Część beskidzka tutaj
20 września 2013 - Kończ waść...
Budzik, coorva!!! Jak ja go nie lubię. No ale nic, słowo się rzekło. Śniadanko, kawusia i wychodzę na cika. Nie wygląda to zbyt dobrze. W nocy tradycyjnie waliło deszczem. Jedyny jasny punkt to to, że noga nie boli, bąbel się zasklepił.
Szybki wypad do sklepu, bo z żarciem krucho i walim na Homole.
Znów się zaczyna wypruwanie flaków, czyli podejście pod Wysoką. Miejscami zaczyna przebijać się słonko. Jest coraz lepiej.
Jakieś 10 minut od szczytu zostawiamy w lesie plecaki. Najwyżej wilki porwą
![:lol](./images/smilies/icon_lol.gif)
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Pizga jak przed wojną, więc trzeba się ewakuować. Plecaki jak leżały, tak leżą. A pogoda robi się z każdą chwilą lepsza. Na Durbaszce dostajemy po ślipiach. Na maksa!!!
Schodzimy do Orlicy gubiąc szlak. Czyli chaszczing i zejście na czuja. Chwila restu i... łomatko jak mi się nie chce na tą Sokolicę. Ale to już jest za blisko, aby odpuścić. Przeprawiamy się przez Dunajec.
I zaczyna się ostatnie na tym wypadzie wypruwanie flaków. Niby tylko 220 metrów różnicy poziomów, ale daje po doopie cudnie. Jeszcze ta szafa na plecach. W końcu jest.
Pozostaje godzina do zamknięcia pętli w Krościenku. W knajpce, w której zaczynaliśmy wypad 5 dni wcześniej fundujemy sobie piwo zwycięzców
![:-o](./images/smilies/icon_cool.gif)
A jednak to przeszliśmy, pomimo ciulatej pogody, pomimo bąbla na racicy, pomimo wszystko
![:!](./images/smilies/icon_exclaim.gif)
Warto było. Dzięki Kaperku za te 5 dni tripu i jak kiedyś znów wymyślę jakieś góry to kopnij mnie soczyście w dupę
![:lol](./images/smilies/icon_lol.gif)
KONIEC
Zdjęcia będą jak ogarnę
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)