Chwilę po powrocie z wycieczki po rezerwacie, wsiadamy do auta i ruszamy do domu.
Ale droga nie wiedzie prosto do domu. Postanawiamy jeszcze poznać łemkowszczyzne choć tą blisko drogi. Pierwszy przystanek robimy przy dawnej cerkwi greckokatolickiej pod wezwaniem św. Jana Złotoustego, którą mijaliśmy zaraz na początku naszej wyprawy.
Cerkiew zbudowana w 1914r, w wyniku sporu ( wspominał o tym Eco
o sporze ) od 1949r przejęta przez kościół rzymskokatolicki, od 1991 użytkowana również przez grekokatolików. Na krzyżu są dwie godziny mszy w niedziele, dla tych dwóch obrządków.
Ruszamy dalej, robimy zdjęcie chaty łemkowskiej:
Dojeżdżamy do Krempnej, mijamy drewnianą cerkiew i skręcamy w lewo. Mijamy zalew, droga zaczyna coraz bardziej przypominać ser z dziurami, prędkość spada. Wjeżdżamy w teren dawnej wsi łemkowskiej Żydowskie. Mijając cmentarz zatrzymujemy się i zwiedzamy go chodząc po skoszonych krzakach.
Po chwili ruszamy, by dosłownie po kilku metrach znów się zatrzymać. W dole widzimy kolejne nagrobki. Oraz tablica informacyjna.
Z niej się dowiadujemy, że pierwsze wzmianki pochodzą z 1541r, że w 1880r mieszkało tu ok 500 osób, w tym 12stu żydów.
Tu mała dygresja, jakim trzeba być ... (proszę o wstawienie swej wersji przekleństw), żeby na cmentarzu załatwiać swoją potrzebę? Na środku papierzak...
Widok jest piękny, choć tu kolejny raz chwyta mnie zaduma, jakiż to był widok te ponad sto lat temu z nad kwiecistej łąki:
Wsiadamy w nasz kanapowóz i powoli ruszamy dalej:
A droga jest zacna:
Powoli ruszamy, od chwili tylko na jedynce. Dzięki temu co chwilę można się zatrzymać (powodując prychanie na ciągłe robienie zdjęć
). Dobrze, że taka nawierzchnia tu jest, bo przy normalnej nawierzchni można by popełnić grzech przemknięcia przez tą piękną dolinę.
Po wsi pozostał cmentarz, cerkwiska, budynki PGRu zbudowanego po II wojnie światowej, oraz kapliczki:
Wieś straciła część ludności po I wojnie światowej, odbudowując się po niej, niestety podczas operacjo dukielsko-preszowskiej zniszczeniom uległa większość zabudowań, ludność osiedliła się w okolicznych wsiach, skąd niedługo została wysiedlona podczas akcji Wisła.
Mijamy odbudowany most i powoli omijamy co większe dziury. Aż w końcu dojeżdżamy na rozstaje, skąd odbija droga do wsi Ciechania. My teraz na dolinę popatrzymy z góry:
Dojeżdżamy do tablic informacyjnych na temat wsi Tихaня. Pierwsze wzmianki o Tychani, Ciechany, Ciechani pochodzą z XVI w. Nazwa oznacza zaciszne miejsce. Pod koniec XIX w mieszkało tu ok 400 mieszkańców. Wieś została mocno zniszczona podczas I WŚ, odbudowana po niej, w między czasie doszło do schizmy, cześć mieszkańców przeszła na prawosławie. Podczas drugiej wojny światowej ponownie zniszczona i już nie odbudowana. Więcej informacji można przeczytać min
o Ciechani.
Ostatnie napawanie się widokami, ciszą i ruszamy do domu. Mijamy kolejną wiatę przy zejściu zielonego szlaku z drogi w kierunku Wysokiej. Ostatni już przystanek...:
...i zjeżdżamy do Ożennej. Wracamy do Krempnej piękną drogą, jak dla mnie czołówka widokowych (jeśli ktoś lubi jak ja widok zalesionych szczytów).
I został powrót zatłoczoną aczwórką ( poprzez Brzesko, również zakorkowaną 75ką), ale po takim spędzeniu czasu nie jest to aż tak ciężkie jak sam powrót...
Kilka słów o kwaterze.
Spaliśmy i jedliśmy obiad w Hajstrze. Świetne warunki, czysto, zadbane, super wystrój spójny z okolicą. Jak wspominałem obiad mega duży (my dwoma daniami się podzieliliśmy i oboje z żoną najedliśmy) i bardzo smaczny. Obok pole kempingowe, miejsce na ognisko pod dachem. Cicho spokojnie i...brak zasięgu, co sądząc po wpisach w księdze gości, u młodszych powoduje szok
. Z całym sercem polecam a i sam chętnie nie raz w to miejsce wrócę.
Dziękuje za uwagę, zostało tylko odesłać cierpliwych
do większej ilości zdjęć, do czego zachęcam
ps. Wyjazd dwu dniowy, bez spiny, bez planów, jedziemy i zobaczymy co będzie. To coś czego nam brakowało!