Tatry z młodymi.
Tatry z młodymi.
Cześć .
Relacji mało , mnie nie dane było w ten week spotkać się i pospacerować po nierównym terenie z sympatycznymi ludźmi , to se po wspominam.
Niestety w ostatnich latach , górsko jestem mało aktywny .Ale nadszedł czas aby młodziaki załapali bakcyla . Oczywiście gdy byli w wieku nosidełkowym to inna bajka , gdy z nich wyleźli to inna .Beskidami średnio się "zachwycili " , trzeba było pojechać w skały .
A ,że w Tatrach byliśmy ponad 20 lat temu to trzeba sobie odświeżyć , bo wspomnienia .... eeech zawsze miłe .
Jak dla mnie , na sezon letni , wybór jest oczywisty - Tatry Słowackie . Dlaczegóż ? Poniewóż :komunikacja ; dobre poprowadzenie szlaków dające możliwość robienia co dzień innej pętelki ; możliwość zrobienia wszystkich szlaków z bazą u podnóża Tatr ; na większość , na start można wyjechać powyżej granicy lasu - co przy młodziakach nie jest bez znaczenia ; a przede wszystkim w porównaniu z naszymi Tatrami - na Słowacji jest pusto
Nocleg , po raz kolejny wybrałem ze stronki ' 123 ubytovanie ... " i był to dobry wybór . Mieliśmy do dyspozycji cały dom .Dom , jak dom , taki z lat '80-'90 ubiegłego wieku , ale położenie ....
W Starej Leśnej , gdy rano szedłem do spożywczaka miałem taki widoczek :
Byliśmy w piątkę : moja małżowinka A. ( zawsze młoda ) , synowie Franek(2000) , Jasiek(2002) i syn naszych przyjaciół - Tomek (2001).
Na pierwszy dzień miała być pętelka przez Velką Studeną , ale niestety nadciągająca burza nakazała nam odwrót , ale po kolei.
Ze Smokovca pojechaliśmy zębatką na Hrebienok (to też dodatkowa atrakcja) i z Hrebienoka szlakiem w górę Doliny.
Młodziaki w komplecie.
Ekipa słabsza i ekipa mocniejsza.
Jasiek starał się wykorzystać każdą chwilę na odpoczynek.
Potok to zawsze jedna z atrakcji na szlaku :
Widać kto ciągnął grupę
Tu niestety mina Franka , niweczy ustawkę
I znów Tomek z Frankiem w przodzie.
Ale i Jasiek dopadł łańcuchów.
Niby są zmęczeni , niby chcą odpocząć , ale jak stajemy to od razu ...
... sruuu na skałki .I tak było prawie zawsze ... prawie , bo gdy był potok to po potoku , hyc , hyc
Panoramka znad Vareskovego Plesa zawsze mi się podobała :
Doszliśmy do Zbójeckiej Chaty .Tam obowiązkowo jakieś żarełko , była zupka kapustkowa , kulinarnie była masakra , ale było śmiesznie no i zaliczona .
Się zorientowaliśmy ,że obecnie kursują tam autobusy , no 20 lat temu to nie było jeszcze tej linii
Burza nakazała odwrót tą samą drogą niestety , ale przy Długim Jeziorze powitały nas , zawsze chętnie oglądane , kozice.
I powoli podążaliśmy w kierunku Hrebienoka , przed deszczem zdążyliśmy
To koniec dnia pierwszego.Wieczorkiem obowiązkowy spacer nad potok , przez senne i ciche miasteczko , to też ogromny plus Słowackich " kurortów" .
Dziękuję za uwagę .
Relacji mało , mnie nie dane było w ten week spotkać się i pospacerować po nierównym terenie z sympatycznymi ludźmi , to se po wspominam.
Niestety w ostatnich latach , górsko jestem mało aktywny .Ale nadszedł czas aby młodziaki załapali bakcyla . Oczywiście gdy byli w wieku nosidełkowym to inna bajka , gdy z nich wyleźli to inna .Beskidami średnio się "zachwycili " , trzeba było pojechać w skały .
A ,że w Tatrach byliśmy ponad 20 lat temu to trzeba sobie odświeżyć , bo wspomnienia .... eeech zawsze miłe .
Jak dla mnie , na sezon letni , wybór jest oczywisty - Tatry Słowackie . Dlaczegóż ? Poniewóż :komunikacja ; dobre poprowadzenie szlaków dające możliwość robienia co dzień innej pętelki ; możliwość zrobienia wszystkich szlaków z bazą u podnóża Tatr ; na większość , na start można wyjechać powyżej granicy lasu - co przy młodziakach nie jest bez znaczenia ; a przede wszystkim w porównaniu z naszymi Tatrami - na Słowacji jest pusto
Nocleg , po raz kolejny wybrałem ze stronki ' 123 ubytovanie ... " i był to dobry wybór . Mieliśmy do dyspozycji cały dom .Dom , jak dom , taki z lat '80-'90 ubiegłego wieku , ale położenie ....
W Starej Leśnej , gdy rano szedłem do spożywczaka miałem taki widoczek :
Byliśmy w piątkę : moja małżowinka A. ( zawsze młoda ) , synowie Franek(2000) , Jasiek(2002) i syn naszych przyjaciół - Tomek (2001).
Na pierwszy dzień miała być pętelka przez Velką Studeną , ale niestety nadciągająca burza nakazała nam odwrót , ale po kolei.
Ze Smokovca pojechaliśmy zębatką na Hrebienok (to też dodatkowa atrakcja) i z Hrebienoka szlakiem w górę Doliny.
Młodziaki w komplecie.
Ekipa słabsza i ekipa mocniejsza.
Jasiek starał się wykorzystać każdą chwilę na odpoczynek.
Potok to zawsze jedna z atrakcji na szlaku :
Widać kto ciągnął grupę
Tu niestety mina Franka , niweczy ustawkę
I znów Tomek z Frankiem w przodzie.
Ale i Jasiek dopadł łańcuchów.
Niby są zmęczeni , niby chcą odpocząć , ale jak stajemy to od razu ...
... sruuu na skałki .I tak było prawie zawsze ... prawie , bo gdy był potok to po potoku , hyc , hyc
Panoramka znad Vareskovego Plesa zawsze mi się podobała :
Doszliśmy do Zbójeckiej Chaty .Tam obowiązkowo jakieś żarełko , była zupka kapustkowa , kulinarnie była masakra , ale było śmiesznie no i zaliczona .
Się zorientowaliśmy ,że obecnie kursują tam autobusy , no 20 lat temu to nie było jeszcze tej linii
Burza nakazała odwrót tą samą drogą niestety , ale przy Długim Jeziorze powitały nas , zawsze chętnie oglądane , kozice.
I powoli podążaliśmy w kierunku Hrebienoka , przed deszczem zdążyliśmy
To koniec dnia pierwszego.Wieczorkiem obowiązkowy spacer nad potok , przez senne i ciche miasteczko , to też ogromny plus Słowackich " kurortów" .
Dziękuję za uwagę .
Ostatnio zmieniony 2015-05-17, 12:30 przez Krzyś66, łącznie zmieniany 2 razy.
- Leszek Tatry
- Posty: 226
- Rejestracja: 2014-11-17, 19:46
Fajnie, że młodzi łapią tatrzańskiego bakcyla
Ja też wolę słowacką cześć Tatr. My wybieramy się tam za niecałe 3 tygodnie i w końcu na trochę dłuższy czas niż byłem ostatnio
Ja też wolę słowacką cześć Tatr. My wybieramy się tam za niecałe 3 tygodnie i w końcu na trochę dłuższy czas niż byłem ostatnio
Ostatnio zmieniony 2015-05-17, 12:48 przez Leszek Tatry, łącznie zmieniany 1 raz.
"... Wspinanie kojarzy mi się nie tyle ze stawaniem na szczycie, co ze spoglądaniem na drugą stronę. Bo zawsze masz przed sobą nowe horyzonty, ku którym zmierzasz..." (Chris Bonington)
https://www.facebook.com/leszek.tatry
https://www.facebook.com/leszek.tatry
Słowackie Tatry mam w planie na przyszły rok. Wakacyjnie.
W tym roku (już za niecały miesiąc) lokujemy się w części polskiej. Mam w głowie kilka zarysów celów, ale wszystko wyjdzie dopiero na miejscu. Jednak jest mała różnica w rocznikach, jakie oprowadza się po szlakach.
Ty masz już podrostków, ja dysponuję rocznikiem 2010. Nieco mnie to ogranicza.
W tym roku (już za niecały miesiąc) lokujemy się w części polskiej. Mam w głowie kilka zarysów celów, ale wszystko wyjdzie dopiero na miejscu. Jednak jest mała różnica w rocznikach, jakie oprowadza się po szlakach.
Ty masz już podrostków, ja dysponuję rocznikiem 2010. Nieco mnie to ogranicza.
Cześć
Widzę , że ktoś przychylnie łypnął okiem , to może jeszcze jeden dzionek a potem może parę spostrzeżeń.
Dzień czwarty: Szczyrbskie Pleso -wyciąg-Chata pod Soliskom -Furkotska Dolina- Bystra Lavka(2300)- Mlynicka Dolina - Szczyrbskie Pleso.
Jasiek ma trochę lęk wysokości , jednak z alternatywy : wyciąg na Solisko i lekki stres lub per pedes , zdecydowanie wybrał wyciąg .
Niby ciągnął się w ogonie , ale do płatu śniegu to zlazł te kilkadziesiąt metrów bez szlaku w dół.
Na przełęczy spędziliśmy trochę czasu .Najpierw na podejściu czekaliśmy aż grupa Słowaków przeciągnie swą koleżankę , która miała paniczny lęk do chodzenia po ciut trudniejszym terenie .Potem czekaliśmy na Jaśka , a chłopaki w wolnym czasie "robili" łańcuchy po obu stronach na wszystkie sposoby ... eeech młodość
A dla takich widoków uuuwielbiam zdobywać przełęcze .Tak , właśnie przełęcze , a nie szczyty.
Podczas zejścia Mlynicką Doliną , mamy po drodze kilka uskoków :
Normalna górska rzecz , ale ... trafiło nam się gdzieś - kiedyś , w zimowych warunkach , bez szlaku ... no łatwo nie było
I znów pojawiły się zwierzaki , ale tym razem na prawdę blisko:
I krótkie łańcuszki przy wodospadzie Skok
A to ciekawostka .To Pleso pod Skokom .Byliśmy tam dokładnie rok wcześniej i w tym miejscu gdzie stoją chłopaki była woda , z resztą dochodziła prawie do miejsca z którego robię zdjęcie.
Ten pobyt był w 2013 roku , były wtedy ponoć "stuletnie " upały na Słowacji .
Zdjęcia termometru nie mam ale mam fotkę którą jedna z forumek zamieściła ale zrobioną przy zuuupełnie innej pogodzie.
Ruiny Zamku Spiskiego to jedne z piękniejszych ruin jakie widziałem.
Kolor naszych twarzy , nasz wygląd tłumaczy ta temperaturka jaka nam towarzyszyła podczas podejścia.
A wieczorkiem przyjemnie było pójść nad potok - Studenny Potok i zrelaksowac się , np puszczając kaczki :
I to by było na tyle dziękuję za uwagę
Widzę , że ktoś przychylnie łypnął okiem , to może jeszcze jeden dzionek a potem może parę spostrzeżeń.
Dzień czwarty: Szczyrbskie Pleso -wyciąg-Chata pod Soliskom -Furkotska Dolina- Bystra Lavka(2300)- Mlynicka Dolina - Szczyrbskie Pleso.
Jasiek ma trochę lęk wysokości , jednak z alternatywy : wyciąg na Solisko i lekki stres lub per pedes , zdecydowanie wybrał wyciąg .
Niby ciągnął się w ogonie , ale do płatu śniegu to zlazł te kilkadziesiąt metrów bez szlaku w dół.
Na przełęczy spędziliśmy trochę czasu .Najpierw na podejściu czekaliśmy aż grupa Słowaków przeciągnie swą koleżankę , która miała paniczny lęk do chodzenia po ciut trudniejszym terenie .Potem czekaliśmy na Jaśka , a chłopaki w wolnym czasie "robili" łańcuchy po obu stronach na wszystkie sposoby ... eeech młodość
A dla takich widoków uuuwielbiam zdobywać przełęcze .Tak , właśnie przełęcze , a nie szczyty.
Podczas zejścia Mlynicką Doliną , mamy po drodze kilka uskoków :
Normalna górska rzecz , ale ... trafiło nam się gdzieś - kiedyś , w zimowych warunkach , bez szlaku ... no łatwo nie było
I znów pojawiły się zwierzaki , ale tym razem na prawdę blisko:
I krótkie łańcuszki przy wodospadzie Skok
A to ciekawostka .To Pleso pod Skokom .Byliśmy tam dokładnie rok wcześniej i w tym miejscu gdzie stoją chłopaki była woda , z resztą dochodziła prawie do miejsca z którego robię zdjęcie.
Ten pobyt był w 2013 roku , były wtedy ponoć "stuletnie " upały na Słowacji .
Zdjęcia termometru nie mam ale mam fotkę którą jedna z forumek zamieściła ale zrobioną przy zuuupełnie innej pogodzie.
Ruiny Zamku Spiskiego to jedne z piękniejszych ruin jakie widziałem.
Kolor naszych twarzy , nasz wygląd tłumaczy ta temperaturka jaka nam towarzyszyła podczas podejścia.
A wieczorkiem przyjemnie było pójść nad potok - Studenny Potok i zrelaksowac się , np puszczając kaczki :
I to by było na tyle dziękuję za uwagę
Ostatnio zmieniony 2015-05-17, 21:54 przez Krzyś66, łącznie zmieniany 2 razy.
- Leszek Tatry
- Posty: 226
- Rejestracja: 2014-11-17, 19:46
Lęk wysokości to jest coś co można w sobie przezwyciężyć. Wiem to po sobie. Dziś nikt nie chce wierzyć, że dla mnie na początku przygody z Tatrami lęk wysokości był poważnym problem nawet na lekko tylko eksponowanych szlakach. Chłopak na pewno z czasem przyzwyczai się do tych przepaścistych dróg
"... Wspinanie kojarzy mi się nie tyle ze stawaniem na szczycie, co ze spoglądaniem na drugą stronę. Bo zawsze masz przed sobą nowe horyzonty, ku którym zmierzasz..." (Chris Bonington)
https://www.facebook.com/leszek.tatry
https://www.facebook.com/leszek.tatry
Koledzy poruszyli kilka tematów.
Co do lęku wysokości to pełna zgoda .I my bez żadnych nacisków , małymi kroczkami . I Jasiek tej zimy już czasem sam jeździł na ławce wyciągu zimą .
Ale i tu ciekawostka . Na jednym z obozów , jednemu z naszych uczestników - studentowi który dużo łaził po Tatrach - nagle w bardzo trudnej sytuacji górskiej ... odnowił się lęk wysokości Przyznam ,że sytuacja była trudna , ale udało nam się go sprowadzić ( ręka za rękę , ręka prowadząca stopy itp) na dół .Oj nie było za wesoło.
Tatry - Beskidy , mnie jest rybka , ważne z kim .Ale dla młodziaków długi spacer przez las ... no na pewno naszych nie porywa
Dzieci w górach to w ogóle temat rzeka , oczywiście gdy mamy delikwenta w nosidle , to sprawa prosta .Najgorzej jest z kilkulatkiem (kilkulatką) jak u kolegi , tu to se możemy planować ... jak pogodę długoterminową
Generalnie nie ma dwóch takich samych sytuacji , śmieszą mnie uogólnienia , porównania .... bo ja z moim to to a ty ... nie dajecie rady ... trutu tu tu kłębek drutu.
Zupełnie inaczej jest z jedynakiem jak z parą , inaczej jest gdy dziecko na co dzień ma bardzo krótki kontakt z rodzicem(-cami) a inaczej jak ma ich "pod dostatkiem " ; inaczej chłopaki inaczej dziewczyny .... etc etc etc ....
My przyjęliśmy zasadę , że czas wolny , wypoczynek to czas wolny , ich czas wolny .My proponujemy oni decydują. I jak na razie to się sprawdza .Dużo kajakujemy . I do pewnego wieku po prostu młodziaki z nami płynęły i tyle .Nie powiem żeby byli jakoś szczególnie nieszczęśliwi , bo zawsze było około 10 sztuk młodziaków to mieli towarzystwa i zabaw do bólu .Ale gdy mogliśmy ich samych zostawić , to chcieli zostać .Jednak w kolejnym roku .... nie ma mowy płyniemy z wami A na ten rok , nawet jeszcze nie proponowałem a starszy sam zapytał to kto będzie płynął , mogę płynąć ? To bardzo miłe gdy się słyszy takie słowa. Dokładnie tak samo jest z Tatrami.Na pierwszym wyjeździe chodziliśmy jakieś popierdółki , a na ostatnim , z Frankiem całodniowe przejścia.I super.
Ale każdy rodzic ma swoje własne metody i niech tak zostanie.
Co do lęku wysokości to pełna zgoda .I my bez żadnych nacisków , małymi kroczkami . I Jasiek tej zimy już czasem sam jeździł na ławce wyciągu zimą .
Ale i tu ciekawostka . Na jednym z obozów , jednemu z naszych uczestników - studentowi który dużo łaził po Tatrach - nagle w bardzo trudnej sytuacji górskiej ... odnowił się lęk wysokości Przyznam ,że sytuacja była trudna , ale udało nam się go sprowadzić ( ręka za rękę , ręka prowadząca stopy itp) na dół .Oj nie było za wesoło.
Tatry - Beskidy , mnie jest rybka , ważne z kim .Ale dla młodziaków długi spacer przez las ... no na pewno naszych nie porywa
Dzieci w górach to w ogóle temat rzeka , oczywiście gdy mamy delikwenta w nosidle , to sprawa prosta .Najgorzej jest z kilkulatkiem (kilkulatką) jak u kolegi , tu to se możemy planować ... jak pogodę długoterminową
Generalnie nie ma dwóch takich samych sytuacji , śmieszą mnie uogólnienia , porównania .... bo ja z moim to to a ty ... nie dajecie rady ... trutu tu tu kłębek drutu.
Zupełnie inaczej jest z jedynakiem jak z parą , inaczej jest gdy dziecko na co dzień ma bardzo krótki kontakt z rodzicem(-cami) a inaczej jak ma ich "pod dostatkiem " ; inaczej chłopaki inaczej dziewczyny .... etc etc etc ....
My przyjęliśmy zasadę , że czas wolny , wypoczynek to czas wolny , ich czas wolny .My proponujemy oni decydują. I jak na razie to się sprawdza .Dużo kajakujemy . I do pewnego wieku po prostu młodziaki z nami płynęły i tyle .Nie powiem żeby byli jakoś szczególnie nieszczęśliwi , bo zawsze było około 10 sztuk młodziaków to mieli towarzystwa i zabaw do bólu .Ale gdy mogliśmy ich samych zostawić , to chcieli zostać .Jednak w kolejnym roku .... nie ma mowy płyniemy z wami A na ten rok , nawet jeszcze nie proponowałem a starszy sam zapytał to kto będzie płynął , mogę płynąć ? To bardzo miłe gdy się słyszy takie słowa. Dokładnie tak samo jest z Tatrami.Na pierwszym wyjeździe chodziliśmy jakieś popierdółki , a na ostatnim , z Frankiem całodniowe przejścia.I super.
Ale każdy rodzic ma swoje własne metody i niech tak zostanie.
Ostatnio zmieniony 2015-05-17, 22:14 przez Krzyś66, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzyś66 pisze:My przyjęliśmy zasadę , że czas wolny , wypoczynek to czas wolny , ich czas wolny .My proponujemy oni decydują.
Dokładnie tak samo zawsze robiliśmy.
Jak był wyjazd z dziećmi to był on dla dzieci, dostosowany do ich możliwości i chęci.
Inna sprawa, że zanim do tego doszliśmy to mieliśmy kilka "wpadek" typu "dziecko w nosidle ryczące non-stop przez kilka godzin, rodzice nie chcieli go wypuścić z nosidła, bo spieszyli się na pociąg", ale szybko to skorygowaliśmy.
Można wymyślić takie trasy i takie wycieczki, które będą ciekawe dla wszystkich - i dla dzieci i dla rodziców.
Z przyjemnością czytam tu opisy wycieczek Piotrka, Sokoła, Twoje i innych
Re: Tatry z młodymi.
Krzyś66 pisze:Byliśmy w piątkę : moja małżowinka A.
Jakbyś nie napisał, że to A, to bym pomyślał, że to córka;)
Widzę, że Twoi chłopcy bawili się przednio;)
"Moim" chłopakom, zanim zaciągnąłem ich do Jaskini Malinowskiej, Beskidy tak średnio się podobały, potem poszło już z górki;)
W Tatry nie miałem odwagi ich zabrać.
No ja też narazie Tatry odpuszczam ze swoimi. Tyle co parę razy byliśmy w dolinkach po naszej i słowackiej stronie i kilka razy z sankami na trasach typu- z Małej Łąki przez P.Miętusi do Kościeliskiej, Rusinowa i.t.p.. Jakoś nie uśmiecha mi się nawalać hektary dolinami żeby wyjść n.p. na Wołowca a Nosal itp to kicham. To już wolę Mędralową
Jak mi podrosną, jak będą w stanie docenić te góry (w sumie córa już by mogła ale nie będę z jednym jeździł) choćby w wieku synów krzyśka666 to jak najbardziej.
Poza tym, nie ukrywam, leniwa d... się ze mnie zrobiła i jak z rodzinką idę to zazwyczaj biorę trasy w miarę krótkie żeby sobie na polankach często posiedzieć.
Jak mi podrosną, jak będą w stanie docenić te góry (w sumie córa już by mogła ale nie będę z jednym jeździł) choćby w wieku synów krzyśka666 to jak najbardziej.
Poza tym, nie ukrywam, leniwa d... się ze mnie zrobiła i jak z rodzinką idę to zazwyczaj biorę trasy w miarę krótkie żeby sobie na polankach często posiedzieć.
Piotrek pisze:No ja też narazie Tatry odpuszczam ze swoimi. Tyle co parę razy byliśmy w dolinkach po naszej i słowackiej stronie i kilka razy z sankami na trasach typu- z Małej Łąki przez P.Miętusi do Kościeliskiej, Rusinowa i.t.p.. Jakoś nie uśmiecha mi się nawalać hektary dolinami żeby wyjść n.p. na Wołowca a Nosal itp to kicham. To już wolę Mędralową
Jak mi podrosną, jak będą w stanie docenić te góry (w sumie córa już by mogła ale nie będę z jednym jeździł) choćby w wieku synów krzyśka666 to jak najbardziej.
Poza tym, nie ukrywam, leniwa d... się ze mnie zrobiła i jak z rodzinką idę to zazwyczaj biorę trasy w miarę krótkie żeby sobie na polankach często posiedzieć.
Słowacki Raj polecam, serio serio, ale tak od 6-7 lat wzwyż.
Dużo się nie nachodzić, bo ogólnie szlaki tam są krótkie, ale radości dla dzieciarni co niemiara.
Ostatnio zmieniony 2015-05-20, 19:14 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:W Słowacki Raju nigdy nie byłem, więc już z tego powodu chętnie bym się ta wybrał. Może kiedyś na wakacje skoczymy, bo w tym roku Jesieniki
Tylko od wieku kiedy dziecko już się pewnie czuje i ma zmysł równowagi, co następuje tak około 6-go roku życia. Sporo się tam chodzi po drabinkach. Są i łatwiejsze szlaki ale nie o to chodzi.
Ja pierwszy raz byłam z 4,5 letnim Michałem i w ciąży.
Michała asekurowałam na każdej drabince regularnie zakładając stanowisko w górnej części drabinki.
Jemu tak się spodobało, że co roku potem pytał kiedy tam znów pojedziemy, ale ponieważ urodził się Maciek to pojechaliśmy dopiero jak Michał miał lat 11,5 a Maciek 6,5. Wtedy już swobodnie obaj chodzili po wszystkich drabinkach.
Ostatnio zmieniony 2015-05-20, 19:31 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Moja diablica to akurat nie lubi łatwych szlaków. Rozkręca się w Beskidach dopiero, jak są jakieś kamienie. Ścieżka jest wygodna, to nie warto nią podążać, bo obok można przejść jakimiś kamiorami.
No a największe radości to dotychczas były na akademickiej perci.
Zobaczymy, jak wyjdzie to w Tatrach.
A w sierpniu mam już opanowany nocleg na Gruniu na Fatrze. To może być wyjazd roku. Trampolina, plac zabaw przy schronisku, a wokół tyle fajnych szlaków skalnych.
Diery... No, co do dierów to nie wiem, czy tam pójdziemy akurat, okaże się po tatrach.
No a największe radości to dotychczas były na akademickiej perci.
Zobaczymy, jak wyjdzie to w Tatrach.
A w sierpniu mam już opanowany nocleg na Gruniu na Fatrze. To może być wyjazd roku. Trampolina, plac zabaw przy schronisku, a wokół tyle fajnych szlaków skalnych.
Diery... No, co do dierów to nie wiem, czy tam pójdziemy akurat, okaże się po tatrach.
Co do lenistwa i większej chęci do kontemplacji ... to ja wiem czy wszystko można wytłumaczyć lenistwem ...a może trochę romantycznej natury posiadasz.Ja zawsze lubiłem odsapnąć na przełęczy , bądź po drodze , kontemplując piękno przyrody.
Ale do takiego podejście potrzebny mi dłuższy wypad czy to w góry czy na kajaki .Jak płyniemy spływ jedno czy dwu dniowy to siłą rzeczy musimy dopłynąć z punktu A do punktu B , chociażby ze względu na transport sprzętu .Natomiast na wielodniowym spływie , to co innego i czasem jednego dnia przepływamy połowę tego co innego .A w góry mam daleko i jeśli już jechałbym na jednodniowy czy weekendowy wypad , to raczej połazić więcej (choć oczywiście nie tyle co przed laty ) a na wielodniowym "ciśnienie spada " i chętnie leniuchuję gdzieś na polance...
Do Raju to bym chętnie powrócił , ale ze względu na lęk Jaśka , to raczej nie bardzo , może w tym roku jak będziemy w Tatrach to z Frankiem wyskoczymy w innym ludzkim zestawie , zobaczymy.
A jak pisałem , a sami wiecie , każdy dzieciak jest inny .Pamiętam jeden z moich pobytów na bazie namiotowej w Tatrach Słowackich (Czechosłowackich raczej ) . Jedna z grup młodzieży licealnej miała przewodnika .To był chyba SKPB-ol , bardzo sympatyczny spokojny człowiek . Był w tych górach chyba z żoną (nie pamiętam ) i z synem .Dziecko było kilkulatkiem . O ile wyciągnięcie tej młodzieży (która chyba pomyliła biwaki , bo tacy raczej nadjeziorni czy nadmorscy byli ) na najprostszą wycieczkę w góry , było ogromnym wyzwaniem dla przewodnika (grupa miała tez opiekuna ze szkoły ) o tyle maluch chodził dzielnie i bez marudzenia . I najdłuższą wycieczkę pokonał w jedną stronę na własnych nogach i rękach - małe było toto- natomiast tamta młodzież ... przewodnik był mało wylewny w słowach , ale .... no jakby mogli wezwać helikopter to na pewno każdy z nich by to zrobił , a jego zepchnął w przepaść . Ogólnie przy tamtym maluchu to były cieniasy.
Ale do takiego podejście potrzebny mi dłuższy wypad czy to w góry czy na kajaki .Jak płyniemy spływ jedno czy dwu dniowy to siłą rzeczy musimy dopłynąć z punktu A do punktu B , chociażby ze względu na transport sprzętu .Natomiast na wielodniowym spływie , to co innego i czasem jednego dnia przepływamy połowę tego co innego .A w góry mam daleko i jeśli już jechałbym na jednodniowy czy weekendowy wypad , to raczej połazić więcej (choć oczywiście nie tyle co przed laty ) a na wielodniowym "ciśnienie spada " i chętnie leniuchuję gdzieś na polance...
Do Raju to bym chętnie powrócił , ale ze względu na lęk Jaśka , to raczej nie bardzo , może w tym roku jak będziemy w Tatrach to z Frankiem wyskoczymy w innym ludzkim zestawie , zobaczymy.
A jak pisałem , a sami wiecie , każdy dzieciak jest inny .Pamiętam jeden z moich pobytów na bazie namiotowej w Tatrach Słowackich (Czechosłowackich raczej ) . Jedna z grup młodzieży licealnej miała przewodnika .To był chyba SKPB-ol , bardzo sympatyczny spokojny człowiek . Był w tych górach chyba z żoną (nie pamiętam ) i z synem .Dziecko było kilkulatkiem . O ile wyciągnięcie tej młodzieży (która chyba pomyliła biwaki , bo tacy raczej nadjeziorni czy nadmorscy byli ) na najprostszą wycieczkę w góry , było ogromnym wyzwaniem dla przewodnika (grupa miała tez opiekuna ze szkoły ) o tyle maluch chodził dzielnie i bez marudzenia . I najdłuższą wycieczkę pokonał w jedną stronę na własnych nogach i rękach - małe było toto- natomiast tamta młodzież ... przewodnik był mało wylewny w słowach , ale .... no jakby mogli wezwać helikopter to na pewno każdy z nich by to zrobił , a jego zepchnął w przepaść . Ogólnie przy tamtym maluchu to były cieniasy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości