Basia Z. pisze:No sam chyba przyznasz, że takie osoby, które izolują siebie i dzieci od całego "Normalnego" świata istnieją, nie tylko w stolicy. Ale tam chyba jest ich najwięcej.
No jasne, że są. Ale czy najwięcej? Pewnie najwięcej, bo proporcjonalnie do liczby mieszkańców;)
Miałem okazję poznać sporo dzieciaków "celebrytów", sportowców, osób może nie z pierwszych, ale z kolejnych stron gazet (raczej za mało, by traktować ich jako grupę reprezentatywną).
Większość z nich chodzi do zwykłych publicznych szkół, są normalnymi, przeciętnymi nastolatkami. I co najważniejsze, ich rodzice chce, by tacy byli.
Krzyś66 pisze:Cześć
Nie podejmuję się wytłumaczenia dokładnego co pod zacytowanymi przez Cię sformułowaniami rozumiemy (my czyli buba , Piotrek i ja ) , Ty często w dyskusji albo udajesz , że kompletnie nie czujesz co myśli rozmówca albo tego rzeczywiście nie jarzysz.
Tu , Warszawa to pewien symbol określonego zjawiska
Hej;)
Krzysztof, bo nic mnie tak nie wkurwia jak stereotypy. Bez różnicy czy to dotyczące Wąchocka, Zalesia Dolnego, Białych, Czarnych, Muzułmanów lub Warszawy.
Wiesio pisze:O ile ileś tam lat temu, za studenckich czasów, to miasto wydawało mi się ciekawe, zabawne, pełne możliwości, to teraz po jednym dniu czułem się nim zmęczony. Chyba wolę swoje krzaki na wschodniej ścianie
Wiesio to jest naturalne, że wielkie miasta na pierwsze wrażenie przytłaczają.
Na szczęście w naszej "metropolii" mieszka tylko 2mln luda a nie 20;)
bton1 pisze:Do zerówki mnie odprowadzano. Do pierwszej klasy podstawówki już nie. Miałem 6 lat. Przeżyłem.
Do szkoły chodziliśmy z kluczami na szyi i nikogo to nie dziwiło;)
buba pisze:Wiesio pisze:A 'osiedla za żelaznymi bramami'? To chyba wyłącznie efekt braku poczucia bezpieczeństwa w tym molochu...
Nie wiem czy wylacznie... Czy rowniez jest w tym jakis aspekt pogardy dla tych zza zelaznej bramy i taka chec dzielenia na "my" i "oni". My oczywiscie ci lepsi, bogatsi, bardziej nowoczesni itp
Pewnie w jakimś stopniu jest tak jak piszecie, ciężko mi oceniać i wypowiadać się za innych.
Ja chciałem mieć kawałek swojego kąta, który sięga ciut dalej, niż do wyjściowych drzwi.
Co prawda dzielony z setką innych rodzin, ale zawsze swój.
Wcześniej mieszkałem w kamienicy dwie ulice za strefą płatnego parkowania.
Sąsiedzi mega, sami dziadkowie, cisza, spokój;) Ale na ulicy...
Kto ma odrobinę wyobraźni, domyśli się pewnie do jakich scen tam dochodziło.
Dokładnie na tej samej zasadzie właściciele domów jednorodzinnych odgradzają swój dom.
Niedawno wyszedłem z lasu od tyłu do pewnej wioski. Szedłem wzdłuż niej i szedłem i za cholerę nie mogłem przedostać się do ulicy, wszystko szczelnie zagrodzone.
Aż w końcu ktoś stał na podwórku i nas uprzejmie przepuścił;)
buba pisze:Vlado- jak bedziesz w okolicy- moge ci podac adres jakbys chcial kimnac- acz raczej pod drzewem, okapem lub w kiblu bo ganka nie mamy.
Od Ciebie to nie spodziewałem się usłyszeć innej odpowiedzi;)
I dobrze wiedzieć, ze jest jeszcze sporo takich osób jak Ty.
Mirek pisze:Bo chyba taniej utrzymać auto niż dziecko.
Jak zwykle bezbłędna puenta w jednym zdaniu