiałbym teraz dokładnie powtórzyć.
Jako grupa wpadliśmy w lekką panikę. Znajomy będąc już wysoko stwierdził, że teraz w dół już się nie da, więc może tylko w górę. Ja zrezygnowałem z parcia bezpośrednio na próg, poszedłem za dziewczynami, które zgłosiły brak możliwości obejścia bokiem. Odnalazłem drogę umożliwiającą obejście i wtedy okazało się, że nie ma Ukochanej, która pomknęła w górę i przestała reagować na komunikaty głosowe. Dodam jeszcze, że psy cały czas panicznie szczekały biegały we wszystkie strony. Ale cyrk!
Dogoniłem Ukochaną, ale trochę mi to zajęło. W czułych słowach wyraziłem obawę o jej bezpieczeństwo i poprosiłem, żeby się nie oddalała tak daleko w takim terenie. Zgodziła się, pod warunkiem natychmiastowego rozwodu, zaraz po powrocie z wycieczki. Przystałem na to i rozpoczęliśmy zejście do reszty grupy, zrzucając na nich z góry wielkie głazy. Oni z dołu pytali się, czy wciąż żyjemy. My z góry też odpowiadaliśmy tym samym pytaniem.
W końcu znowu byliśmy razem, zadowoleni, że pokonaliśmy trudne miejsce bez strat. Większość zakładała, że to już koniec. Jedynie ja dopuszczałem możliwość dalszych przygód, ale nie dzieliłem się tym z innymi. Nigdy mnie tu nie było, więc tak naprawdę nie wiedziałem co jest dalej. Wiedziałem jedynie, że pokonaliśmy pierwszy z 7 progów zaznaczonych na mapie.
Było ciekawie, ale wszyscy ładnie współpracowaliśmy.
Nie było już presji, żeby każdy próg atakować centralnie, choć wciąż byli chętni.
Obejścia bokiem robiliśmy spokojnie i w zwartej grupie.
W końcu wyszliśmy na łagodną przełęcz w masywie Prosiecznego.
Następnie zeszliśmy na dół dziką stromą drogą i zajęliśmy się szukaniem kwater.
Udało się w pobliskich Hutach
C.D.N.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Adrian pisze:Dla mnie czarna dziura na mapie ...
Ja dotarłem 22 metry za paśnik ze zdjęcia.
Był ktoś z Was w pozaszlakowej części Wąwozu Kraków ? To ta dolinka wygląda podobnie. Kraków jest bardziej uprogowiony.
Bardzo ładnie Panie Sprocket.
P.s. Na zdjęciu nr 4 pies wygląda na większego od siebie.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5771
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
niestety nie - NIE WOLNO!Dobromił pisze:Był ktoś z Was w pozaszlakowej części Wąwozu Kraków ?
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Dobromił pisze:Był ktoś z Was w pozaszlakowej części Wąwozu Kraków ? To ta dolinka wygląda podobnie. Kraków jest bardziej uprogowiony.
Jam był.
Witek, igrasz z ogniem
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5771
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
nie rozumiem, w jakim sensie?Sebastian pisze:Witek, igrasz z ogniem
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:nie rozumiem, w jakim sensie?Sebastian pisze:Witek, igrasz z ogniem
Ukochana, rozwód, troska o zdrowie ratowników itp.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5771
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
- sprocket73
- Posty: 5771
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
II - sielanka na łączkach
Kwaterę znaleźliśmy na końcu Hut (elektronicznie). Właściciela nie widzieliśmy na oczy. Bardzo ładne miejsce i bardzo fajne - klimatyczne. Mieliśmy dla siebie 8 osobowy apartament z kuchnią, salonem i dwiema sypialniami. Fajnie się imprezowało dnia poprzedniego
Był nawet plac zabaw dla piesków
Pogoda tego dnia była niepewna, jeden z portali 2 dni wcześniej przewidywał 0 godzin nasłonecznienia. Poranek wyglądał zupełnie odmiennie.
Pierwotny plan zakładał podjechać do Veľké Borové, ale jak zobaczyłem te łączki, to stwierdziłem, że nigdzie nie jedziemy - idziemy na nogach.
Wyruszyliśmy i było pięknie.
Z daleka myślałem, ze to wielkie bazie.
Po dojściu do Borowych kontynuowaliśmy niebieskim szlakiem podziwiając widoki.
Zbliżamy się do Doliny Prosieckiej.
Zajrzeliśmy tylko do niej, gdyż pies znajomych nie poradziłby sobie na drabinkach.
Udało się dotrzeć na fajne miejsce widokowe. Wąwóz robi wrażenie.
Pierwotnie mieliśmy iść szlakiem do Malatiny, ale powrót na słoneczne łączki wydawał się lepszym pomysłem.
Widoki w stronę Tatr pierwsza klasa.
Bez pośpiechu wędrowaliśmy na zachód w pięknych okolicznościach przyrody.
Aż uznaliśmy, że czas powoli wracać.
Natknęliśmy się na małe jeziorko z pałką wodną.
Znajomy pokazał zabawy z dzieciństwa, najpierw strzelanie z pałek.
A potem podpalanie. Puch pali się błyskawicznie - 3 sekundy i wszystko znika, a od płomienia nie zajmuje si nawet sucha trawa. Pierwszy raz widziałem takie cuda.
Kierujemy się na północ do czerwonego szlaku.
A potem wracamy nim równolegle do trasy z pierwszej połowy dnia.
Ciekawa wieża widokowa.
Zahaczamy o Veľké Borové, ale z przeciwległego końca.
Zbliża się koniec krótkiego listopadowego dnia. Słońce operowało bez najmniejszej przerwy, coś się nie sprawdziła prognoza. Widok na Prosieczne.
Zbliża się zachód słońca.
Piękny widok na Góry Choczańskie: Prosieczne, Lomne i Wielki Chocz.
Porzucamy szlak czerwony i schodzimy długim trawiastym grzbietem wprost do naszej kwatery.
Można chodzić spokojnie bez narażania zdrowia ratowników? Można
C.D.N.
Kwaterę znaleźliśmy na końcu Hut (elektronicznie). Właściciela nie widzieliśmy na oczy. Bardzo ładne miejsce i bardzo fajne - klimatyczne. Mieliśmy dla siebie 8 osobowy apartament z kuchnią, salonem i dwiema sypialniami. Fajnie się imprezowało dnia poprzedniego
Był nawet plac zabaw dla piesków
Pogoda tego dnia była niepewna, jeden z portali 2 dni wcześniej przewidywał 0 godzin nasłonecznienia. Poranek wyglądał zupełnie odmiennie.
Pierwotny plan zakładał podjechać do Veľké Borové, ale jak zobaczyłem te łączki, to stwierdziłem, że nigdzie nie jedziemy - idziemy na nogach.
Wyruszyliśmy i było pięknie.
Z daleka myślałem, ze to wielkie bazie.
Po dojściu do Borowych kontynuowaliśmy niebieskim szlakiem podziwiając widoki.
Zbliżamy się do Doliny Prosieckiej.
Zajrzeliśmy tylko do niej, gdyż pies znajomych nie poradziłby sobie na drabinkach.
Udało się dotrzeć na fajne miejsce widokowe. Wąwóz robi wrażenie.
Pierwotnie mieliśmy iść szlakiem do Malatiny, ale powrót na słoneczne łączki wydawał się lepszym pomysłem.
Widoki w stronę Tatr pierwsza klasa.
Bez pośpiechu wędrowaliśmy na zachód w pięknych okolicznościach przyrody.
Aż uznaliśmy, że czas powoli wracać.
Natknęliśmy się na małe jeziorko z pałką wodną.
Znajomy pokazał zabawy z dzieciństwa, najpierw strzelanie z pałek.
A potem podpalanie. Puch pali się błyskawicznie - 3 sekundy i wszystko znika, a od płomienia nie zajmuje si nawet sucha trawa. Pierwszy raz widziałem takie cuda.
Kierujemy się na północ do czerwonego szlaku.
A potem wracamy nim równolegle do trasy z pierwszej połowy dnia.
Ciekawa wieża widokowa.
Zahaczamy o Veľké Borové, ale z przeciwległego końca.
Zbliża się koniec krótkiego listopadowego dnia. Słońce operowało bez najmniejszej przerwy, coś się nie sprawdziła prognoza. Widok na Prosieczne.
Zbliża się zachód słońca.
Piękny widok na Góry Choczańskie: Prosieczne, Lomne i Wielki Chocz.
Porzucamy szlak czerwony i schodzimy długim trawiastym grzbietem wprost do naszej kwatery.
Można chodzić spokojnie bez narażania zdrowia ratowników? Można
C.D.N.
Ostatnio zmieniony 2022-11-14, 23:39 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Sebastian pisze:Jam był.
Do 13 Progów czy dalej ?
sprocket73 pisze:ta... przeze mnie nie pojedzie na Grojec, na pewno
Tak. A jak nie to bardzo proszę o publiczne wskazanie winnej.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobromił pisze:Do 13 Progów czy dalej ?
Całość, od góry schodziliśmy
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 81 gości