Kapitan Bomba pisze:Ja mam negatywne wrażenie z nieodległej przeł. Klekociny (tzw. Zygmuntówka)- ponieważ byłem skory do konsumpcji na ławie przed budynkiem produktów tam nie zakupionych, więc ,,grzecznie i mile" zostałem wyproszony, dlatego nawet nie wszedłem do środka.
Wygląda na to, że obiekt jest prowadzony przez gorliwych katolików.
Klekociny prowadzi mój dawny znajomy imieniem Zygmunt, z hufca ZHP Chorzów, który na dodatek jakieś 40 lat temu pożyczył ode mnie 4 bardzo cenne książki (śpiewniki harcerskie z lat międzywojennych) i nie oddał.
Tak więc kiedy ja się kiedyś tam zatrzymałam i usiadłam przy stole wystawionym przed schroniskiem, nie wiedząc w ogóle, że to on prowadzi, zostałam rozpoznana, bardzo mile przywitana i ugoszczona.
Z rozmowy wynikało, że on w ogóle nie traktuje tego obiektu jako "schroniska" to jest jego prywatna chata, w której bywa tylko w weekendy, a udostępnia ją na prośbę różnych księży obozom "oazowym", które tam wędrują. Czy pobiera za to wynagrodzenie - nie wiem, bo nie mówił, sądzę że tak.
Zimą obiekt jest w ogóle zamknięty, a wiosną i jesienią - otwarty tylko w weekendy.
Nie należy w ogóle uznawać tego obiektu jako schronisko, nie wiem dlaczego w ogóle jest tak oznaczone na mapach.
W odległości niespełna jednego dnia jest jeszcze jedno prywatne schronisko - Viktoria K. pod Jaworzyną. Tam też bywa niezła jazda, o czym wiem z relacji znajomych bo ja akurat tam nigdy nie nocowałam.