alicjaraczek pisze:
Przytulam Cię mocno. Trzymaj się Kochana.
Dziękuję, jeszcze się trzymam, ale opornie mi to idzie.
Adrian pisze:
Nie wiem czy dobry pomysł i moment w takich okolicznościach, ale dzięki forum może Pani wspominać Urwisa.
Jest tutaj wiele jego wycieczek i wpisów, na forum jest ciągle z nami ...
Dziękuję Panie Adrianie za te słowa.
Ja zawsze czytałam Jego relacje z wielu wypraw, oglądałam zdjęcia, śledziłam Forum Góry Bez Granic...bo to tutaj Urwis czuł się dobrze.
Czasem bywało, że był wyśmiewany, że balansuje na cienkiej linie, jaką jest życie. On i tak robił swoje, prąc do przodu, nawet po wypadku w Dolinie Będkowskiej, o kulach poszedł do Morskiego Oka, podobnie i na Łomnicę.
Podczas jednej z wypraw w Tatry znalazł na szlaku drewniany różaniec, który podniósł i założył. Towarzyszył mu zawsze, nawet podczas wypadku w Dolinie Będkowskiej. Jedynie podczas dwukrotnej trepanacji czaszki został zdjęty.
W związku z tym, po 9 latach od wypadku już był lekko zniszczony i poddany rekonstrukcji.
Zapewne to miało punkt zwrotny w wyrypie na Mięguszowiecki Szczyt pod Chłopkiem.
Tak naprawdę, to do mnie nie dotarło, bo nie mogę uwierzyć w tę tragedię, jaka nas wszystkich dotknęła. Tak trudno żyć, gdy powietrza brakuje.
On był dla mnie tym powietrzem, wiatrem...
Szczery, aż do bólu, prawdomówny, z sercem na dłoni, pełen empatii i człowieczeństwa.
W związku z tym piszę wiersze, ale już inne, niż przedtem...
Oto jeden z nich...
"Drewniane paciorki"
Rozsypały się
drewniane
paciorki różańca
który znalazłeś na szlaku
głęboko wierzyłeś
w jego moc i ochronę
powtarzając że masz
swojego anioła w niebie
zawsze nosiłeś
nigdy nie zdejmując
to on prowadził
Ciebie przez życie
aż do chwili
kiedy stanąłeś
po raz ostatni
na szczycie...
Pozdrawiam.