04-05.02.17 Od kolorów radości do kolorów szarości w Beskidz
04-05.02.17 Od kolorów radości do kolorów szarości w Beskidz
W ostatni styczniowy piątek dostałam radosnego sms-a od Błażeja, że szykuje się spotkanie w górach! I choć byłam jeszcze w Sądeckich i Pieninach, a przede mną szykowały się Tatry, z których miałam wrócić w piątek, sobotni wyjazd wydawał się być osiągalny!
I choć pasma się zmieniały ze względu na brak miejsc w schroniskach, w końcu udało nam się zebrać w całość i uderzyć w kierunku Krupowej. Po różnych perypetiach z korkami, niebezpiecznymi kamieniami i poszukiwaniem sklepu, w którym znajdują się kabanosy, w końcu dotarliśmy do Sidziny Wielkiej Polany.
W związku z zawirowaniami różnej maści dziesiecioosobowa musiała się podzielić, więc skończyliśmy w szóstkę. A ruszyliśmy nie szlakiem, lecz drogą, prowadzącą do schroniska. Pogoda w miarę dopisywała, choć jak zwykle ostatnio przejrzystość była średnia, a na Tatry akurat padało słońce!
Nic to. Nie przyjechałam tu podziwiać, lecz spędzić czas w doborowym towarzystwie Widoki to tylko takie dopełnienie udanego weekendu.
Jak zwykle ciągnęłam się gdzieś z tyłu za grupą, więc mogłam pofotografować ich plecy i wyposażenie
Idąc zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie z widokiem, wprawdzie bladym, ale można było się opalać jak jaszczur i spożywać płyny dowolne (czyt. herbaty bądź kawy)
Po krótkiej przerwie i informacji od reszty ekipy, która również zmierzała w jedynym słusznym kierunku, ruszyliśmy wyżej!
W końcu doszliśmy do momentu, w którym zaczęliśmy się zastanawiać, czy lepiej iść tą drogą, czy szlakiem.
Po długiej i burzliwej na radzie wybraliśmy szlak
Tatry coraz bardziej majaczyły w oddali.
Liczyłam jednak na to, że gdy słońce trochę się przesunie, będą coraz bardziej widoczne...
Brnęłam więc dalej do góry!
W pewnym momencie nawet rozbiliśmy się na kilka mniejszych grup. Liderzy na przodzie, a reszta (w tym ja) gdzieś z tyłu, próbując nadgonić
Krajobraz był nieco wiosenny. Spod śniegu wyłaniało się błotko, po którym zdecydowanie łatwiej się szło!
Spomiędzy drzew widziałam już nawet schronisko! To dobry znak! Może będę mogła zobaczyć spod niego Tatry!
Tutaj odnosiło się wrażenie, że już je widać nieco lepiej!
Nic bardziej mylnego... Gdy wyszłam na halę, pojawiła się ona...
Świata nie było widać! Musiałam nawet założyć okulary, bo widziałam tylko białe, do tego stopnia, że aż mnie raziło!
Zanim jednak to zrobiłam, uskuteczniłam jedno jedyne selfie Nooo, może dwa ;p
Oczywiście nie doczytałam szlakowskazu, wiec najpierw poszłam w kierunku Policy, ale szybko uznałam, że to błąd i wróciłam w jego okolice, by przeczytać jeszcze raz...
Tym razem już bez problemu dotarłam do schroniska, gdzie nawadnialiśmy się i pożywialiśmy, czekając na resztę naszej dziesięcioosobowej ekipy.
Kiedy przyszli, postanowiliśmy spróbować szczęścia i dotrzeć na górę.
Najpierw najszybsza trójka, później mocno zmotywowana ja, a na końcu reszta ekipy
Myślałam, że uda mi się cokolwiek zobaczyć. Cokolwiek!
W lesie jednak zobaczyłam słońce ukrywające się za mgłę...
I okazało się, że spóźniłam się o 3 minuty, więc widok miałam taki:
...a mogłam mieć chociaż taki, który zdążył uwiecznić telefonem mój braciszek :<
Byłam rada jak nigdy!
W związku z tym, że nie zapowiadało się na poprawę, postanowiliśmy zejść na dół.
Wieczór i noc upłynęły jak zwykle w wesołej, przyjaznej i śpiewnej atmosferze Gdy zeszliśmy do schroniska dotarł do nas jedenasty, brakujący, element układanki A poranek? Przywitał nas mgłą i śniegiem
Jednym z plusów tej sytuacji był fakt, że drzewa znów się zabieliły!
Grupa zebrała się gromadnie przy schronisku....
Zerknęła na widoki!
I ruszyła! Na początek zwartym szykiem!
Pomijając oczywiście mnie Ja ciągnęłam się w sporej odległości za nimi, podziwiając biel drzew i nieba...
Cóż. Pędzili do przodu, uciekając neskowemu ślimakowi
Ale wypełniali mi kadr...
...co mi się całkiem podobało!
Suuuuuuper!
Nawet nie miałam nic przeciwko temu, że nic nie było widać
Co jakiś czas doganiałam towarzycho, by za chwilę stracić ich z oczu
W końcu doszliśmy do punktu widokowego!
Nawet zaczęło się przejaśniać - i to było na tyle, jeśli chodzi o widoki!
Ale podziwialiśmy je zbiorowo!
Ruszając dalej jeszcze mieliśmy wokół siebie zimę.
I to były w zasadzie jej ostatnie podrygi.
Gdy zeszliśmy poniżej 1000 m.n.p.m. zaczęło nam się lać na głowy, śnieg spadał z drzew i były okrutne roztopy oraz lodowisko.
Bardzo niespiesznie zmierzaliśmy na dół, co jakiś czas zatrzymując się na herbatę z termosu, batony i inne smakołyki
Na dole aura była wiosenno-zimowa...
Chwilami nawet z przewagą wiosny.
Oczywiście - jak zwykle - TRZEBA TO POWTÓRZYĆ!!!!! ;-)
I choć pasma się zmieniały ze względu na brak miejsc w schroniskach, w końcu udało nam się zebrać w całość i uderzyć w kierunku Krupowej. Po różnych perypetiach z korkami, niebezpiecznymi kamieniami i poszukiwaniem sklepu, w którym znajdują się kabanosy, w końcu dotarliśmy do Sidziny Wielkiej Polany.
W związku z zawirowaniami różnej maści dziesiecioosobowa musiała się podzielić, więc skończyliśmy w szóstkę. A ruszyliśmy nie szlakiem, lecz drogą, prowadzącą do schroniska. Pogoda w miarę dopisywała, choć jak zwykle ostatnio przejrzystość była średnia, a na Tatry akurat padało słońce!
Nic to. Nie przyjechałam tu podziwiać, lecz spędzić czas w doborowym towarzystwie Widoki to tylko takie dopełnienie udanego weekendu.
Jak zwykle ciągnęłam się gdzieś z tyłu za grupą, więc mogłam pofotografować ich plecy i wyposażenie
Idąc zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie z widokiem, wprawdzie bladym, ale można było się opalać jak jaszczur i spożywać płyny dowolne (czyt. herbaty bądź kawy)
Po krótkiej przerwie i informacji od reszty ekipy, która również zmierzała w jedynym słusznym kierunku, ruszyliśmy wyżej!
W końcu doszliśmy do momentu, w którym zaczęliśmy się zastanawiać, czy lepiej iść tą drogą, czy szlakiem.
Po długiej i burzliwej na radzie wybraliśmy szlak
Tatry coraz bardziej majaczyły w oddali.
Liczyłam jednak na to, że gdy słońce trochę się przesunie, będą coraz bardziej widoczne...
Brnęłam więc dalej do góry!
W pewnym momencie nawet rozbiliśmy się na kilka mniejszych grup. Liderzy na przodzie, a reszta (w tym ja) gdzieś z tyłu, próbując nadgonić
Krajobraz był nieco wiosenny. Spod śniegu wyłaniało się błotko, po którym zdecydowanie łatwiej się szło!
Spomiędzy drzew widziałam już nawet schronisko! To dobry znak! Może będę mogła zobaczyć spod niego Tatry!
Tutaj odnosiło się wrażenie, że już je widać nieco lepiej!
Nic bardziej mylnego... Gdy wyszłam na halę, pojawiła się ona...
Świata nie było widać! Musiałam nawet założyć okulary, bo widziałam tylko białe, do tego stopnia, że aż mnie raziło!
Zanim jednak to zrobiłam, uskuteczniłam jedno jedyne selfie Nooo, może dwa ;p
Oczywiście nie doczytałam szlakowskazu, wiec najpierw poszłam w kierunku Policy, ale szybko uznałam, że to błąd i wróciłam w jego okolice, by przeczytać jeszcze raz...
Tym razem już bez problemu dotarłam do schroniska, gdzie nawadnialiśmy się i pożywialiśmy, czekając na resztę naszej dziesięcioosobowej ekipy.
Kiedy przyszli, postanowiliśmy spróbować szczęścia i dotrzeć na górę.
Najpierw najszybsza trójka, później mocno zmotywowana ja, a na końcu reszta ekipy
Myślałam, że uda mi się cokolwiek zobaczyć. Cokolwiek!
W lesie jednak zobaczyłam słońce ukrywające się za mgłę...
I okazało się, że spóźniłam się o 3 minuty, więc widok miałam taki:
...a mogłam mieć chociaż taki, który zdążył uwiecznić telefonem mój braciszek :<
Byłam rada jak nigdy!
W związku z tym, że nie zapowiadało się na poprawę, postanowiliśmy zejść na dół.
Wieczór i noc upłynęły jak zwykle w wesołej, przyjaznej i śpiewnej atmosferze Gdy zeszliśmy do schroniska dotarł do nas jedenasty, brakujący, element układanki A poranek? Przywitał nas mgłą i śniegiem
Jednym z plusów tej sytuacji był fakt, że drzewa znów się zabieliły!
Grupa zebrała się gromadnie przy schronisku....
Zerknęła na widoki!
I ruszyła! Na początek zwartym szykiem!
Pomijając oczywiście mnie Ja ciągnęłam się w sporej odległości za nimi, podziwiając biel drzew i nieba...
Cóż. Pędzili do przodu, uciekając neskowemu ślimakowi
Ale wypełniali mi kadr...
...co mi się całkiem podobało!
Suuuuuuper!
Nawet nie miałam nic przeciwko temu, że nic nie było widać
Co jakiś czas doganiałam towarzycho, by za chwilę stracić ich z oczu
W końcu doszliśmy do punktu widokowego!
Nawet zaczęło się przejaśniać - i to było na tyle, jeśli chodzi o widoki!
Ale podziwialiśmy je zbiorowo!
Ruszając dalej jeszcze mieliśmy wokół siebie zimę.
I to były w zasadzie jej ostatnie podrygi.
Gdy zeszliśmy poniżej 1000 m.n.p.m. zaczęło nam się lać na głowy, śnieg spadał z drzew i były okrutne roztopy oraz lodowisko.
Bardzo niespiesznie zmierzaliśmy na dół, co jakiś czas zatrzymując się na herbatę z termosu, batony i inne smakołyki
Na dole aura była wiosenno-zimowa...
Chwilami nawet z przewagą wiosny.
Oczywiście - jak zwykle - TRZEBA TO POWTÓRZYĆ!!!!! ;-)
Ostatnio zmieniony 2017-02-07, 21:07 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
To ja dorzucę parę słów Pierwszego dnia pogodę mieliśmy wymarzoną - krótki rękaw i polar/softshell grzały bardziej niż wystarczająco. Do tego, poza krótkim fragmentem, szło się cudnie, bez zapadania. Jak widać, na jakiś czas mgła wszystko spipcyła, ale takie jej uroki Na Policę spacer był dość intensywny, były miejsca, gdzie zapadałem się po didaskalia.
Samo schronisko OK jeśli chodzi o warunki i lokalizację, średnie w kwestii jadła i słabe w kwestii obsługi. Ale jak zwykle ekipa czyni owe skromne ubytki zupełnie nieistotnymi
Drugiego dnia rzeczywiście do połowy trasy szło się przyjemnie, potem syf zaatakował z góry i z dołu. Jeśli prognozy sporego mrozu się sprawdzą, to ślizgawa będzie tęga.
Podsumowując, wyjazd jak zawsze udany, mordy uchachane, gardła zdarte. Niektórzy naprawdę włożyli wiele trudu, żeby dotrzeć na miejsce, nawet w pełnej konspirze i po nocy. Serce rośnie Z tego wszystkiego nawet żona otworzyła się na wyjazdy zimowe. Szok i niedowierzanie Bez wątpienia chlubną tradycję będziemy kontynuować, siła w narodzie nie ginie :-P
Samo schronisko OK jeśli chodzi o warunki i lokalizację, średnie w kwestii jadła i słabe w kwestii obsługi. Ale jak zwykle ekipa czyni owe skromne ubytki zupełnie nieistotnymi
Drugiego dnia rzeczywiście do połowy trasy szło się przyjemnie, potem syf zaatakował z góry i z dołu. Jeśli prognozy sporego mrozu się sprawdzą, to ślizgawa będzie tęga.
Podsumowując, wyjazd jak zawsze udany, mordy uchachane, gardła zdarte. Niektórzy naprawdę włożyli wiele trudu, żeby dotrzeć na miejsce, nawet w pełnej konspirze i po nocy. Serce rośnie Z tego wszystkiego nawet żona otworzyła się na wyjazdy zimowe. Szok i niedowierzanie Bez wątpienia chlubną tradycję będziemy kontynuować, siła w narodzie nie ginie :-P
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
bton1 pisze:Do tej pory nie mogę w to uwierzyć
Powinna Cię w nagrodę na sankach wozić.
Robert J pisze:Kurde, myślałem, że w Beskidach jest więcej śniegu, a tu tak trochę skromnie.
Śniegi spadną na Wielkanoc i 1 Maja.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
bton1 pisze:Albo siedzieć na końcu w autobusie
I mieć ze sobą Luksusową.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
bton1 pisze:Dobromił pisze:Ważny jest kształt butelki.
Ja zwykłem bardziej doceniać zawartość, ale jak tam wolisz
Luksusowa jest kwadratowa. Nie turla się po autobusie.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 198 gości