Miał być słoneczny i ciepły dzień, trzeba było jechać - nie wiadomo, czy jeszcze taki będzie tej jesieni. Dojazd do parkingu k. Bobrowca bez przygód, ale widać, że coraz mocniej wieje, jest ciepło i trochę pachnie halnym. Zainspirowany relacją kolegi 100 postanowiłem odwiedzić opisywane niebanalne i piękne rejony.
No to odwiedziłem. Mogę tylko potwierdzić, że podejście jest masakryczne, wysokość można zrobić migiem, bo nachylenie nie daje wytchnienia. Idąc szybko można się przy okazji lekko zarżnąć, co też uczyniłem. Ale warto było.
W niebanalny sposób teleportowałem się na Jałowiecką Przełęcz. Napotkane świeże łajno misia korzystnie wpłynęło na prędkość teleportacji. Po drodze wiało mocno i w zasadzie (zarówno z powodu wiatru, jak i zarżnięcia podejściem) miałem ochotę zejść do Żarskiej i wrócić Magistralą, ale kurczę - plan był inny.
Plan zawierał wejście na grań i powrót Parzychwostem. Poleżałem na przełęczy pół godziny i plan wrócił do gry. Z przełęczy jest co prawda nikły ślad ścieżyny wprost do doliny, ale nie ma gwarancji, jak będzie na dole - a krzory i kosówka mogą się okazać barierą trudną do przejścia, perspektywy ewentualnego wycofu circa 500m w górę nie byłem w stanie zaryzykować.
No to do góry na Banówkę. Nic tam ciekawego nie ma. W nogach ołów, kara za wcześniejsze harce na podejściu. Z plusów – wieje znacznie słabiej.
Ciekawie robi się po zejściu z Banikowskiej Przełęczy, podobnie jak grań pełnej ludzi, z których wielu musi koniecznie informować pół Liptowa o swojej obecności drąc mordę na dowolny temat.
Schodząc Parzychwostem spotkałem (niedaleko przełęczy, później już nikogo) cztery osoby - jak na tę dolinę to dużo.
Parzychwost jest chyba najładniejszą z odnóg doliny Jałowieckiej. Pusta, dzika i zarośnięta dolina daje wrażenie chodzenia po zapuszczonym ogrodzie. Totalna samotność, cisza i spokój. Latem jest tam trochę dżunglowato, teraz nieco luźniej i bardzo kolorowo. Cudo.
Zejście Doliną Jałowiecką już na automacie zmęczeniowym. Wycieczka niby nie z najdłuższych, ale suma 1600m podejść trochę daje w d…
Czy to ostatni ładny jesienny dzień – zobaczymy…
Złota jesień, czyli czasem warto się zmęczyć
- sprocket73
- Posty: 5764
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Adrian pisze:Przyroda w kolorze szok
Zdjęcia jakby namalowane.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
sprocket73 pisze:Idealnie trafiona pora na jesienne Tatry.
Kusisz
To fakt.
Dobromił pisze:Adrian pisze:Przyroda w kolorze szok
Zdjęcia jakby namalowane.
To ta fotografia obliczeniowa i automatyczna inteligencja w smartfonach. Jednym słowem - oszustwo
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Prezes pisze:Trochę wiary w moc jesiennych okoliczności!
Wierzymy, wierzymy. Ładne jesienne kolorki, prawda Dobromile?
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości