. Po przyjeździe do Strbskiego plesa rozpoczęliśmy wędrówkę na szczyt 
. Obawiałem się trochę chmur które kłębiły się na horyzoncie ale z początku były dosyć daleko więc myślałem że pójdą gdzieś bokiem . Myliłem się 
. Im bliżej byliśmy szczytu tym szybciej pogoda zaczęła się pogarszać aż w końcu zaczęło padać grzmieć i ciskać naokoło piorunami 
. Zlało nas niemiłosiernie a do tego zaczął napieprzać przez chwilę grad więc musieliśmy zrobić wycof , mój pierwszy w życiu 
. Na drugi dzień czując cholerny niedosyt postanowiliśmy nie dać za wygraną i podjęliśmy drugą próbę złojenia bydlaka 
. Jak to było dzień wcześniej wszystko z początku wydawało się piękne i klarowne poza niewielkimi chmurkami gdzieś tam na horyzoncie wyglądającymi niegroźnie 
. Nie muszę chyba pisać co było jakiś czas później tyle że tym razem schowaliśmy się pod pewną skałę która jest zaraz przy szlaku 
i dzięki temu wyszliśmy z opresji suchym butem 
. Po jakimś czasie gdy burza poszła sobie precz rozpoczęliśmy wędrówkę na szczyt by po jakimś czasie stanąć na wierzchołku i rozkoszować się pięknymi widokami na które z pewnością zasłużyliśmy . Kilka fotek :
Zdeterminowany i gotowy do działania
Jakiś tam lansik
Prawie na szczycie
No i wreszcie
Troszkę zmęczeni ale szczęśliwi
Znasz ktoś na tyle słowacki by przetłumaczyć co tutaj piszę? Ciekawi mnie to
No i w dół
Czy ta mordka może kłamać?
Idealna skałka do żywcowania
To te same kozice z pod Tępej , podobno filance wynajęli je by mnie śledziły bo nie mogą mnie namierzyć
Daj buziola
Urwis w swoim żywiole
Może mi ktoś powiedzieć co to za skocznia na Słowacji? Wygląda na K-120
Strbskie pleso
Podsumowując mimo wycofu dzień wcześniej i deszczu który nas spotkał pod szczytem było całkiem milusio i przyjemnie
. Dziękuje za uwagę .
