Wielka i Mala Fatra 13-15 sierpnia 2011

Relacje z gór całego świata, niepasujące do pozostałych działów.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14538
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2014-02-13, 14:32

Basia Z. pisze:np. Góry Strażowskie


Co w nich polecasz ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-02-13, 14:40

Basia Z. pisze:ale w jakieś mniejsze i bardziej odległe i mniej znane przez Polaków góry, np. Góry Strażowskie, Murańska Płanina


dodałbym Małe Karpaty (przetestowane, choć w sobotę pusto nie było, jednak nikogo z Polszy), ewentualnie Białe Karpaty.

A jak ocenisz Czeską Szwajcarię na weekend majowy? Mam pewne podejrzenia, że tam też może być tłoczno z racji przybyszy z RP...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-13, 14:57

Dobromił pisze:
Basia Z. pisze:np. Góry Strażowskie


Co w nich polecasz ?


Praktycznie całość - można iść 3-4 dni wzdłuż całego pasma zaczynając w Cziczmanach przez Strażov, Vapecz aż do Rokosza, a wracać drugim odgałęzieniem.

Te góry mają kształt "trójzębu", który rękojeść ma w okolicach Strażowa, rozdziela się na trzy nierówne ramiona w rejonie Vapcza i potem można iść jednym ramieniem a wracać drugim. Kilka lat temu w nieco dłuższy "weekend" majowy przeszliśmy w 7 osób taką trasę z dwoma namiotami, prawie cały czas wtedy lało, ale mimo to był to jeden z fajniejszy wyjazdów.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-13, 15:04

W Czeskiej Szwajcarii w weekend majowy nie byłam, były w zeszłym roku moje koleżanki i raczej nie narzekały.

Co by jednak nie mówić jest to rejon znacznie bardziej ucywilizowany niż dla przykładu Góry Strażowskie w które można się wybrać z namiotem.

Bardzo mi się tez podoba wapienny rejon Białych Karpat - Vršatské bradlá i Chmeľová (925,4 m n.p.m. - najwyższe wzniesienie Pienińskiego Pasa Skałkowego poza Pieninami) oraz okolice zamku Liednica. A sam zamek ma takie schody, które kojarzyły mi się ze schodami do Mordoru.
Ostatnio zmieniony 2014-02-13, 15:13 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8417
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-02-13, 15:21

Basia Z. pisze:Co by jednak nie mówić jest to rejon znacznie bardziej ucywilizowany niż dla przykładu Góry Strażowskie w które można się wybrać z namiotem.


namiot w weekend majowy raczej zostawię w domu - pogoda jest w tym okresie na tyle niestabilna, że wolę mieć dach nad głową podczas noclegu ;) przyjdzie jeszcze na niego czas w tym roku :)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-13, 17:42

Wracając do tematu Strażowskich.
Jakieś 7 lat temu w ciepły ale deszczowy "długi weekend" majowy zrobiliśmy z przyjaciółmi taką turę z namiotem, z czterema noclegami, w sumie 4,5 dnia.

Było nas 9 a nie 7 jak napisałam poprzednio i 3 a nie 2 namioty.

Dojechaliśmy do Cziczman, tam trochę czasu zajęło nam zwiedzanie miejscowości, potem poszliśmy coś zjeść, zostawili samochody na 4 dni przed knajpą i poszli spać do paśnika jakieś 3-4 km od centrum Cziczman, w lesie. Chcieliśmy właściwie spać w namiotach, ale trafił się wygodny paśnik.

Kolejnego dnia weszliśmy na Strażow, zeszli do Zliechowa (niesamowita knajpa, w nastroju jak z lat 60 XX w.) i dalej na Vapecz. Kolejny nocleg już nie pamiętam gdzie wypadł, za to pamiętam jak zmokli jak zmokłe kury weszliśmy do knajpy na szosie pod Homolką, a mi się już od kilku godzin marzyła ciepła "kapustowa polievka". I jak się okazało w knajpie nie było nic innego do jedzenia jak tylko "kapustova" oraz piwo. Takie chwile się długo pamięta :) Potem był jeszcze jeden nocleg na trasie i zejście do Rudniańskiej Lehoty, gdzie spaliśmy w wiacie na campingu pod zamkniętym barem. A tu nagle przyjechali właściciele baru na imprezę. Ale nas nie wyrzucili, ale podarowali nam beczkę piwa :)

Wracaliśmy dalej pieszo drugim ramieniem przez Magurę do Cziczman.

Trasa:


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek

W szczegółach mogę się mylić, bo to było już dość dawno.

Nie mam swoich zdjęć, bo nie miałam jeszcze wtedy aparatu ale zamieszczę kilka mojej koleżanki Joli W.

Paśnik, gdzie wygodnie spaliśmy.

Obrazek

Knajpa w Zliechowie - podłoga była nasmołowana czymś czym sie zwykle smołuje podkłady kolejowe, stąd niezwykły zapach:

Obrazek

Drugi nocleg:

Obrazek


Na trasie:

Obrazek


Obrazek


Śniadanko po trzecim noclegu


Obrazek


Obrazek


To są uroki majowego wędrowania:

Obrazek


Obrazek


Nocleg pod wiatą:


Obrazek


Za chwilę zejdziemy do Cziczman


Obrazek


Obrazek


Obrazek
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6183
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2014-02-13, 18:25

Basia Z. pisze:Knajpa w Zliechowie - podłoga była nasmołowana czymś czym sie zwykle smołuje podkłady kolejowe, stąd niezwykły zapach:


jak ja kocham ten zapach! na oko strasznie przyjemna knajpka!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-13, 18:29

buba pisze:
Basia Z. pisze:Knajpa w Zliechowie - podłoga była nasmołowana czymś czym sie zwykle smołuje podkłady kolejowe, stąd niezwykły zapach:


jak ja kocham ten zapach! na oko strasznie przyjemna knajpka!


No tak właśnie było. Na pewno by Ci się tam spodobało.

Na ścianie była "fototapeta" namalowana chyba farbą olejną

Obrazek
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2014-02-13, 20:14

Będziemy z Dobromiłem palić podeszwy na Strażov, już teraz bardzo się z tego cieszę choć to w.g. dopiero...jesienią :lol

Mogła byś Basiu zrobić jakiś temat/stronę/cokolwiek ze wszystkich swoich wyjazdów, bo sporo schodziłaś szlaków. Taki od A do Z ze wszystkim, wiadomo że to czasochłonne ale zebrać wszystko w jednym miejscu to było by coś (Bubie się nie chce :dev6 , a też powinna)
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-13, 22:25

Piotrek pisze:
Mogła byś Basiu zrobić jakiś temat/stronę/cokolwiek ze wszystkich swoich wyjazdów, bo sporo schodziłaś szlaków. Taki od A do Z ze wszystkim, wiadomo że to czasochłonne ale zebrać wszystko w jednym miejscu to było by coś (Bubie się nie chce :dev6 , a też powinna)


Myślę o tym od kilku lat, ale ciągle nie mam czasu.
Awatar użytkownika
TNT'omek
Posty: 2517
Rejestracja: 2013-08-14, 16:27
Lokalizacja: Beskid Mały
Kontakt:

Postautor: TNT'omek » 2014-02-14, 09:52

Kraciaste ceratki do posiłków znam, często na takich układaliśmy kanapki ;)
Parasole na szlaku też mi obce nie są...Ale kociołków nad ogniskiem to już dawno nie widziałem :D i widzę 2 szt. Kto to nosił??
Świetna majówka...
in omnia paratus...
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-14, 09:54

TNT'omek pisze:Kraciaste ceratki do posiłków znam, często na takich układaliśmy kanapki ;)
Parasole na szlaku też mi obce nie są...Ale kociołków nad ogniskiem to już dawno nie widziałem :D i widzę 2 szt. Kto to nosił??
Świetna majówka...


A ja co roku uczestniczę przynajmniej w 2-3 wyjazdach "kociołkowych" :) a czasem więcej.
I je się zawsze z jednego gara.

Ten duży kocioł jest 8-litrowy, ten mniejszy 5-litrowy.
Ten duży jest własnością SKPG, a mniejszych prywatnych jest wśród znajomych kilkanaście, jest to fajny prezent np. na urodziny, rocznicę ślubu itd. który dajemy sobie na wzajem (składkowo). My akurat nie mamy własnego (jako prezent wolałam np. czołówkę), ale nie miałabym też problemu z ewentualnym wypożyczeniem.

Kto nosił - widać jakie mamy plecaki. Gitara też była noszona. Kolega, który niesie gitarę świetnie na niej gra.

Ale zabieranie kociołka opłaca się właśnie dopiero w grupie około 8-10 osób.
Ostatnio zmieniony 2014-02-14, 10:00 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
TNT'omek
Posty: 2517
Rejestracja: 2013-08-14, 16:27
Lokalizacja: Beskid Mały
Kontakt:

Postautor: TNT'omek » 2014-02-14, 10:37

Uwielbiam wyjazdy z gitarą...
Ale z tym kociołkiem to jest...czad! w dobie liofilizatów ,ktoś targa ciężki , okopcony, nieporęczny gar, żeby był klimat- odlot!
Moja miłość do kociołków skończyła się wraz z zepsuciem ...20 zdobycznych jaj , z których chciałem zrobić jajecznicę :( Kociołek nie nadaje się do smażenia...
Brzegi mocno przypala ,a środek zostaje płynny...
Kumpel kiedyś, zawsze gotował wodę na herbatę przy okazji wieczornych ognisk. Menażka była tak okopcona ,że nie bardzo wiedział jak ją w plecak wpakować...
in omnia paratus...
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-02-14, 10:56

Nie tylko po to żeby był "klimat".
Dla grupy około 10 do 15 osób gotowanie w kociołku na ogniu jest po prostu wygodniejsze i szybsze. Dla większej grupy - trzeba robić dwa ogniska i mieć więcej kociołków.

Robiliśmy już nawet imprezy na około 40 osób z gotowaniem w kociołkach ale wtedy było ich ze 6, a i tak za długo się czekało na herbatę czy potrawę.

Kociołek faktycznie nie nadaje się do smażenia, ale są pokrywki.

Zwykle w takich warunkach robi się "pulpę" czyli makaron lub ryż lub kaszę i potem dodaje do niego "pulpity" czyli groszek, kukurydzę z puszki, może być fasolka, konserwy (po 1 na 2 osoby), koniecznie przecier pomidorowy i żółty ser. Na wyjazdach kursowych to jest podstawowe pożywienie kursanta ;) wychodzi po około 4-5 zł na głowę, więc jest znacznie tańsze niż liofilizaty, co ma znaczenie. No i "pulpę" robi się dość szubko.

Raz w roku w maju kolega (ten od gitary) organizuje namiotowy rajd "Beskid Makowski" na który przyjeżdża od 15 do właśnie 40 osób. Nocuje się w namiotach, w różnych miejscach np. na Przełęczy Suchej, pod Babicą (na szczęście w Makowskim jest jeszcze sporo miejsc gdzie można rozbić na jedną noc kilka namiotów).
Obowiązkowo zabieramy wtedy kociołki i robimy na ognisku pieczonki. Takie pieczonki robią się dość długo, do dwóch godzin, ale w tym czasie spożywa się produkty płynne i śpiewa przy ognisku, tak że oczekiwanie upływa szybko.
Awatar użytkownika
TNT'omek
Posty: 2517
Rejestracja: 2013-08-14, 16:27
Lokalizacja: Beskid Mały
Kontakt:

Postautor: TNT'omek » 2014-02-14, 11:57

Wszystko fajne, ale nie bardzo widzę chętnych do noszenia i mycia kociołka w czasie 2-tygodniowej wyprawy np. na Ukrainę czy do Rumunii :D
A co w deszczu? w namiocie odpalam palnik i jem , a kociołek? trza ognisko , strażnika ognia i takie tam...
Dla mnie ognisko ma bardziej mistyczny charakter, mniej jako narzędzie kuchenne ;)
in omnia paratus...

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Jak9009 i 144 gości