Acha, ten wyjazd zawiera w sobie same lajciki, więc jak ktoś liczy, że tu będzie nie wiadomo co, to po prostu się przeliczy.
Ruszyliśmy w sobotę. W sobotę akurat miało być brzydko, więc się specjalnie nie goniliśmy.
Dotarliśmy. "Apartament z widokiem na góry" okazał się dość ciemnym pokojem ze zlewem. Widok był z niego piękny. Na górę drzewa na opał. Balkon był, ale cały w cemencie. Zresztą było zimno i nikt na niego nie wyłaził. Zaczęło się więc nieciekawie, a nie wspomniałem jeszcze, że zacząłem pobyt od umycia podłóg.
No ale dobra, zacisnąłem zęby i tyle.
Poszliśmy sobie na rozeznanie terenu, deptakiem do centrum. Deptak fajny.
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/6026663a0853f443.jpg)
Znaleźliśmy fajne miejsce na obiad (jedzenie na wagę), pokręciliśmy się trochę, znaleźliśmy park.
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/bbe9a3af0aec6e19.jpg)
A w nim karuzelę, na której Julka spędziła prawie godzinę, a ja miałem lekko dość, bo żeby ją kręcić, trzeba było biegać w kółko.
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/65a49b708253d63d.jpg)
Wróciliśmy na kwaterę, załatwiliśmy lekko ciepłe grzejniki (temperatura podskoczyła do 20 stopni) i tak w sumie minął dzień.
Rano było tak zimno w pokoju, że dość szybko wyskoczyliśmy na zewnątrz i busikiem podjechaliśmy do Sromowców. Celem był spływ Dunajcem.
Prognozy póki co były optymistyczne, słońce było łaskawe, a temperatura powoli się podnosiła, chociaż i tak byliśmy poubierani jak na wyprawę na Sybir.
Wystawiłem więc siwy łeb na słońce i czekałem, co się będzie działo.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/46bd6349c7e209cc.jpg)
Pomimo słonecznej pogody i niedzieli, musieliśmy nieco poczekać, aż zbierze się odpowiednia liczba chętnych.
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/09353571d3d58838.jpg)
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/31112fb934c3e200.jpg)
W końcu nadeszła nasza kolej i wsiedliśmy do przeciekającej nieco tratwy.
Początek spływu raczej jest nudnawy, powiedzmy pierwsze pół godziny... Niewiele się dzieje, nurt jest spokojny. No ale za to pierwszy raz w życiu zobaczyłem czarnego bociana.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/30d3bbf816a8f21f.jpg)
Rzeka robi wielki łuk i powoli się zbliża do Sromowców Niżnych. Tam jako tako zaczynają się jakieś widoki.
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/855ebaf898ffb175.jpg)
I tak mniej więcej od Sromowców Niżnych właśnie zaczyna się cała zabawa. Czyli przełom. Jest fajnie, widokowo. Uroku na pewno dodają piękne wiosenne kolory i słońce, które podświetla młode liście. W szarościach nieba nie byłoby z pewnością takiego efektu.
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/706992f5b42dae92.jpg)
Podpływamy praktycznie pod same Trzy Korony.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/719c217699bfc387.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/9aa21698ee115739.jpg)
Przed nami jedna tratwa, słowacka. Za jakiś czas nasza ją wyprzedzi. Ile radości z tego faktu miało moje dziecko...
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/1bb0891a820d070a.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/a79666d6ae53a849.jpg)
Nurt zakręca w prawo, zostawiając Trzy Korony po lewej ręce i wpływamy w pieniński wąwóz, który co rusz odkrywa przed nami nowe tajemnice.
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/22280aa979686892.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/114d225630a61be3.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/3b24f0df9947f9e8.jpg)
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/0298eb5d9d3409ff.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/86b0956bf299a1a0.jpg)
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/e0fc08f2911ae4e9.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/ac6ec141dc7a4432.jpg)
Czas płynie nam sielankowo. Powoli zbliżamy się do rejonu Sokolicy. Czasem nurt jest dość rwący i tratwa pędzi na złamanie karku. Na jednym z zakrętów nieplanowana atrakcja. Obraca nas o 180 stopni. Nie toniemy. Przeżyją wszyscy.
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/bcabc7d71d2d22bb.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/7d4c2a3cd29ae235.jpg)
W końcu mijamy Sokolicę.
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/21787cf84dfce62e.jpg)
Za Sokolicą zostaje jeszcze jeden zakręt i koniec. Całość trwa nieco ponad dwie godziny. Polecam, warto. Ceny uważam za śmiesznie niskie, jeśli porównywać do ceny wjazdu kolejką na Kasprowy. Normalny niecałe 50, ulgowy połowę z tego.
My w każdym razie wysiadamy z tratwy i idziemy na obiad. Jedzenie na wagę. No i wziąłem lane piwo. Musiało być stare. Kilogram żarcia na talerzu to akurat dla mnie norma, więc raczej się nie przejadłem. No więc to piwo musi być trefne, ale o tym potem będzie...
W każdym razie humory nam póki co dopisują.
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/9ea2733009800688.jpg)
Szybkie przepakowanie i ruszamy na spacerek. Bez szlaku. Ku Szafranówce. Przez pola i błoto.
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/3b82f3dd707aa2fb.jpg)
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/cc14dc4559c230d2.jpg)
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/32abe21f2f956851.jpg)
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/05237a7bd950791a.jpg)
Mija trzydzieści minut. I jesteśmy już na grzbiecie. To duży plus Szczawnicy. Niewiele wysiłku trzeba, żeby się wydostać do góry. No ale spodnie całe w błocie. Julka demonstruje swoje nogawki pokazując przy okazji znane już znaki...
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/f466476eb755dfd7.jpg)
No ale Palenica już stąd blisko, prawie na wyciągnięcie ręki.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/bd9d1ba4ec9f00b9.jpg)
Tyle, że wyszły Tatry no i się zesrałem - na razie w przenośni.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/579/37be559505bf4866.jpg)
Nie ma zbyt dobrej widoczności, wszystko przymglone, ale i tak jest świetnie.
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/b53689bf318c9c81.jpg)
No dobra, okrzyki córki wyrywają mnie z natchnienia, plac zabaw czeka, a ja wciąż się zatrzymuję...
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/bceea03cd296af05.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/1ce1838f64340344.jpg)
Tyle, że to jest silniejsze ode mnie...
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/580/8fe3859ce65c0b2f.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/250b96b9c7cf2f31.jpg)
W końcu Julka dociera do trampolin i przebywa tam dobre pół godziny. Mnie w tym czasie zaczyna napierdzielać w brzuchu. Zwiedzam trochę podszczytowe partie Palenicy, "szukam grzybów i jagód", tak kilka razy...
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/580/cc359ffec60a4477.jpg)
Na tor saneczkowy nie idziemy. Nie dam rady. Muszę być cały czas w pogotowiu. Na zejściu do Szczawnicy też kilkukrotnie zboczę ze szlaku.
Pod Palenicą plac zabaw. No, spędzamy tu ponad godzinę. Jedni na trampolinach i dmuchanych zamkach...
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/c64e5cc61af55d0d.jpg)
Inni na kiblu (nie, nie mam zdjęcia).
Wracamy na kwaterę (ze stresem, bo piętnaście minut wzdłuż głównej ulicy, bez szans na ratunek), Julkę wita pies gospodarzy.
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/579/5e9f01263deb80d6.jpg)
Wieczorem było zimno. W zasadzie nie wiem, co było. Rozerwało mnie od środka, krew lała się z wnętrzności, uratować mogło mnie tylko jedno. Jogurty. Wypijam, kładę się spać. Liczę, że poranek będzie łaskawy.
Inni też mają swoje zmartwienia. Julka padnięta, zasypia w ubraniu. Magda szczęka zębami, grzejniki troszkę letnie były, ale już są zimne. Nigdy więcej majówek...
C.D.N.