MOJA sudecka przygoda 06.07.15-16.07.15.

Relacje z Sudetów polskich i czeskich.
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

MOJA sudecka przygoda 06.07.15-16.07.15.

Postautor: Majka » 2015-07-20, 16:02

Do Karpacza przyjeżdżamy w poniedziałek przed południem po sześciu godzinach podróży. Trochę zmęczeni i głodni rzucamy klamoty w kąt wynajętego mieszkania i ruszamy zobaczyć tutejsze "Krupówki" i zapolować na jakie sensowne żarcie. "Krupówki" takie sobie, a polowanie okazuje się dosłowne, bo knajpy w większości dopiero otwierają. Wreszcie w jakiejś niewielkiej spelunce :lol udaje nam się zjeść coś ciepłego i dość sensownego nawet.Wracamy do mieszkania odpocząć po dość męczącej podróży, a po południu idziemy zwiedzać Świątynię Wang oraz przyległy do niej cmentarz. Postanawiamy czas spędzić relaksowo, w góry wyjść dopiero następnego dnia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kościółek bardzo nam się podoba, toteż kupuję książkę na temat jego historii i tym sposobem prezent dla mamuśki mam już z głowy. :lol
Postanawiamy zapuścić się bardziej w miasto, a właściwie jego peryferie. Idziemy na długi spacer po drodze odwiedzając Dziki Wodospad znajdujący się przy żółtym szlaku prowadzącym z Białego Jaru do Strzechy Akademickiej.

Obrazek

Wracając do mieszkania przyglądamy sie jeszcze z zainteresowaniem jednej górce. :lol

Obrazek

I tak po próżniacku i typowo urlopowemu mija nam pierwszy dzień.

DZIEŃ 2
Ranek wita nas bezchmurnym niebem i pięknym słońcem. Będziemy zdobywać Śnieżkę-metodą "na lenia". :ops Wjeżdżamy wyciągiem krzesełkowym na Kopę, kilkanaście minut i już jesteśmy przy Domu Śląskim.

Obrazek

Obrazek

Czerwonym szlakiem gnamy na Królewnę. Tak wieje, że łeb chce urwać. Mijamy turystów w klapkach i z reklamówkami odpoczywających po drodze i już jesteśmy na Śnieżce. Pomimo,że nie przepadam za tak ucywilizowanymi szczytami, spędzamy tam prawie godzinę, głównie łażąc, podziwiając widoki i robiąc sporo fotek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy pod Dom Śląski , a stamtąd odbijamy na niebieski szlak i po chwili jesteśmy u naszych południowych sąsiadów.

Obrazek

Obrazek

Jeszcze spojrzenie na niedawno zdobyty szczyt. :)

Obrazek

Nasz następny przystanek:wypasione czeskie schronisko, a w zasadzie chyba hotel górski.

Obrazek

Wchodzimy do środka, mijamy salę restauracyjną i idziemy do baru. Ślubny rzuca się na złocisty napój, ja zamawiam pół litra ulubionej kofoli. Do tego fundujemy sobie ogromnych rozmiarów rogala z kminkiem-miejscowy wypiek. Fajniaście smakuje z moją kofolą, podobno z piwskiem również.Nie próbowałam, wierzę na słowo. Mija kolejna godzina i czas ruszać dalej. Żółty szlak w 15 minut zaprowadza nas na Równię pod Śnieżką.

Obrazek

Mijamy Strzechę Akademicką nie zatrzymując się w niej (przyjdzie i na to odpowiedni czas)i schodzimy w kierunku Samotni. I tu moje pierwsze wow. :) No, pięknie jest, zaje.... powiedziałabym nawet.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Znajdujemy sobie wolne ławeczki przy stawie i rozsiadamy się wygonie, w zasadzie ślubny się rozsiada, bo ja to głównie leżę patrząc w bezchmurne niebo. Przyjemny wiaterek wieje od stawu, nie odczuwa się upału. Nigdzie nam się już nie spieszy. Po dwóch godzinach leniuchowania ruszamy w dół.Początek szlaku bardzo nam się podoba, toteż sporo focimy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Później przez las.

Obrazek

Odwiedzamy Domek Myśliwski, a w zasadzie oglądamy go z zewnątrz, bo jest zamknięty.

Obrazek

I już jesteśmy na Polanie.

Obrazek

Stamtąd podchodzimy jeszcze chwilę w górę żółtym szlakiem i odbijamy w prawo , aby zobaczyć formację skalną o nazwie Kotki.Na polance obok skałek piknik ma grupa Niemców, witamy się z nimi grzecznie, robimy zdjęcia i znikamy, żeby im nie przeszkadzać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy niebieskim szlakiem do Wangu, a stamtąd do mieszkania -zadowoleni i pełni nadziei na piękny następny dzień.

CIĄG DALSZY NASTĄPI :)
włodarz
Posty: 2719
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2015-07-20, 19:57

Majka pisze:CIĄG DALSZY NASTĄPI :)

Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo strasznie jestem ciekaw co jeszcze w Sudetach widzieliście.
Majka pisze:Na polance obok skałek piknik ma grupa Niemców, witamy się z nimi grzecznie, robimy zdjęcia i znikamy, żeby im nie przeszkadzać.

Pogonić trzeba było. Park Narodowy, a oni piknik poza szlakiem urządzają. Skandal. ;)
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-21, 00:01

DZIEŃ 3
Pogoda niestety psuje się nieco. Od rana chłodno i pochmurnie, ale co tam. Są plany i trzeba je realizować.Wsiadamy do samochodu i jedziemy na Przełęcz Okraj. Gospodarz schroniska kasuje od nas dychę za parking, zostawiamy samochód i idziemy na szlak.

Obrazek

Obrazek

Jest tak jak lubię-nieco dziko, pusto i cicho. Przeciwieństwo wczorajszej wycieczki.

Obrazek

Obrazek

Docieramy na Skalny Stół- najwyższy szczyt Kowarskiego Grzbietu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Śnieżka za chmurami.

Obrazek

A dosłownie po kilku minutach już jest tak:

Obrazek

Wychodzi słoneczko i idzie się całkiem przyjemnie.Dochodzimy na Sowią Przełęcz.

Obrazek

Obrazek

Plecak i kij przekraczają granicę. :lol

Obrazek

Po chwili przyjemnej rozmowy z młodymi ludźmi spotkanymi na Sowiej Przełęczy ruszamy dalej, w kierunku czeskiego schroniska Jelenka.

Obrazek

Obrazek

Tam raczymy się bardzo dobrym obiadem. Knedliczki oczywiście muszą być.Nie wiedziałam też dotąd ,że naleśniki z borówkami i lodami śmietankowymi mogą smakować tak wybornie. Gdy zbieramy się w dalszą drogę zaczyna padać, lać w zasadzie. Ulewa jednak dość szybko mija i znów wychodzi słońce.Schodzimy nudnawym leśnym wyasfaltowanym szlakiem do przygranicznej osady o nazwie Pomezni Boudy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przekraczamy granicę i po chwili jesteśmy przy schronisku. Wchodzimy jeszcze do środka na herbatę, a później do samochodu i wracamy do Karpacza. Sympatyczny, spokojny dzień. Szlak fajny, niezbyt męczący.

DZIEŃ 4
Rozpoczyna się piękną słoneczną pogodą i nic nie zapowiada zmian.Zadowoleni z życia i słońca na niebie idziemy zielonym szlakiem na Polanę. Zatrzymujemy się na chwilę w lesie w punkcie widokowym na Dolinę Pląsawy. Czytamy informacje na tablicy, robimy fotki.

Obrazek

Obrazek

Spotykamy też jakiegoś miejscowego dziadka szukającego grzybów, ucinamy sobie z nim miłą pogawędkę. Wreszcie docieramy na Polanę i odbijamy na żółty szlak. Idziemy zobaczyć formacje skalne o nazwie Pielgrzymy. Bardzo nam się podobają, więc spędzamy przy nich sporo czasu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdzieś w połowie drogi między Pielgrzymami a Słonecznikiem zaczyna psuć się pogoda. Najpierw na niebie pojawiają się chmury, robi się chłodno, a po chwili zaczyna siąpić.Do Słonecznika dochodzimy już w niewielkim deszczu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście ruszamy dalej. Chcemy dojść do schroniska Odrodzenie na Przełęczy Karkonoskiej, w zasadzie w jej pobliżu.
To ostatnia fotka , którą udaje mi się się zrobić w tym momencie:

Obrazek

Gdzieś na pół godziny przed schroniskiem dopada nas ulewa zamieniająca się chwilami w grad.Nie ma się gdzie schronić, bo idziemy w kosówkach. Do schronu wpadamy przemoczeni na maxa. Przebieramy się w suche ciuchy, sposobem, którego tu nie zdradzę udaje nam się nieco osuszyć buty. Trzęsę się z zimna. Rozgrzewa mnie dopiero gorąca herbata. Schronisko pełne zziębniętych przemoczonych turystów, którzy co chwilę wychodzą na taras sprawdzić czy wreszcie przestało padać. I tak ze dwie godziny. Zjadamy w tym czasie smaczny obiad. Wreszcie wychodzi słońce i można wracać. Jest jednak strasznie zimno. Idziemy zielonym szlakiem, nie dość ,że długim, to jeszcze mocno podmokłym, ale niech tam. Dobrze jest.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wreszcie po prawie dwóch godzinach dostrzegamy znajome Pielgrzymy.

Obrazek

Schodząc w kierunku Polany mamy takie widoki,które wynagradzają wszystko:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do mieszkania docieramy wieczorem. Czuję się zmęczona. Pogoda dała popalić całkiem nieźle, ale doszliśmy tam ,gdzie dojść zamierzaliśmy.

DZIEŃ 5
Opuszczamy na chwilę Karkonosze i wyruszamy w Góry Stołowe, a konkretnie do czeskiej miejscowości Adršpach do Skalnego Miasta. Kupujemy bilety i idziemy podziwiać skalne formy.

Obrazek

Obrazek

Wrzucam kilka fotek niektórych skał. Mam nadzieję,żę nie pomyliłam nazw.

Dzban
Obrazek

Głowa Cukru
Obrazek

Organy
Obrazek

Rękawica
Obrazek


Obrazek

Rynek Słonia
Obrazek

Most Diabła
Obrazek

Wieża Elżbiety
Obrazek

Madonna
Obrazek

Dochodzimy do następnej budki i znów płacimy. Schodki w górę( podobno jest ich ponad 170), schodki w dół i płyniemy. Titanic II już prawie tonął, ale wszystko dobrze się kończy. Żyjemy. :lol

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy na bezpieczny ląd i idziemy jeszcze zobaczyć wodospady.

Wielki Wodospad chyba tylko z nazwy wielki, bo wody jakoś niewiele.

Obrazek

Za to Mały Wodospad całkiem uroczy.

Obrazek

Obrazek

Wracając na parking mijamy budkę z kołaczami , o których zawsze słyszałam,że są węgierskie. Tu twierdzą,że to tradycyjne czeskie ciasto. Kto ma rację -nie wiem. Grunt,że staję w długaśnej kolejce po ten specyfik, który bardzo lubię.W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w przygranicznym sklepiku po piwsko i kofolę.
Wieczorem uświadamiamy sobie,że mija już połowa naszego pobytu tutaj.

CIĄG DALSZY NASTĄPI
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3488
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2015-07-21, 21:12

Pierwszy raz w Karkonoszach? Jak na razie czas wykorzystujesz maksymalnie. Ciekawi mnie, co jeszcze wymyśliliście na kolejne dni.
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-22, 00:06

Tak, pierwszy raz. Byłam dwa razy po trzy dni w Górach Stołowych jeszcze w czasach licealnych i tyle, jeśli chodzi o Sudety. Przyszła pora nadrobić.

Wrzucam kolejną część mojej opowieści. :)

DZIEŃ 6
Słońce, bezchmurne niebo, ciepło.I super, bo jest w planach szlak bardzo widokowy.Jedziemy samochodem do Szklarskiej Poręby pod wyciąg. Krzesełkami w górę i już jesteśmy przy schronisku Szrenica. Wstępujemy oczywiście na poranną kawę i całkiem dobry spory kawałek murzynka z czekoladą. Później w drogę.

Obrazek

Mijamy Trzy Świnki.
Obrazek

Obrazek

I Twarożnik ze śmiesznie wyglądającym słupkiem granicznym na szczycie.
Obrazek

Obrazek

Z tyłu pozostaje schronisko , które z tej perspektywy prezentuje się dość ciekawie.

Obrazek

Radiowo-telewizyjna stacja przekaźnikowa pełniąca kiedyś rolę schroniska widoczna coraz lepiej.Oznacza to, że powoli zbliżamy się do Śnieżnych Kotłów.

Obrazek

Obrazek

Zatrzymujemy się jeszcze przy formacji skalnej Violik czytając z zainteresowaniem tablicę informacyjną.

Obrazek

Śnieżne Kotły to drugie po Samotni miejsce, które mnie zachwyciło. Spędzamy tam mnóstwo czasu robiąc sporo fotek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wreszcie schodzimy do schroniska Pod Łabskim Szczytem.

Obrazek

Obrazek

Jest tam tłum ludzi, ale znajdujemy sobie wygodne miejsce na uboczu ( na schodkach ściślej mówiąc :lol ) i zostajemy na dość długi popas.Później schodzimy w dół na parking, gdzie zostawiliśmy samochód. Po drodze na małą chwilę zatrzymujemy się przy Kukułczych Skałach.

Obrazek

Przyglądamy się też jeszcze raz z daleka schronisku Szrenica.

Obrazek

W Szklarskiej Porębie idziemy do knajpy na obiadek i połazić po centrum miasta, które do złudzenia przypomina nam centrum Karpacza , z tą tylko różnicą,że tu nie ma deptaka.Wieczorkiem wracamy do Karpacza zadowoleni wielce z udanego dnia. :)

DZIEŃ 7
Pięknej pogody ciąg dalszy. :) Tak sobie wymyśliłam, że dobrze by było przejść się czerwonym szlakiem z Białego Jaru do Domu Śląskiego. Słyszałam,że to bardzo widokowy szlak, więc pora to sprawdzić osobiście. Najpierw ulicą, a potem lasem niewiele tylko w górę i bardzo łagodnie. I tak przez godzinę do schroniska Łomniczka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schronisko dość zaniedbane, a siedzący za bufetem pan sprawia wrażenie jakby był tu za karę. Szybko opuszczamy to niezbyt przyjazne( moim zdaniem-opinia subiektywna) miejsce. Szlak prowadzi jeszcze przez chwilę lasem, a potem nareszcie zaczyna się coś dziać. Odsłaniają się widoki, jest coraz bardziej stromo i szlak nabiera charakteru przypominającego nieco niektóre szlaki tatrzańskie. Nasuwa nam się porównanie np. z zielonym szlakiem z Zawracia do Chochołowskiej albo też z zielonym ale na Przełęcz pod Kopą. W każdym razie jest fajnie, nawet bardzo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Symboliczny cmentarzyk ofiar gór w Kotle Łomniczki to miejsce, przy którym zatrzymujemy się na chwilę.

Obrazek

Dalej już tylko kawałek do góry i pijemy sobie kawę w Domu Śląskim. Przez chwilę przybieramy ochoty, aby po raz drugi wejść na Śnieżkę. Patrząc jednak na idące tam tłumy szybko rezygnujemy z tego pomysłu. Udajemy się w stronę Akademickiej Strzechy, koło której przeszliśmy kilka dni temu w drodze do Samotni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Siadamy sobie wygodnie na ławkach pod parasolami, wyciągamy kanapki, kupujemy zimne napoje i... ogórki kiszone ( pycha :) ) i siedzimy tak przez dobrą godzinkę. Wreszcie leniwie dość złazimy żółtym szlakiem do Karpacza.

Obrazek

Obrazek

Przy wyjściu z lasu zaglądamy jeszcze nad Dziki Wodospad, ale jest tam tyle ludzi,że nawet nie chce mi się wyciągać aparatu z plecaka.Wracamy do mieszkania, szybki prysznic, przebieramy się i wieczór spędzamy na " Krupówkach" w knajpach. Jest wszak niedziela, a dzień święty trzeba święcić :) .

DZIEŃ 8
Późnym wieczorem dnia poprzedniego zaczęło padać. Całą noc grzmiało, lało, błyskało się. Ranek paskudny. Deszcz. Gór przez okno nie widać.Zimno. Jemy śniadanie z nadzieją,że jednak pogoda się poprawi. Koło południa deszcz nieco zelżał i trochę się przejaśnia. Wsiadamy więc w samochód i jedziemy obejrzeć Kolorowe Jeziorka w Rudawach Janowickich. Dość szybko dojeżdżamy do miejscowości Wieściszowice. Dalej prowadzą nas tabliczki i strzałki. Trzeba przyznać, że oznakowanie bardzo dobre. Są tu trzy parkingi, z czego czynny jest tylko jeden, położony najwyżej. Płatny oczywiście. Na terenie obiektu jest też bufet. Pewnie czynny tylko w weekendy, bo tego dnia zamknięty. No to idziemy oglądać te cacka. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy drugim z jeziorek- Purpurowym wpadam w zachwyt po raz trzeci i wydaję z siebie głośne WOW! :lol

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wycieczka krótka, ale udana. Wcale nie martwimy się o to, co zrobić z resztą dnia. Nareszcie mamy trochę czasu na odpoczynek i poleniuchowanie przy komputerze, zwłaszcza,że nastepny dzień zapowiada się atrakcyjnie, ale i męcząco.

CIĄG DALSZY NASTĄPI :lol
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6187
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-07-22, 10:05

zeby jeszcze nie gonili za kapiele w tych kolorowych jeziorkach! to dopiero bylby czad! postawic tam namiot na brzegu i plum! :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-22, 10:18

No, nie wiem. Nie za bardzo umiem pływać, to mnie nie kusiło. Ewentualnie mogłabym wykąpać się w tym pierwszym Zielonym Jeziorku. :lol
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
włodarz
Posty: 2719
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2015-07-22, 18:04

Wielki Wodospad chyba tylko z nazwy wielki, bo wody jakoś niewiele.

Będąc na dole należy krzyknąć kilkakrotnie: Karkonoszu daj nam wody! :-)
Wtedy wodospad robi się większy.
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-22, 18:53

A nam powiedzieli,że chłop odpowiedzialny za lanie wody z góry poszedł na urlop i z tego właśnie powodu wodospad jest niepozorny. :lol
"Wokół góry, góry i góry

I całe moje życie w górach..."
włodarz
Posty: 2719
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2015-07-22, 19:13

No to jestem zaskoczony. Na zimę przecież całkiem spuszczają wodę i chłop ma wolne.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2015-07-22, 22:33

Bardzo przyjemna ta Wasza wycieczka. Sudety są piękne! Mnie jeszcze nie udało się tam wybrać, bo wybieram się jak sójka za morze, ale może w końcu... Na razie pozostaje mi tylko obejrzeć Twoje zdjęcia i powzdychać donośnie :P

Mnie kofola w ogóle nie podchodzi. Próbowałam już kilka razy i nie do przełknięcia. Zdecydowanie śladem Twojego męża zamówiłabym piwo ;-P

Czekam na "dalej" ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-23, 00:14

Sudety są piękne-potwierdzam. Kofolę uwielbiam i ile razy jestem w Czechach lub Słowacji tyle razy zwożę do domu litrowe butelki, które znikają w szybkim tempie. Alkoholu nie piję wcale odkąd jestem wega. Jakoś tak jedno z drugim się u mnie łączy, więc piwo odpada.
Dalszy ciąg dopiszę może jutro to znaczy dzisiaj, tylko o jakiejś przyzwoitej porze. :lol Niewiele tego już zostało. :(
"Wokół góry, góry i góry

I całe moje życie w górach..."
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6187
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-07-23, 10:02

nes_ska pisze:Mnie kofola w ogóle nie podchodzi. Próbowałam już kilka razy i nie do przełknięcia.


Mnie kofola w smaku nawet podchodzi ale jak sie jej napije to potem mi zawsze niedobrze .. wiec wole unikac..

Majka pisze: Alkoholu nie piję wcale odkąd jestem wega.


ale przeciez alkohol pedzi sie na roslinach? tzn taki dobry- nie mowie o gownianym piwie na zolciach zwierzecych- bo wtedy to rozumiem!
Ostatnio zmieniony 2015-07-23, 10:09 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-23, 11:09

Ostatnia część mojej relacji.

DZIEŃ 9
Jedziemy na jednodniową zorganizowaną wycieczkę do Pragi- relację umieszczę w odpowiednim dziale.

DZIEŃ 10
Pomimo wczorajszego późnego powrotu wstajemy o przyzwoitej porze. Za oknem siąpi deszcz, ale mimo wszystko postanawiamy odbyć kolejną wycieczkę. Tym razem w Góry Izerskie.Jedziemy więc do Świeradowa Zdroju.Parkingowy patrzy na nas ze zdziwieniem i mówi coś w stylu: Wasz samochód będzie chyba na razie jedynym na parkingu. Chce Wam się w góry na taką pogodę?
Chce nam się, tym bardziej ,że czas nas goni. :( Kupujemy bilety w kasie i wjeżdżamy gondolą w górę. Pogoda rzeczywiście nie nastraja do wędrówek.

Obrazek

Obrazek

Po krótkiej wizycie w schronisku udajemy się w kierunku Polany Izerskiej.W zasadzie nie jest najgorzej, bo deszcz nie pada. Tylko trochę wieje i jest chłodno. No i widoków żadnych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędruje się całkiem sympatycznie, tylko od czasu do czasu sporo błota i wody na ścieżce, tak,że trzeba szukać obejścia lasem. Docieramy do Polany Izerskiej, na której spędzamy trochę czasu.Była tu kiedyś osada drwali. Obecnie zostały tylko fundamenty i drewniana stodoła. Jest też wiata z ławkami dla turystów, ale siedzą w niej akurat dwie osoby, więc nie chcemy przeszkadzać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszamy dalej niebieskim szlakiem w kierunku Hali Izerskiej. Po drodze spotykamy taki oto obiekt, który strasznie mi się spodobał, więc oczywiście włażę do środka. :) Na nocleg dla niektórych forumowiczów miejsce idealne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej w dół dość nudnym szlakiem, w zasadzie asfaltówką wśród lasu.

Obrazek

I docieramy na miejsce- podobno najzimniejsze w Polsce.Kiedyś była tu wioska niemiecka. Zostały jeszcze resztki fundamentów po niektórych domach.Jedynym obiektem, który ocalał jest drewniany budynek-obecnie schronisko "Chatka Górzystów", do którego właśnie zmierzamy.Jeden ze szlaków na Halę ( żółty) prowadzi ze Stogu Izerskiego przez torfowiska.Mamy ochotę nim wracać, ale zostaje nam to wybite z głowy. Po ostatnich ulewach może tam być sytuacja bardzo nieciekawa, więc wracać niestety będziemy tą sama drogą , którą przyszliśmy. Jednak póki co podziwiamy to urocze miejsce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbliżamy się do prywatnego schroniska "Chatka Górzystów".

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cudowne miejsce. Widziałam sporo schronisk, ale to ma w sobie coś niezwykłego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Młoda gospodyni kroi świeżo upieczone ciasta, ale jakie ciasta! Wypasione i pyszne.

Obrazek

Czas spędzony w tym schronisku na piciu herbatki, delektowaniu się smakiem ciast i milej pogawędce z gospodarzem dobiega wreszcie końca. Trzeba wracać. Gdy opuszczamy Halę Izerską chmury zaczynają się rozchodzić i zza nich wygląda, najpierw nieśmiało, a później już całkiem całkiem śmiało słoneczko. robi się też o wiele cieplej.Do Polany Izerskiej docieramy z ładną pogodą i tak jest już do końca dnia. :) Wiata jest wolna, więc rozsiadamy się w niej wygodnie na dłuższą chwilę.

Obrazek

Ruszamy dalej z powrotem na Stóg Izerski.

Obrazek

Obrazek

Wreszcie odsłaniają się jakieś widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wszystko to dlatego, że czuwa nad nami wszechobecny Duch Gór-Liczyrzepa ( Karkonosz). :lol

Obrazek

Idziemy jeszcze na szczyt, gdzie znajduje się przekaźnik RTV.

Obrazek

A później zjeżdżamy w dół gondolą.Parking znowu prawie pusty. Oprócz naszego są ze dwa samochody. Parkingowy dzisiaj nie zarobi. :lol

Za Szklarską Porębą zjeżdżamy na parking zatłoczony samochodami i straganami przypominającymi odpustowe.Zostawiamy samochód i idziemy zobaczyć Wodospad Szklarki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy jeszcze do Kochanówki, bo po całym dniu pasowałoby wreszcie zjeść coś gorącego. Wystrój schroniska ciekawy w przeciwieństwie do jedzenia, które nam tam zaserwowano. :(

Obrazek

Obrazek

Wszechobecny Duch Gór jest i tutaj, szkoda tylko,że nie czuwa nad kucharzem. :lol

Obrazek

Wieczór spędzamy na pakowaniu bagaży i sprzątaniu mieszkania. Wcale nie chce mi się stąd wyjeżdżać. :beczy

DZIEŃ OSTATNI

Postanawiamy choć trochę jeszcze wykorzystać czas przed wyjazdem,dlatego też wsiadamy w samochód i ruszamy w kierunku dzielnicy Jeleniej Góry-Sobieszowa. Są tam liczne parkingi . Zostawiamy samochód na jednym z nich. Zaraz za parkingiem zaczynają się dwa szlaki prowadzące na Zamek Chojnik.Szlak czerwony to biegnąca w górę droga wybrukowana kostką, czarny prowadzi przez Zbójeckie Skały i jest o wiele ciekawszy. Trochę przyjemnej nietrudnej wspinaczki po skałach. Na wejście wybieramy właśnie czarny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Później szlaki się łączą i już wspólnie prowadzą do ruin tego czternastowiecznego zamku znajdującego się na wysokości 627 m n.p.m.Zatrzymujemy się jeszcze po drodze obejrzeć sobie głaz o nazwie Skalny Grzyb.

Obrazek

Obrazek

A potem już prosto do zamku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na dziedzińcu można usiąść na ławeczkach i posłuchać lecącej z odtwarzacza legendy o okrutnej Kunegundzie, która mieszkała w zamku.Idziemy na wieżę zamkową podziwiać widoki. :)

Obrazek

Obrazek

A warunki widokowe dzisiaj naprawdę dobre.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kotły Śnieżne
Obrazek

Śnieżka
Obrazek

Szrenica
Obrazek

Żal odjeżdżać. :-( Schodzimy czerwonym szlakiem na parking. Zamek wart obejrzenia, a szlak przez Zbójeckie Skały naprawdę fajny.

Wsiadamy w samochód, wstępujemy jeszcze do knajpy na obiad, a potem już w drogę i do domu. Nie wracamy sami. Bierzemy z sobą Ducha Gór i mamy nadzieję,że jeszcze nieraz będzie nas prowadził po sudeckich szlakach. Na razie zamieszkał w mojej sypialni, ale świetnie się czuje również w ogrodzie wśród traw i krzewów. :lol

Obrazek

KONIEC ! :beczy
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2015-07-23, 17:04

buba pisze:ale przeciez alkohol pedzi sie na roslinach? tzn taki dobry- nie mowie o gownianym piwie na zolciach zwierzecych- bo wtedy to rozumiem!


No tak, ale nigdy nie lubiłam jakoś specjalnie alkoholu,choć paradoksalnie w młodości go trochę wypiłam. Chyba nawet więcej niż trochę. Nie zmuszałam się do rezygnacji z niego. Stało się to spontanicznie.Taką miałam wewnętrzną potrzebę zapewne. :lol Czy na stałe-tego nie wiem.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 90 gości