... czyli krótka opowieść o nietypowej wycieczce na Leskowiec.
Równo tydzień temu odebraliśmy z vidraru w Katowicach nasz nowy nabytek. Maleńki, dwuosobowy, przenośny dach nad głową. Cóż było czynić. Trza go wypróbować w terenie. Padło na Leskowiec. Wszak aura zaczęła się robić więcej niż wiosenna. No i nie ukrywam. Skusiły mnie zdjęcia kumpla sprzed tygodnia.
Jagódki. Start około 15:50. Bezszlakowo. Na dolne łączki. Niestety na nich już tylko marne resztki fioletków.
Za to las żyje. Co rusz jakieś ptasie trele w koronach drzew, pod stopami kwitnące lepiężniki, żywiec gruczołowaty, podbiały a i trafił się nawet samotny zawilec.
Pierwszy rest. Ze smyczy uwalniamy Gałgana. Dokazuje radośnie wokół plecaków co raz wspinając się na jeden z nich.
Dzień chyli się ku wieczornej zadumie, więc czym prędzej zbieramy graty i pokonujemy ostatnią część trasy.
Leskowiec. Dokazujący na grzbiecie ciężarek w postaci plecaka malowniczo przyozdobionego przytroczonym do niego szpejem biwakowym robi głośne jebudu o glebę. Tu dziś śpimy. A widoki rozpieszczają.
Stawiamy "domek" na zawietrznej, znosimy opał, strugamy patyki pod "giętą z ognia". Nie jesteśmy sami. Drugi namiot rozbija się jakieś 20 m. od nas. Przed wyjazdem z Bielska zastanawialiśmy się czy komuś wpadnie do głowy równie popierdolony pomysł. Jak widać wpadł.
Gonitwa po szczycie. To południowa, to północna polana. Nie wiadomo co fotografować. I tu, i tu równie ładnie.
I nagle, jak nożem uciął, koniec spektaklu. Kilka sprawnych ruchów i... kolacja. I nocne górołazów rozmowy z Patrycją i Damianem. Pozdrawiamy tarnogórzan.
C.D.N.
Zachód, biwak, wschód i krokusy. Czyli...
Czuję się obrażony, że aż ponad godzinę później nasze forum zostało zaszczycone relacją.
Czyżbyśmy byli gorszego sortu? Wirtualnego kolegę o nicku Kisiel pamiętam sprzed wielu lat.
Czyżbyśmy byli gorszego sortu? Wirtualnego kolegę o nicku Kisiel pamiętam sprzed wielu lat.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
W nocy wioter. Piździ jak we Bełchatowie na dworcu. Wiatr wyczynia cuda ze ściankami namiotu. Mam wrażenie, że dobiera się do nas jakiś leśny łakomczuch skuszony perspetywą darmowego żarcia, jednak po oględzinach stwierdzam z całą stanowczością, że taki odgłos wydają rzepy od "drzwi". Dopinam, dopasowuję i... W końcu zapadam w objęcia Morfeusza...
Budzi mnie wiatr. Otwieram leniwie oko i widzę, że ścianki namiotu przybierają jakiś taki podejrzanie różowy kolor. Wygrzebuję się i... ślipiom nie wierzę... Świat nabiera barw...
Kawa, śniadanie, pakowanie i przed ósmą ruszamy chaszczingiem na Semikową. A tam... ta dam... Nawet rudzik ładnie pozuje do zdjęć.
Krótkie odwiedziny u Pani Halinki - gospodyni na Leskowcu - zroszone zimnym, złocistym i zagryzione kawałkiem "giętej z wieczora". Ciężarki na plecy i fru. Na Czartak.
Przy Jaśkowej Arce obiadek. Oględziny chaty i fruwające wokół "czarne motyle" czyli rusałki żałobniki, rusałki pawiki i cytrynki. Ciszę i spokój obiadku "zakłócają" tylko ptasie trele-morele. Czuć wiosnę na każdym kroku.
Pozostaje nudne... nudne... mega nudne zejście przez Kamień do Czartaka. I łapanie busa do Pope Town Dziadowice...
Chwila oczekiwania i "Strzała Podbeskidzia" zabiera nas do Bielitz-Biala.
FIN
Komplet https://goo.gl/photos/29MV3Sej3Raxgpeq6
Budzi mnie wiatr. Otwieram leniwie oko i widzę, że ścianki namiotu przybierają jakiś taki podejrzanie różowy kolor. Wygrzebuję się i... ślipiom nie wierzę... Świat nabiera barw...
Kawa, śniadanie, pakowanie i przed ósmą ruszamy chaszczingiem na Semikową. A tam... ta dam... Nawet rudzik ładnie pozuje do zdjęć.
Krótkie odwiedziny u Pani Halinki - gospodyni na Leskowcu - zroszone zimnym, złocistym i zagryzione kawałkiem "giętej z wieczora". Ciężarki na plecy i fru. Na Czartak.
Przy Jaśkowej Arce obiadek. Oględziny chaty i fruwające wokół "czarne motyle" czyli rusałki żałobniki, rusałki pawiki i cytrynki. Ciszę i spokój obiadku "zakłócają" tylko ptasie trele-morele. Czuć wiosnę na każdym kroku.
Pozostaje nudne... nudne... mega nudne zejście przez Kamień do Czartaka. I łapanie busa do Pope Town Dziadowice...
Chwila oczekiwania i "Strzała Podbeskidzia" zabiera nas do Bielitz-Biala.
FIN
Komplet https://goo.gl/photos/29MV3Sej3Raxgpeq6
Dworca PKS nie mamy od kilku lat, ostatni pociąg osobowy ze stacji kolejowej Bełchatów odjechał prawie 30 lat temu. Może miałeś na myśli дворец, to pałaców mamy wiele, zaś dworów jeszcze więcej, bo każdy sobie może iść na dwór.darkheush pisze:Piździ jak we Bełchatowie na dworcu
Jestem łasy nie tylko na łakocie. Przepraszam za pomyłkę, następnym razem zajdę od drugiej strony namiotu.darkheush pisze:Mam wrażenie, że dobiera się do nas jakiś leśny łakomczuch skuszony perspektywą darmowego żarcia
Ostatnio zmieniony 2017-04-04, 10:00 przez ceper, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 268 gości