Chlapu-chlap, ciapu-ciap czyli... (cz.1 - beskidzka)
19 września 2013 - Droga przez mękę
Budzik jest nieubłagany. Szósta rano. Pakujemy graty i wychodzimy na głodno. Kawy!!! Kawury mnie się chce!!!
Nie i choooy!!! Dopiero w Piwnicznej. Mam nadzieję... Pogoda??? Tradycyjna na tym tripie - szaro, buro i ponuro...
Bąbel na stopie daje po garach, że ja cię pierdziu!!! Do tego to zejście do Łomnicy!!! Masakra!!! Dobrze, że choć się salamandrom chce...
Piwniczna!!! O jak fajnie!!! Chociaż ciul go tam wie czy fajnie. Sklep i śniadanie królów na dworcu PKP. Kawura!!! Jes, jes, jes!!!
Trochę się rozbudzam, na tyle żeby martwić się o moją nogę. Że ja tego nie przebiłem wieczorem na Łabowskiej. Zaczynają się kłębić po mojej łepetynie niezdrowe myśli o wycofie, jednak Kaper namawia - "Dareczek, powolutku, a damy radę".
No OK. Powolutku. Podejście pod Niemcową to kolejne wypruwanie flaków. Na dodatek brak wody. Ciulate zakupy zrobiliśmy w Piwnicznej. Mówi się trudno. Pogoda tradycyjnie - taka sobie.
Niemcowa!!! Uzupełniamy wodę!!! Nadzieja wraca. Teraz na Wielki Rogacz...
Bąbel na racicy jak był malutki, to zrobił się na pół stopy. Boli jak skurwisyn przy każdym kroku.
Rogacz. Kaper namawia na Radziejową - wszak to najwyższy w Sądeckim - a mnie napierdziela nóżka. Nie, odpuszczam, poczekam tu na niego. No i wariat rusza. Ze szlakowskazu wynika, że najwcześniej będzie z powrotem za około 1:30 h. Spicnieję tu do tego czasu z zimna. Po niecałych 40 minutach z lasu wyłania się jakaś spocona postać i pyta - "To co Dareczku??? Napieramy dalej???".
Napieramy Kaperku!!! Ja pierdzielę jak boli ten bąbel!!! Kaper daj coś przeciwbólowego!!!
Idę na chama. Byle do Jaworek.
Zawijamy do sklepu. Kaper stwierdza, że idę jak ostatni paralityk Kwatera. Łóżko z pościelą!!! Prysznic!!! Dzięki Ci Panie!!!
Nadchodzi pora na rozprawienie się z bąblem. Nóż, zaciskanie zębów, trochę krwi, utleniona i bandażowy zawijas. Do rana będzie lepiej
C.D.N. w dziale pienińskim
Budzik jest nieubłagany. Szósta rano. Pakujemy graty i wychodzimy na głodno. Kawy!!! Kawury mnie się chce!!!
Nie i choooy!!! Dopiero w Piwnicznej. Mam nadzieję... Pogoda??? Tradycyjna na tym tripie - szaro, buro i ponuro...
Bąbel na stopie daje po garach, że ja cię pierdziu!!! Do tego to zejście do Łomnicy!!! Masakra!!! Dobrze, że choć się salamandrom chce...
Piwniczna!!! O jak fajnie!!! Chociaż ciul go tam wie czy fajnie. Sklep i śniadanie królów na dworcu PKP. Kawura!!! Jes, jes, jes!!!
Trochę się rozbudzam, na tyle żeby martwić się o moją nogę. Że ja tego nie przebiłem wieczorem na Łabowskiej. Zaczynają się kłębić po mojej łepetynie niezdrowe myśli o wycofie, jednak Kaper namawia - "Dareczek, powolutku, a damy radę".
No OK. Powolutku. Podejście pod Niemcową to kolejne wypruwanie flaków. Na dodatek brak wody. Ciulate zakupy zrobiliśmy w Piwnicznej. Mówi się trudno. Pogoda tradycyjnie - taka sobie.
Niemcowa!!! Uzupełniamy wodę!!! Nadzieja wraca. Teraz na Wielki Rogacz...
Bąbel na racicy jak był malutki, to zrobił się na pół stopy. Boli jak skurwisyn przy każdym kroku.
Rogacz. Kaper namawia na Radziejową - wszak to najwyższy w Sądeckim - a mnie napierdziela nóżka. Nie, odpuszczam, poczekam tu na niego. No i wariat rusza. Ze szlakowskazu wynika, że najwcześniej będzie z powrotem za około 1:30 h. Spicnieję tu do tego czasu z zimna. Po niecałych 40 minutach z lasu wyłania się jakaś spocona postać i pyta - "To co Dareczku??? Napieramy dalej???".
Napieramy Kaperku!!! Ja pierdzielę jak boli ten bąbel!!! Kaper daj coś przeciwbólowego!!!
Idę na chama. Byle do Jaworek.
Zawijamy do sklepu. Kaper stwierdza, że idę jak ostatni paralityk Kwatera. Łóżko z pościelą!!! Prysznic!!! Dzięki Ci Panie!!!
Nadchodzi pora na rozprawienie się z bąblem. Nóż, zaciskanie zębów, trochę krwi, utleniona i bandażowy zawijas. Do rana będzie lepiej
C.D.N. w dziale pienińskim
Ostatnio zmieniony 2013-09-22, 19:21 przez darkheush, łącznie zmieniany 2 razy.
darkheush pisze:Nóż, zaciskanie zębów, trochę krwi, utleniona i bandażowy zawijas.
Darek, ostatnio czytałem, żeby sobie wybić z głowy utlenioną, bo choooya (żeby trzymać się konwencji w Twojej relacji ) daje. Ponoć najlepiej przemyć zwykłą woda z mydłem, a odkażenie machnąć octeniseptem.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
sokół pisze:W sądeckim chyba jeszcze o jesieni nie słyszeli. Mocno tam się zieleni jeszcze.
Pomalowali.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Jest i część pienińska jakby ktoś miał ochotę
Owszem. Zrobił na mnie wrażenie.
Bałem się w ogóle tego ruszać, żeby nie wdała się jakaś infekcja. No ale bez przebicia nie zrobiłbym rano kroku.
Piotrek pisze:Podoba Ci się sądecki Bo mówiłeś, że to pierwszy kontakt z tym pasmem.
Owszem. Zrobił na mnie wrażenie.
bton1 pisze:ostatnio czytałem, żeby sobie wybić z głowy utlenioną
Bałem się w ogóle tego ruszać, żeby nie wdała się jakaś infekcja. No ale bez przebicia nie zrobiłbym rano kroku.
bton1 pisze:Darek, ostatnio czytałem, żeby sobie wybić z głowy utlenioną, bo choooya (żeby trzymać się konwencji w Twojej relacji ) daje. Ponoć najlepiej przemyć zwykłą woda z mydłem, a odkażenie machnąć octeniseptem.
to już chyba lepiej ciut wódy na to nalać, albo innego wysokoprocentowego ja w sumie albo używałem utlenionej albo niczego (bo zdarzało się, że niczego przy sobie nie było) - nogi nadal są na miejscu
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Haha no fajna relacja, wesoła bardzo Dobrze, że nie doszedłeś do wniosku, że potrzebna amputacja tej nogi Ja w poprzednich moich butach wiecznie miałam problem z pęcherzami na stopach, też chodziłam jak paralityk
Zdjęcia piękne, kolorowe, jakoś nie czuć w tej relacji, by pogoda mogła popsuć wyjazd
Przystępuję do części number two
Zdjęcia piękne, kolorowe, jakoś nie czuć w tej relacji, by pogoda mogła popsuć wyjazd
Przystępuję do części number two
To nie jest reklama
Na bąble chyba jednak najlepsze są plastry compeed, chociaż drogie okropnie - jeden plasterek 3 zł, ale skutecznie pomagają. To jest coś w rodzaju "sztucznej skóry". Sprawdzałam na własnych stopach i na dłoniach, plaster trzyma się około 3-4 dni a jak sam odpadnie to skóra pod spodem zaczyna już odrastać.
No i przykleić trzeba odpowiednio wcześnie dopóki bąbel jest mały.
Na bąble chyba jednak najlepsze są plastry compeed, chociaż drogie okropnie - jeden plasterek 3 zł, ale skutecznie pomagają. To jest coś w rodzaju "sztucznej skóry". Sprawdzałam na własnych stopach i na dłoniach, plaster trzyma się około 3-4 dni a jak sam odpadnie to skóra pod spodem zaczyna już odrastać.
No i przykleić trzeba odpowiednio wcześnie dopóki bąbel jest mały.
Odpukać , ale do mnie bąble nie idą Natomiast sprawdzony sposób to bawełniana nitka ( preferuję białe) czysta igła i trzeba bąbla przeszyć! Kilkukrotnie ściegiem dowolnym;)
Końce bardzo luźno związać i nie obcinać -mają działać jak sączek! Z węzłami oszczędnie ,żeby nie gniotły Niejedną stopę tak uratowałem.Kumpel miał taka śliwę ,że więcej niż pół podeszwy było pod bąblem...i dało się. W życiu nic nie polewałem woda utlenioną Nawet po samodzielnym, zszyciu łuku brwiowego obmyłem sobie kranówą
Jak na razie przemarsz i opisy pierwsza klasa. że tez mnie nikt na taką przejebę nie chce zabrać...
Końce bardzo luźno związać i nie obcinać -mają działać jak sączek! Z węzłami oszczędnie ,żeby nie gniotły Niejedną stopę tak uratowałem.Kumpel miał taka śliwę ,że więcej niż pół podeszwy było pod bąblem...i dało się. W życiu nic nie polewałem woda utlenioną Nawet po samodzielnym, zszyciu łuku brwiowego obmyłem sobie kranówą
Jak na razie przemarsz i opisy pierwsza klasa. że tez mnie nikt na taką przejebę nie chce zabrać...
in omnia paratus...
W ogóle to nie powinno się tych bąbli kłuć, zrywać itd. Najlepiej się to goi jak się zostawi w spokoju. Muszę kiedyś spróbować tych magicznych plastrów Basi
Aaaa, jeszcze bardzo pomaga moczenie stopy w garnku gaździny po rosole Znam z autopsji..
Aaaa, jeszcze bardzo pomaga moczenie stopy w garnku gaździny po rosole Znam z autopsji..
Ostatnio zmieniony 2013-09-25, 07:31 przez bton1, łącznie zmieniany 1 raz.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości