Część 3
Miasteczko Sirmione - zamek Scaligero - kościół San Pietro in Mavino - Grotte di Catullo.
Wstaliśmy rano, jest dobrze bo za oknem ładnie.
Jak zwykle poszliśmy na śniadanie zaraz po 7.00, mieliśmy załatwione z szefem Sali (sympatyczny młody człowiek) że dzieciaki z pozostałych wycieczek mają przychodzić od 7.30, więc mieliśmy luz
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
około 8.00 wyjeżdżaliśmy z hotelu, dzisiaj Półwysep Sirmione.
(
https://en.wikipedia.org/wiki/Sirmione# )
Miasto które jest nieco większe od Cieszyna (32 km2) zawiera w sobie wile ciekawych zabytków i historii.
My zaczynamy oczywiście na ogromnym parkingu niedaleko centrum, ruszamy w stronę przystani, tuż obok zamku Scaligero.
W pierwszej kolejności płyniemy dużymi motorówkami na koniec półwyspu, żeby zobaczyć wszystko z daleka, Przewodniczka pokazuje nam dom w którym kiedyś mieszkała Maria Callas.
Dobrze widać Groty Katullusa, które znajdują się na samiutkim końcu półwyspu, kryją się między drzewami, widać też sady oliwne rosnące między ruinami …
Drzewka oliwne to również coś co zapadnie w mojej pamięci, zrobiły na mnie duże wrażenie, są po prostu piękne, małe i powyginane z blado-zielonymi liśćmi, przeplatają się jedno za drugim, każde w inną stronę, ach …
Ale zanim dotrzemy do tych uroczych i niepozornych drzewek, to musimy najpierw wrócić motorówką na brzeg, a że byliśmy na pierwszej łodzi, to kierowca mógł sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa ! Dodał solidnie gazu, łódka momentalnie stanęła dęba, woda bryzgała ze wszystkich stron, żałowałem że byłem z tyłu, bo z przodu na dziobie byłoby jeszcze lepiej
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Na brzegu byliśmy raz dwa !
Wysiadam z mokrymi portkami i nie żeby emocja popuściły, tylko woda chlapała do środka
Kasia oznajmia że mamy ponad 4 godziny czasu wolnego, no to w drogę !
My w pierwszej kolejności idziemy do zamku Scaligero.
Bilety dla dorosłych po 6 Euro, dla dzieci i młodzieży do 18tego roku życia za freeeee! dodam tylko że praktycznie wszędzie obowiązywał ten sam scenariusz, można !?
Zamek nie jest jakiś imponujący, jego główną atrakcją jest wewnętrzny port, główna wieża wygląda jak nasza Piastowska z Cieszyna
Pochodziliśmy po górnych murach i po dolnych, podziwialiśmy widoki na resztę półwyspu.
To jeden z najlepiej zachowanych zamków we Włoszech i bardzo mocno odwiedzany przez turystów …
(
https://en.wikipedia.org/wiki/Scaligero ... _(Sirmione) )
Następnie ruszamy przed siebie uliczkami Sirmione, jedyny plan to dojść na koniec wyspy środkiem, a wrócić wybrzeżem.
Po drodze przechodzimy przez mały park i ładnie zarośnięte posesje, nie stresujemy się zgubieniem, bo wystarczyło iść przed siebie i na pewno gdzieś dojdziemy
Dochodzimy do bardzo ładnego kościółka San Pietro in Mavino przed którym oprócz kwiatów, krzewów i drzewek oliwnych stał sporej wielkości dzwon - Dzwon Upadłych, a jeszcze kawałek na lewo stało działo (armata), na dzwonie są wygrawerowane nazwiska poległych żołnierzy włoskich, głównie z obu wojen światowych …
Jakoś się zakręciłem i nie zrobiłem zdjęcia kościółka w środku.
(
https://de.wikipedia.org/wiki/San_Pietro_in_Mavino )
Ruszamy dalej, tym razem podążamy już prosto do głównego celu, do cypla półwyspu gdzie znajdują się Groty Catullusa.
Mamy przedsmak oliwnego gaju kawałek za kościółkiem, gdzie rosło sobie kilka drzew oliwnych
Przed wejściem na teren ruin jest mała knajpka i piękny deptak, oczywiście z drzewami oliwnymi ! Ten widok mnie urzeka …
Tutaj również młoda wchodzi za free, więc kolejne parę euro zostało w kieszeni.
Podoba mi się włoskie podejście do młodych turystów, w Polsce trzeba skasować każdego ile się da …
Po wejściu kierujemy się w prawo, w stronę klifów z których powinny być jakieś widoki na jezioro i nie tylko.
Zaczynają się pokazywać ruiny rzymskiej willi, wszystko musiało być ogromne w czasach świetności, od XV wieku trwają tam badania akademickie.
Mijamy pierwszą część ruin i stajemy przy barierkach nad skalną ścianą, pięknie widać jezioro, małe molo otoczone seledynwo-turkusową wodą brzeg ciągnący się aż po zamek Scaligero, gdzieś z między drzew wyłania się wieża kościelna …
W dole suną motorówki jedna za drugą, na drugim brzegu jeziora widać góry w niebieskiej poświacie, jest cudnie:)
Między urwiskami a ruinami ciągnie się gaj oliwny, mnóstwo pięknych oliwnych drzewek.
Fajnie by było sobie posiedzieć w ich cieniu i pogapić się na wodę i góry, ale niestety czas nam ucieka, a przed nami jeszcze druga część ruin i zejście na kamienną plażę.
Schodzimy piętro niżej podążając schodkami między kamiennymi murami, docieramy na polanę tuż za murami, cała porośnięta żółtymi i białymi kwiatkami, no i są drzewka oliwne.
Idziemy dalej, schodząc kolejnymi schodami na najniższy poziom, skalna plażo witaj
Bardzo fajne miejsce, różowawe skały lekko wystają nad turkusową wodę, taka plaża tyle że z kamienia.
Przechodzimy z jednego końca na drugi zaglądając tu i ta, ludzie się opalają, dzieciaki biegają, stadko kaczek wygrzewa się na skałach, matka z małymi kaczuszkami przepływa tuż obok … Fajnie tam, można poczuć wakacyjny klimat.
Przyszliśmy tam wschodnim brzegiem, a wrócimy zachodnim, widomo że pętle są najlepsze
W miejscu gdzie znajduje się mały barek, stoliki i kibelki dostrzegam jak młodziakowi wypada 50 euro, jestem miłym turystą z polski, więc wołam za młodym i oddaje mu jego sianko, nie wyglądał na wzruszonego tą sytuacją, ja poczułem że spełniłem dobry uczynek na miesiąc maj !
Szliśmy wzdłuż zbocza kamienną ścieżką przy której rosły drzewka oliwne, było strasznie gorąco, więc chociaż przez chwilę poczuliśmy gorący klimat Włoch, spaliło nam buźki i ręce.
(
https://en.wikipedia.org/wiki/Grottoes_of_Catullus )
Po wyjściu z ruin ruszyliśmy w dół, na małe molo które widzieliśmy z góry, przez mały park po schodkach wyszliśmy na plażę zaraz obok pomostu.
Słońce podbijało kolor wody i efekty wizualne, zrobił się iście letni klimat, więc postanowiliśmy pomoczyć zmęczone nóżki w wodzie, kawałek za molo zeszliśmy z deptaka i przysiedliśmy się do kolejnego stadka kaczek, przy okazji pstrykając kilka fotek
Lekko zmęczeni słońcem i gonitwą zwiedzania ruszyliśmy w stronę zamku, żeby w końcu coś zjeść, im bliżej zamku tym gwarniej i tłocznie się robiło.\
Przechodząc obok malutkiej knajpki serwującej pizzę na kawałki, skuszeni zapachami nie omieszkaliśmy wejść do środka, każdy wybrał coś innego.
Tak zaopatrzeni ruszyliśmy w poszukiwaniu wolnego miejsca do konsumpcji, kawałek w lewo jest malutki park z dosłownie dwoma ławkami i akurat ludzie odchodzili, mogliśmy się rozsiąść i w spokoju zjeść pyszny posiłek
Najedzeni po brzegi ruszyliśmy droga którą przyszliśmy, czyli głównym deptakiem koło zamku.
Dziewczyny jednak miały mało i postanowiły pójść po lody, jakoś słabo im poszła komunikacja bo przyniosły trzy olbrzymie porcje lodów, nie do końca w tych smakach które miały być
Zaraz za przesmykiem przy zamku kryjemy się w cieniu i próbujemy wepchnąć w siebie olbrzymie porcje lodów, polegliśmy.
Od parkingu dzieliło nas kilkaset metrów, lecz po drodze stoi malutka knajpka z zachęcająco wyglądającymi stolikami i parasolkami, no skoro mamy czas to napijmy się kawki !
Ja kawa, młoda cappuccino, a Iza Aperol Spritz, takie kolorowe włoskie z procentami
Knajpkę prowadził Włoch, bardzo sympatyczny od samego początku, kiedy chciałem zapłacić to zbył mnie że później i gdzieś się zmył, minęło z 10 minut zanim się znowu pojawił.
Wychodząc z toalety zagadnąłem że chciałbym zapłacić, no problemo i pokazuje mi kwotę 12 euro, daję 10 i chcę wyciągać kolejne dwa, ale pan mówi że nie trzeba, ale jak to nie ?
Zaczynam rozmowę z szefem knajpki, mówi że nie robi tego dla pieniędzy i nie chce tych pozostałych 2 euro, że to nie praca tylko przyjemność i zaprasza mnie do drugiego pomieszczenia gdzie stoi saksofon i inne instrumenty, są różne napisy na ścianach, plakaty z koncertów i zdjęcia gości …
Właściciel opowiada że grają tutaj razem i że będzie za niedługo burleska i pewnie jeszcze inne atrakcje.
Życzymy sobie wszystkiego dobrego i każdy idzie w swoją stronę.
Cały dzień był fantastyczny, a na koniec spotkaliśmy super gościa, artystę z świetnym podejściem do życia, to był naprawdę świetny dzień.
Na koniec pochodziliśmy jeszcze wzdłuż brzegu jeziora podziwiając okolicę.
C.D.N