Musi, nieznajomość praw nie usprawiedliwia. Tak słyszałem.
No i polecam zapoznać się z tym co jest pod linkiem (chyba że siedzisz w temacie).
Kłopocik z ta ustawą to nie jest to, że sobie ktoś w ogródku wytnie drzewo a nawet trzy. Jego działka i ok, to można zrozumieć-może gość chce sobie przearanżować ogród, albo zwiększyć dostęp światła. Powodów może być wiele.
Smutne rzeczy pojawiają się jeżeli chodzi o konkretne powierzchnie, np. jest osiedle mieszkaniowe, w pobliżu las/zagajnik/itp. Miejsce wizualnie ładne, spacerów, odpoczynku, kojące skołatane nerwy mieszkańców bloków
I pojawia się właściciel, który wycina te kilkanaście arów zielenie. Może? No przecież jego, to czemu nie? Co za różnica 3 drzewa czy 300, sprawiedliwość powinna być równa dla każdego i to wydaje się być jasne.
Ale pojawia się problem szerszy na skalę miasta/miejscowości, bo ten fragment zieleni był częścią większą, krajobrazu, otoczenia, komfortu życia pobliskich mieszkańców, wreszcie cen nieruchomości w ładnej krajobrazowo okolicy. Było ładnie, sielsko i miło, a tu po wycięciu drzew powstaje hala jakiegoś zakładu, hipermarket albo bloki. Zmienia się całkiem otoczenie, zmienia się życie tych co mieszkali obok. I to jest problem.
Z jednej strony dlaczego zabraniać właścicielowi większej powierzchni wycinki, w czym on jest gorszy od tego z małym ogródkiem? A z drugiej strony bez żadnej kontroli zmienia się krajobraz i jego walory, które mają wpływ nie na właściciela tej powierzchni, a na setki osób mieszkających obok. To nie było w ogóle przemyślane.
Pewnie najlepiej byłoby żeby miasta wykupiły takie tereny ale kogo na to stać, jaki samorząd.