Również tej samej jesieni, moją gębę widziano na Krywaniu....
CDN
Krywań czyli ,,K" po raz trzeci
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Re: Krywań czyli ,,K" po raz trzeci
Tępy Dyszel pisze:Również tej samej jesieni, moją gębę widziano na Krywaniu....
Jedna z lepszych relacji jakie czytałam,
lekka, przejrzysta i na temat
Tępy Dyszel pisze:CDN
Jak dla mnie wystarczy
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Był Koprowy Szczyt, był Kozi Wierch, dlatego padło na trzecie K, a więc Krywań – narodową górę Słowaków.
Trasa niezbyt oryginalna, tym razem udało mi się zrobić pętelkę:
Trzy Studniczki – Mały Krywań – Krywań- rozstaje przy Krywańskim Żlebie – Jamski Staw- Trzy Studniczki
Wrażenia:
- mimo ponad 1.300 metrowej deniwelacji, traska łatwa kondycyjnie, szczególnie na odcinku Trzy Studniczki- Krywański Żleb,
- później zdecydowanie ostro w górę, ale bez trudności technicznych, choć w wielu miejscach trzeba pomóc sobie rękoma a w zejściu…tyłkiem,
- kapitalne widoki na Tatry Niżne i Zachodnie, Wysokie pojawiają się dopiero od Małego Krywania (Dolina Ważecka),
- widok ze szczytu niesamowity, z przerażającą i fascynującą jednocześnie głębią Doliny Koprowej i Hlińskiej
- skalisty las Tatr Wysokich, choć jakby z oddali,
- malowniczy i pełen spokoju Jamski Staw,
Poza tym:
- znowu słońce i bezchmurne niebo, choć już bez tej ,,brzytwy” jaką miałem poprzednio, szczególnie z południowej strony,
- po raz pierwszy w Tatrach gubię szlak w zejściu, kieruje się bezpośrednio do Krywańskiego Żlebu, co okazało się….strzałem w dziesiątkę. Wygodniejsze i szybsze dojście do szlaku niebieskiego,
- znów mało ludzi, tym razem sami Słowacy.
Wniosek:
Było wszystko co trzeba- pogoda, widoczki, troszkę gimnastyki, ale czuje lekki niedosyt. Spodziewałem się, że Krywań ma coś więcej do zaoferowania. Idąc na Koprowy i Kozi znalazłem kilka magicznych miejsc, a w drodze na Krywań już nie. Pewnie dlatego że z Krywania nie widać…Krywania.
Co nie znaczy, że nie warto się tam wybrać, bo naprawdę warto. Proponuję wariant odwrotny do tego, który przeszedłem-będą wcześniejsze widoczki na Wysokie.
Kilka fotopstyków:
Tatry Zachodnie spod Trzech Studni.
Pamięć o bohaterach Słowackiego Narodowego Powstanie wiecznie żywa.
Monotonne podejście z każdą chwilą jest sowicie wynagradzane....
Jest Ci On.
Przecięcie Krywańskiego Żlebu - od tej pory nastąpiła ,,wielka improwizacja turystyczna".....
Niżne Tatry z okolic Rozstajów pod Krywaniem.
Pusto tak jakoś na szlaku....
Blisko, coraz bliżej....
Ha ! - Grań Krótkiej i nie tylko.....
Troszkę łatwych ,,robótek ręcznych" pod szczytem...
I jest. Po prawie czterech godzinach walki w pocie i znoju , Krywań ,,padł"
Porażająca głębia Doliny Koprowej. I Kopy Liptowskie . Ścieżek tam multum a ponoć ,,nikt tam nie chodzi"
Jak w bajce....(w głębi z lewej Świnica i Kozi Wierch)
Tych wrażeń nie da się opisać.....
Tak nas tam mało.....
Tajemnicza i nieudostępniona turystycznie Dolina Ważecka z Zielonym Stawem Ważeckim.
Wysoka - strach się bać....
Co dobre, nadspodziewanie szybko się kończy....
Ostatnie spojrzenie na otoczenie Doliny Ważeckiej z Krótką....
,,Popas" nad Jamskim Stawem...
Ciepła jeszcze herbata z Krywaniem w tle, smakowała niepowtarzalnie
,,Mój Ci On" z okolic dawnego schroniska Ważeckiego....
Czas wracać do domu........i wrócić tam. Kiedyś. Mam nadzieję.
Trasa niezbyt oryginalna, tym razem udało mi się zrobić pętelkę:
Trzy Studniczki – Mały Krywań – Krywań- rozstaje przy Krywańskim Żlebie – Jamski Staw- Trzy Studniczki
Wrażenia:
- mimo ponad 1.300 metrowej deniwelacji, traska łatwa kondycyjnie, szczególnie na odcinku Trzy Studniczki- Krywański Żleb,
- później zdecydowanie ostro w górę, ale bez trudności technicznych, choć w wielu miejscach trzeba pomóc sobie rękoma a w zejściu…tyłkiem,
- kapitalne widoki na Tatry Niżne i Zachodnie, Wysokie pojawiają się dopiero od Małego Krywania (Dolina Ważecka),
- widok ze szczytu niesamowity, z przerażającą i fascynującą jednocześnie głębią Doliny Koprowej i Hlińskiej
- skalisty las Tatr Wysokich, choć jakby z oddali,
- malowniczy i pełen spokoju Jamski Staw,
Poza tym:
- znowu słońce i bezchmurne niebo, choć już bez tej ,,brzytwy” jaką miałem poprzednio, szczególnie z południowej strony,
- po raz pierwszy w Tatrach gubię szlak w zejściu, kieruje się bezpośrednio do Krywańskiego Żlebu, co okazało się….strzałem w dziesiątkę. Wygodniejsze i szybsze dojście do szlaku niebieskiego,
- znów mało ludzi, tym razem sami Słowacy.
Wniosek:
Było wszystko co trzeba- pogoda, widoczki, troszkę gimnastyki, ale czuje lekki niedosyt. Spodziewałem się, że Krywań ma coś więcej do zaoferowania. Idąc na Koprowy i Kozi znalazłem kilka magicznych miejsc, a w drodze na Krywań już nie. Pewnie dlatego że z Krywania nie widać…Krywania.
Co nie znaczy, że nie warto się tam wybrać, bo naprawdę warto. Proponuję wariant odwrotny do tego, który przeszedłem-będą wcześniejsze widoczki na Wysokie.
Kilka fotopstyków:
Tatry Zachodnie spod Trzech Studni.
Pamięć o bohaterach Słowackiego Narodowego Powstanie wiecznie żywa.
Monotonne podejście z każdą chwilą jest sowicie wynagradzane....
Jest Ci On.
Przecięcie Krywańskiego Żlebu - od tej pory nastąpiła ,,wielka improwizacja turystyczna".....
Niżne Tatry z okolic Rozstajów pod Krywaniem.
Pusto tak jakoś na szlaku....
Blisko, coraz bliżej....
Ha ! - Grań Krótkiej i nie tylko.....
Troszkę łatwych ,,robótek ręcznych" pod szczytem...
I jest. Po prawie czterech godzinach walki w pocie i znoju , Krywań ,,padł"
Porażająca głębia Doliny Koprowej. I Kopy Liptowskie . Ścieżek tam multum a ponoć ,,nikt tam nie chodzi"
Jak w bajce....(w głębi z lewej Świnica i Kozi Wierch)
Tych wrażeń nie da się opisać.....
Tak nas tam mało.....
Tajemnicza i nieudostępniona turystycznie Dolina Ważecka z Zielonym Stawem Ważeckim.
Wysoka - strach się bać....
Co dobre, nadspodziewanie szybko się kończy....
Ostatnie spojrzenie na otoczenie Doliny Ważeckiej z Krótką....
,,Popas" nad Jamskim Stawem...
Ciepła jeszcze herbata z Krywaniem w tle, smakowała niepowtarzalnie
,,Mój Ci On" z okolic dawnego schroniska Ważeckiego....
Czas wracać do domu........i wrócić tam. Kiedyś. Mam nadzieję.
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
Ciekawe czego? Wychodząc na owy szczyt wiele miesięcy temu poprowadziłem tam nową drogę bardzo stromym i zdradliwym żlebem w mojej ocenie to była jakaś 3 albo 4 w skali wspinaczkowej , do dzisiaj pamiętam jak mi serce waliło i to nie z wysiłku . Nigdy nie byłem jak dotąd w swojej ubogiej karierze na Krywaniu ale widzę że zacna to górka Dyszelku .Tępy Dyszel pisze:Wysoka - strach się bać....
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Basia Z. pisze:A aj Krywania nie lubię, tak samo jak Sławkowskiego, za nudne podejście.
Ale widoki z tych szczytów są warte tego nudnego, monotonnego nieco podejścia....
Choć jako samą drogę podejścia wolę i tak Sławkowski. Bo po znacznie krótszym czasie, niż podczas podejścia na Krywań, są widoczki ,,nie z tej ziemi''
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości