Zawsze warto poczytać. Zawsze warto interesować się historią. Czasami warto przemieszczać się za pomocą nóg dolnych. Zawsze warto wejść do schroniska. I czasami skorzystać z jego darów.
Pewien czas temu przeczytałem ( hurtowo ) dwa tomy, które wyszły spod ręki pisarza Sławka Gortycha : "Schronisko, które przestało istnieć" i "Schronisko, które przetrwało". Na końcu drugiego była adnotacja : "Tom trzeci w przygotowaniu". Nabyłem go 23 kwietnia tego roku. Strzecha Akademicka wzywała ...
Pożyczyłem książki Obywatelowi Jarronowi. Z racji połączeń rodzinnych bywa On dość często w okolicy. Książki przeczytał i rzekł : "Jedziemy. Może nas nie zamordują".
Jak to zwykle bywa zaproponowaliśmy innym wyjazd. No i czekając na ich decyzję doczekaliśmy się ... Jak już wiedzieliśmy ilu nas jedzie to rozpoczęliśmy wysyłanie zapytań do schronisk. Odrodzenie ( tom drugi ) - brak miejsc. Strzecha ( tom trzeci ) - miejsca były pięć dni temu. Szrenica ( tom pierwszy ) - przyjedźcie latem. I tak to wylądowaliśmy w Schronisku na Hali Szrenickiej.
We dwóch. Reszta wybrała inny sposób spędzenia dni od 3 do 5 maja.
Jarron rozpisuje plan. Oczywiście w trzy dni nie da się obejść wszystkich, nawet najważniejszych miejsc z książek, ale plan jest straszliwy - pójdziemy śladami zbrodni, morderstw, podpaleń, tragedii ludzkich. I radości, szczęśliwych zakończeń i dobrych startów.
Po zobaczeniu 1 maja na Baraniarkach słowackiej żmii liczyłem na częste spotkania z takowymi w Karkonoszach. Czy tak było ? Czytajcie , a dowiecie się.
Wyruszamy w piątek w okolicach siódmej rano. Przed nami daleka droga - Szklarska Poręba czekała.
Po drodze złupiliśmy zamek w Bolkowie. W innej relacji opiszę temat, natomiast na zachętę dam kilka zdjęć. Jak widzicie było strasznie. Tak swoją drogą - czy kogoś od dawna już nie widzieliście ?
Przeżyliśmy.
Pokryci bitewnym pyłem i krwią pokonanych zbliżamy się do celu.
Szklarska wita nas mroczną pogodą. Deszcz nas chłodzi i ZMUSZA do skorzystania z kolejki. Oczywiście wierzycie nam, że mieliśmy iść przez Kamieńczyk na Halę Szrenicką i TYLKO zła pogoda skłoniła nas do przejazdu kolejką.
Zakupujemy bilet i najbardziej potrzebne towary w Żabce i w górę.
Kanapy były wygodne. Tak z 20 lat temu. Ale my jesteśmy twardzi i nie spadamy.
Przed nami pojawiają się jakieś łby.
I tak to wyjeżdżamy na zbocza Szrenicy ( 1 362 m ) . Ważnego miejsca w pierwszym tomie ...
Plecaki na plecy i z boku szczytu ruszamy, PIECHOTĄ !, w stronę miejsca zameldowania.
Znowu łby.
Są też inne niż Końskie Łby osobniki skalne.
Panie i Panowie ! Tam będziemy leżakować.
Schronisko na Hali Szrenickiej ( Neue Schlesische Baude ) występuje tam ( oczywiście w róznych formach ) od końca XVIII wieku. W środku budynku jest wiele zdjęć z dawnych lat budynku. Co ciekawe - na zdjęciach występuje wysokość 1 195 m, a obecnie chwalą się
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Dostajemy pokój ( standard wystarczający, inaczej niż w temacie sanitariatów ), zostawiamy plecaki i w bój.
Czy widzicie mrok nad Szrenicą ? ! Tam dotrzemy.
Tak dla zmiany nastroju rzut oka na Góry Izerskie - Wysoki Kamień.
Czerwonym szlakiem, ponoć Głównym Sudeckim, ruszamy w stronę Świnek.
Po lewej ręce mamy szczyt Szrenicy, schronisko i Końskie Łby.
Jarron oko w oko z Trzema Świnkami ( 1 290 m ). Miałem przyjemność poznać je w tamtym roku na czterodniowym wyjeździe Zdobywców w Karkonosze i okolice.
Świnka lewostronna.
Czy widzicie co jest po jej lewej stronie ?
Kolejne zbrodnicze miejsce ( tom pierwszy ).
Przeszliśmy Świnki.
A co przed nami ? Twarożnik ( 1 320 m ).
Na razie nie idziemy w jego kierunku. Skręcamy w prawo, wkraczamy w Czechy.
Rzut oka na Twarożnik.
Wyłania się Vosecka Bouda ( 1 260 m ). Kolejny budynek z historią od XVIII wieku. Po Wielkiej Wojnie jego właściciel, Niemiec, Franz Endler został "poproszony" przez Czechów o zdanie budynku. I tak to wybudował schronisko na Szrenicy. Takie to są losy tych pięknych budynków. Ponoć Vosecka jest jednym z nielicznych schronisk / boud, które nie padły pod wpływem ognia. I brak w nim sieci elektrycznej, turyści są podłączani do agregatu
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Wracamy spod niej na czerwony szlak.
Świnki spozierają na szczyt.
Udajemy się w stronę Twarożnika. Jest godzina 17.17.
Piękny szczyt.
Były sobie Świnki Trzy, Świnki Trzy.
Łabski Szczyt i ... nie schronisko
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
![:-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Z cyklu "Twarożnik ze Szrenicą".
On wzywa ... tam rezydował tragiczny właściciel, tam Marta pracowała w recepcji.
Świńskie ściany.
Podejmujemy wyzwanie.
Rzut oka z platformy widokowej na Twarożnik.
I chrumkacze.
Miejsce dramatu z pierwszego tomu.
Do jutra ...
Czy uwierzycie, że już drugi raz byłem na Szrenicy ?
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Wchodzimy do schroniska i zasiadamy do kilkudziesięciominutowej rozmowy.
W sam raz na podsumowanie pierwszego dnia.
Następnie nogi nasze niosą nas za pomocą szlaków czarnego i czerwonego na Halę. Zdążyliśmy - byliśmy o 19.44, a posiłki można zamawiać do 19.45. Piękne wyczucie sytuacji.
A potem, do pierwszej w nocy, gadaliśmy do rzeczy i od rzeczy przy dźwiękach pięknych utworów.
Dobranoc. Dzień drugi okazał się ... długi.
Hell awaits ...