Byłem dwa razy, raz w warunkach quasi zimowych (przełom września i października po tygodniowym załamaniu pogody - raki, czekany, te rzeczy - przez Konia i z powrotem) i raz latem ( wejście przez Konia, zejście Sobkową Granią w zamiarze do Kopy). Zarówno wejście letnie, jak i zimowe nie wymagało asekuracji (sama grań i Koń były wytopione, gdyby nie to, jakieś auto by się przydało). Trudności wg mnie nie przekraczają 0+ .
Kilka uwag - Koń jest trudniejszy w wejściu na Lodowy, gdyż opada niezgodnie z trasą, tzn idąc na Lodowy Koniem człowiek się trochę zsuwa, co jest nieprzyjemne, ale chwyty są dobre, mocne i w odpowiednim miejscu i ilości, więc po prostu trzeba się ewentualnie chwilkę zastanowić. Osobiści siadam na krawędzi pierwszego głazu okrakiem, łapię lewą ręką krawędź drugiego, a prawą ten, na którym siedzę, z lewej strony drugiego głazu na wygodnej wysokości jest wąska półeczka na lewą nogę, potem dostawiam prawą nogę i prawą rękę i z tego miejsca jest już wygodne i oczywiste zejście na trzeci głaz. Potem jest łatwo - zejść z Konia najwygodniej zacząć przodem do skały przekręcając się w międzyczasie plecami i oparłszy się rękoma na półeczce ostatni krok i Koń za nami.
Przy zejściu z Lodowego Koń jest bardzo łatwy, gdyż jest trochę pod górę, niektórzy schodząc w ogóle go nie zauważają.
Moje letnie wejście było z przygodami, gdyż w Sobkowym Żlebie spotkała nas burza, największa tego roku w Tatrach (ponad 20 ściąganych turystów), więc zamiast na Kopę w ciemnościach i gradzie, której to drogi nie znaliśmy, musieliśmy wejść z powrotem Sobkową Granią na szczyt Lodowego i zejść przez Konia. Tego ostatniego pokonałem biegiem rozpinając poręczówkę dla towarzyszących nam kobiet w feerii upiornych wyładowań, grzmotów i lejącej się zewsząt wody.
Mogę jedynie potwierdzić, że przychodzi czasami taki moment, gdy strach jest tak duży, że całkiem znika, a człowiek jest zdolny do wszystkiego. Dotąd opisywano taki stan ducha u żołnieży na polach bitem, ale gdyby wtedy na tym Lodowym wyszedł na mnie niedźwiedź, to roześmiał bym mu się w nos.
Zdjęcie Konia z góry:
Lodowy z Kopy: