Dzień Dziecka na Jasieniu.
Dzień Dziecka na Jasieniu.
Skoro Nessce padł komputer, to z darkheushem popełnimy relację z naszej trasy na Jasień.
Wyruszyło kilka odrębnych ekip - cel mieli ten sam, Polana Skalne pod Jasieniem. Już w Krakowie spotykamy jedną z nich, czyli B&B (nieforumowi). W Mszanie do busa dosiadają się Beskidus i Kaśka. Z tymi ostatnimi wysiadamy w Dobrej Skrzyżowanie, a ci pierwsi jadą do centrum. Upał nie do zniesienia, a my drałujemy 3 km asfaltem do Jurkowa.
Tam godzinny postój w karczmie na pierogach i piwku. I to okazuje się być bardzo rozsądną decyzją, gdyż największy skwar przejdziemy lasem. Już na pierwszym podejściu wiemy gdzie jesteśmy. To Wyspowy z tymi swoimi podejściami od których puchną kolana. Muł na plecach nie wykazuje chęci współpracy i nie chce się wynieść sam
Pierwsze widoki na Krzystonów i Kutrzycę, piwko w krzokach, leniwy papierosek, mozolne zdobywanie wysokości i nagle się wypłaszcza. Jak to mówią - cisza przed burzą. Czyli finalnym podejściem na szczyt Królowej Wysp. Nie, to nie jest podejście... to jakaś zemsta górskich duchów.
Ale wszystko co dobre się kiedyś kończy. W sumie nie jesteśmy tu dla przyjemności. Szczytujemy. To moja pierwsza wspólna z darkheushem perełka w Koronie.
Kogo tam interesują Tatry... albo jakieś polany...
Rozdzwaniają się telefony, bo już pierwsze ekipy dotarły do szałasu i trzeba ich "zeswatać" telefonicznie. Tymczasem z lasu wyłaniają się B&B i po krótkim odpoczynku ciśniemy dalej już wspólnie. Żegna nas Maryjka, której pomimo upływu lat głowa nie chce odrosnąć
Stumorgowa... I ten widok... I ta cisza... Zero widoków, bo wszystko zasłaniają jakieś góry
Ostatnie spojrzenie wstecz, na Królową Wysp. Godna nazwy Mogielica-Piekielnica.
Pogaduchy, ciepłe, przedwieczorne słońce, szlak wijący się po polanach i lesie i znów się zaczyno. Krzystonów. darkheush stwierdza, że jeśli jeszcze kiedykolwiek wymyśli Wyspowy na ciężko, to ktoś ma go soczyście kopnąć w dupę Przesadza!!!
Przed Kutrzycą dopada nas piękny zachód słońca z Babią Górą i Luboniem Wielkim w tle.
Ostatnie metry w górę i spod kapliczki widzimy naszą noclegownię. Ogień się już pali, gięta się smaży i jesteśmy w komplecie.
Wieczór przeciąga się do późnej nocy przy dźwiękach Fasolek wytych do księżyca, obserwacji mknącej po niebie ISS, opowieściach partyzanckich... i cóż... Skoro ma być w klimacie... "Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. Dzieci lubią misie. Misie lubią dzieci."
O poranku mój miś chyba mnie nie lubił, bo strasznie chrapał, a słońce już o 7 rano smażyło przez ścianki namiotu. Część ekipy już aktywna, parzymy kawę, smażymy ostatnie kiełbaski, i się smażymy. A zaduch okrutny. Leniwe pakowanie, piosenka wykonana przy akompaniamencie kluczyka od puszki, sprzątanie, grupowa fotka i każdy zmyka w swoją stronę.
Schodzimy do Półrzeczek w okropnym zaduchu i dzięki Andrychowiokowi docieramy samochodem aż do Bielska. Tuż przed burzą. I to by w sumie było na tyle. Dzięki wszystkim za świetną zabawę, i towarzystwo, pozytywne szajby, a kto nie był niech żałuje. Do zobaczenia Dzieciaczki
P.S. Dzięki uprzejmości naszego przyjaciela została nam taka pamiątka.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=0D-c7p5KkQ0[/youtube]
Wyruszyło kilka odrębnych ekip - cel mieli ten sam, Polana Skalne pod Jasieniem. Już w Krakowie spotykamy jedną z nich, czyli B&B (nieforumowi). W Mszanie do busa dosiadają się Beskidus i Kaśka. Z tymi ostatnimi wysiadamy w Dobrej Skrzyżowanie, a ci pierwsi jadą do centrum. Upał nie do zniesienia, a my drałujemy 3 km asfaltem do Jurkowa.
Tam godzinny postój w karczmie na pierogach i piwku. I to okazuje się być bardzo rozsądną decyzją, gdyż największy skwar przejdziemy lasem. Już na pierwszym podejściu wiemy gdzie jesteśmy. To Wyspowy z tymi swoimi podejściami od których puchną kolana. Muł na plecach nie wykazuje chęci współpracy i nie chce się wynieść sam
Pierwsze widoki na Krzystonów i Kutrzycę, piwko w krzokach, leniwy papierosek, mozolne zdobywanie wysokości i nagle się wypłaszcza. Jak to mówią - cisza przed burzą. Czyli finalnym podejściem na szczyt Królowej Wysp. Nie, to nie jest podejście... to jakaś zemsta górskich duchów.
Ale wszystko co dobre się kiedyś kończy. W sumie nie jesteśmy tu dla przyjemności. Szczytujemy. To moja pierwsza wspólna z darkheushem perełka w Koronie.
Kogo tam interesują Tatry... albo jakieś polany...
Rozdzwaniają się telefony, bo już pierwsze ekipy dotarły do szałasu i trzeba ich "zeswatać" telefonicznie. Tymczasem z lasu wyłaniają się B&B i po krótkim odpoczynku ciśniemy dalej już wspólnie. Żegna nas Maryjka, której pomimo upływu lat głowa nie chce odrosnąć
Stumorgowa... I ten widok... I ta cisza... Zero widoków, bo wszystko zasłaniają jakieś góry
Ostatnie spojrzenie wstecz, na Królową Wysp. Godna nazwy Mogielica-Piekielnica.
Pogaduchy, ciepłe, przedwieczorne słońce, szlak wijący się po polanach i lesie i znów się zaczyno. Krzystonów. darkheush stwierdza, że jeśli jeszcze kiedykolwiek wymyśli Wyspowy na ciężko, to ktoś ma go soczyście kopnąć w dupę Przesadza!!!
Przed Kutrzycą dopada nas piękny zachód słońca z Babią Górą i Luboniem Wielkim w tle.
Ostatnie metry w górę i spod kapliczki widzimy naszą noclegownię. Ogień się już pali, gięta się smaży i jesteśmy w komplecie.
Wieczór przeciąga się do późnej nocy przy dźwiękach Fasolek wytych do księżyca, obserwacji mknącej po niebie ISS, opowieściach partyzanckich... i cóż... Skoro ma być w klimacie... "Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. Dzieci lubią misie. Misie lubią dzieci."
O poranku mój miś chyba mnie nie lubił, bo strasznie chrapał, a słońce już o 7 rano smażyło przez ścianki namiotu. Część ekipy już aktywna, parzymy kawę, smażymy ostatnie kiełbaski, i się smażymy. A zaduch okrutny. Leniwe pakowanie, piosenka wykonana przy akompaniamencie kluczyka od puszki, sprzątanie, grupowa fotka i każdy zmyka w swoją stronę.
Schodzimy do Półrzeczek w okropnym zaduchu i dzięki Andrychowiokowi docieramy samochodem aż do Bielska. Tuż przed burzą. I to by w sumie było na tyle. Dzięki wszystkim za świetną zabawę, i towarzystwo, pozytywne szajby, a kto nie był niech żałuje. Do zobaczenia Dzieciaczki
P.S. Dzięki uprzejmości naszego przyjaciela została nam taka pamiątka.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=0D-c7p5KkQ0[/youtube]
Teoretycznie szedłem przez Łopień dzień wcześniej. Na planowaniu się skończyło...vidraru pisze:my drałujemy 3 km asfaltem do Jurkowa
Dlaczego Beskidus porzycił blog (to w ramach przygotowania teoretycznego do zlotu), był taki ciekawy?
Mi się kojarzy zwrot "pocałujcie misia..."vidraru pisze:Misie lubią dzieci.
Pozdrowienia dla andrychowioka, kris75? Z pewnością się ucieszy.
A dlaczego nie szliście na skróty do Lubomierza, wg wujka najkrótsza i najszersza droga?
Jak zwykle żałuję po niewczasie, może wybiorę się w ten weekend - obiecałem laynn zdjęcie z kościołem.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Gdybym miał ładną stronkę jak Twoja, to bym się pochwalił w stopce.darkheush pisze:ceper napisał/a:
Dlaczego Beskidus porzycił blog
Nie wiem dlaczego porzycił, ale to pytanie nie do nas
Porzycony blog Beskidusa
Koniec świata - nawet kris75
Pozdrowienia z czarnej dziury, jeśli tu zaglądają.
tylko 14 lat, ale ten czas leci.darkheush pisze:ceper napisał/a:
Koniec świata - nawet kris75
To akurat inny Kris, ale niech ci będzie
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- _Sokrates_
- Posty: 1610
- Rejestracja: 2015-04-06, 16:35
- Lokalizacja: Białystok
Re: Dzień Dziecka na Jasieniu.
Wiem, że nic nie wiem.
- sprocket73
- Posty: 5874
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
laynn pisze:Zastawa stołowa, stół turystyczny, łóżko polowe i kilka kompletów pościeli
Całkowicie trafiłeś w dziesiątkę. Jest nawet kilka obiadów i jakieś resztki piwa, a na pewno pierzyna i poduszka, żeby wyglądało dramatycznie
sprocket73 pisze:Ja typuję, że najpotrzebniejsze kosmetyki
Szczoteczka i pasta też jest. Inne rzeczy do "smarowania" też
Pasożyt większy od nosiciela
Że o kocu NRC nie wspomnę
vidraru pisze:pierzyna i poduszka
Że o kocu NRC nie wspomnę
Ostatnio zmieniony 2017-06-07, 20:09 przez darkheush, łącznie zmieniany 1 raz.
Bez kosmetyków można się obejść. Wybierała się przecież na survival, więc może nada się wielofunkcyjna latarka "co nie świeci", kuchenka na sporządzenie herbatki i termos. Nie zapominajmy też o artykułach pierwszej potrzeby jak uniwersalna zapalarka, bibułki i zapas suszonego ziela oraz czegoś na gaszenie pożaru ducha. Mogła podejrzewać i moją bytność, więc i coś na przegryzkę - lubię kiszone ogóry, cokolwiek miałoby to oznaczać.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości